Aktywne Wpisy
xyperxyper +51
Pokolenie Z a rekrutacja: jak ma być dobrze?
Od jakiegoś czasu mam coraz większy problem z zatrudnieniem inżynierów z pokolenia Z firmie. Zaczyna się od tego, że osoby te wysyłają CV, po czym... znikają. Nie kontynuują kontaktu, nie interesują się szczegółami pracy, wynagrodzeniem, ani wymaganiami.
Zdarza się też, że kiedy w końcu zapraszam kandydata na rozmowę, nagle pojawiają się prośby o telekonferencję, bo przyjechanie na spotkanie staje się "problemem". Zastanawiam się, gdzie podziała się odpowiedzialność i szacunek do człowieka, mój czas też kosztuje. Czy naprawdę tak trudno poświęcić czas na spotkanie w firmie gdzie potencjalnie będzie ktoś spędzać 30% swojego życia? Pomijam fakt, że ktoś 5l temu skończył liceum, nie ma żadnego kursu, szkoły, szkolenia itp. zmienia pracę co 3 miesiące, nie ma doświadczenia, a aplikuje do pracy z zakresem zarobków jak na Dyrektora...
Mam
Od jakiegoś czasu mam coraz większy problem z zatrudnieniem inżynierów z pokolenia Z firmie. Zaczyna się od tego, że osoby te wysyłają CV, po czym... znikają. Nie kontynuują kontaktu, nie interesują się szczegółami pracy, wynagrodzeniem, ani wymaganiami.
Zdarza się też, że kiedy w końcu zapraszam kandydata na rozmowę, nagle pojawiają się prośby o telekonferencję, bo przyjechanie na spotkanie staje się "problemem". Zastanawiam się, gdzie podziała się odpowiedzialność i szacunek do człowieka, mój czas też kosztuje. Czy naprawdę tak trudno poświęcić czas na spotkanie w firmie gdzie potencjalnie będzie ktoś spędzać 30% swojego życia? Pomijam fakt, że ktoś 5l temu skończył liceum, nie ma żadnego kursu, szkoły, szkolenia itp. zmienia pracę co 3 miesiące, nie ma doświadczenia, a aplikuje do pracy z zakresem zarobków jak na Dyrektora...
Mam
Konkretnyknur +65
Jestem w Kanadzie i zaczyna mi się tu podobać 😃
1. Bóg to istota, która potrafi ła zaprojektować Wszechświat i przemawiać do miliardów ludzi równocześnie (por. Dawkins 2007a,
s. 219);
2. Aby posiadać te wszystkie atrybuty, byt musi być istotą niewyobrażalnie wręcz złożoną. (por. tamże, s. 209);
3. Dobór naturalny – to jedyny (przynajmniej spośród dotąd poznanych) proces, który może doprowadzić do wyłonienia się złożoności z prostoty (por. tamże, s. 213-214);
4. Bóg, z defi nicji, to pierwsza przyczyna, wielkie nieznane, odpowiedzialne za to, że istnieje raczej coś, niż nic (por. tamże, s. 219). Nie
mógł więc z defi nicji powstać w wyniku doboru naturalnego.
5. Bóg więc nie może istnieć. Przeczenie temu i twierdzenie, że może
istnieć byt, który spełnia defi nicję z punktu pierwszego i czwartego, „to przeraźliwa demonstracja samozadowolenia i oportunizmu,
przeczące nie tylko zdrowemu rozsądkowi poszukiwanie haka
z nieba” (tamże, s. 219)."
http://poznstud.home.amu.edu.pl/pliki/tom23nr2/PS_nr2_Kucharczyk.pdf
Polecam ten tekst naszego rodzimego Janusza Kucharczyka jako szczepionkę na nowoateistyczne przekonanie że nauka może się zajmować religią. Chyba najrzetelniejsza krytyka Dawkinsa jaką miałem okazję zobaczyć.
Wrzucam drugi raz, bo mi obróciło, nie wytrzymie.
#filozofia #religa #ateizm #dawkins
Zatem zakładając, że Bóg jest "spoza układu", całkowicie lub częściowo taki wywód przestaje być twardym monolitem, a zamienia się raczej w chwiejący się domek z kart. ;)
@JesterRaiin: tyle że nie ma żadnych podstaw do takiego założenia
Ale do rzeczy. Problem dawkinsa jest taki, że jak na zagorzałego przeciwnika dogmatów, zadziwiająco wiele ich produkuje. Cały jego wywód oparty jest na nieuprawnionym rozszerzeniu teorii ewolucji do zasady metafizycznej, której podlegają byty niematerialistyczne. Jego wywód jest spójny i konsekwentny ale żeby mu przytaknąć, musimy zgadzać się ze wstępnymi założeniami których autor nawet nie stara się udowodnić. Gdy dorzucimy do tego przekonanie dawkinsa że teorie naukowe są prawdziwe i falsyfikowalne w tym samym sensie co istnienie znajdujących się w pobliżu obiektów fizycznych, i mamy scjentystę a nie naukowca. Co Janusz Kucharczyk przecież zauważył.
Nie zrozum mnie źle: ja w ogóle nie odnoszę się do tego czy bóg jest czy go nie ma. Ja tylko mówię, że bezzasadne jest przekonanie, że da się tego dowieść za pomocą metody naukowej. Dawkins i cały ruch nowoateistyczny starają się stworzyć wspólną platformę dyskusyjną dla ludzi o zupełnie innych
@misterbrian: Nie mamy dowodów na to, że istnieją jakiekolwiek byty niematerialistyczne, więc tym bardziej nie jesteśmy w stanie powiedzieć, że podlegają jakimś innym zasadom. Dawkins nie tworzy dogmatu, tylko opiera swoje rozumowanie o to, co wiemy - i jest to jedyne rozumowanie, które ma sens w naszych warunkach. Dawkins nie twierdzi, że Bóg nie istnieje - tylko że wszystko, co wiemy, wskazuje na nieistnienie Boga. A czy to, co wiemy, to jest wszystko? Tego nie wiemy. Ale zgadywanie tego, czego nie wiemy, nie zbliża nas wcale do prawdy (bo nawet jeśli nas zbliża, przypadkiem, to jak mielibyśmy to rozpoznać?).
Jak również nie ma podstaw do wykluczenia tego założenia, bo ani Boga nie zbadaliśmy, ani nie możemy być pewni nieskończoności wszechświata.
Proszę pana... :)
Jakiekolwiek dyskusje dotyczące natury Boga to Newtonowski Płonący Miecz Laserowy, więc podobny argument nie ma racji bytu - każda metoda jest błędna i nie może dostarczyć innego rezultatu niż wygodne uproszczenie, nic więcej.
A zatem Bóg jako "Outsider" - jak najbardziej.
@misterbrian: Oczywiście, bo tak właśnie został zdefiniowany. Mimo że nie ma żadnego powodu, by w ogóle zakładać istnienie takiego tworu. Zdefiniowanie czegoś jako niepoznawalnego przez naukę nie jest dowodem na to, że istnieją rzeczy nieudowadnialne przez naukę.
@JesterRaiin: Nie, nie, nie. Zaczynamy od tego, co wiemy. Czy to, co wiemy, wskazuje na istnienie niematerialnej nieudowadnialnej istoty? Nie. No to nie bierzemy tego pod uwagę. Tak po prostu. Dlaczego mielibyśmy brać? Bo ktoś kiedyś zgadywanym
Komentarz usunięty przez autora
Posiadamy niezwykle ograniczone zmysły percepcji, którymi przy wsparciu z założenia niedoskonałych akcesoriów badamy niezwykle ograniczony wycinek czegoś, co umownie nazywamy "rzeczywistością". Materia, energia, byt, niebyt - wszystko to są pewne uproszczenia, aproksymacja czegoś, czego nie potrafimy uchwycić, zmierzyć, zważyć, określić, a co próbujemy sobie ładnie poszufladkować w imię spokoju ducha, który nie trawi pustki i niewiedzy.
Mimo to: nie, nie
Udało ci się moim zdaniem, skonstruować przykład jeszcze mniej trafny niż poprzedni. Zniknięcie i pochłonięcie obiektu jest bardziej prawdopodobne od jej teleportacji...? Zostawmy to, razem z "racjonalizmem'" tego przykładu.
Rozwój o którym wspominasz naprawdę dotyczy wyłącznie nauk przyrodniczych? Co z filozofią, na kanwie której powstała współczesna psychologia? Połowa nauk miękkich ma swoje korzenie w tradycji filozoficznej, niezwiązanej kajdanami metody