Aktywne Wpisy
deafpool +243
Karyna która mieszka pode mną co godzinę wychodzi na balkon żeby sobie zajarać. W moim mieszkaniu śmierdzi dymem papierosowym tak, że aż chce się rzygać. Najgorzej jest w takie dni jak ten, gdy prawie w ogóle nie ma wiatru. Smród zostaje w moich pomieszczeniach.
Dziś wylałem na podłogę balkonu litr wody, która nawilżyła Karyne.
Teraz będę "podlewał kwiatki" za każdym razem kiedy zacznie palić sobie na balkonie.
Acha i jeszcze jedno.
#
Dziś wylałem na podłogę balkonu litr wody, która nawilżyła Karyne.
Teraz będę "podlewał kwiatki" za każdym razem kiedy zacznie palić sobie na balkonie.
Acha i jeszcze jedno.
#
nad__czlowiek +26
#programowanie #programista15k #programista25k #it #pracait #pracbaza #korposwiat #ppbit #kryzysit #scrum #scrummaster
Jak ja gardzę i pluje na wszystkich hybrydziaków/biuraków(buraków). Jakim trzeba być PRZEGRYWEM bez żadnych znajomych by argumentować wizytę w biurze "kwestiami obycia z ludźmi"
Hybrydziaku biuraku, autysto, przegrywie jeden z drugim zrozum, że niektórzy ludzie mają ciekawych znajomych poza pracą z normalnymi zainteresowaniami i ja zdecydowanie wolę sobie wyjść do ludzi których SAM SOBIE DOBIERAM. Moich znajomych na poziomie - lekarzy,
Jak ja gardzę i pluje na wszystkich hybrydziaków/biuraków(buraków). Jakim trzeba być PRZEGRYWEM bez żadnych znajomych by argumentować wizytę w biurze "kwestiami obycia z ludźmi"
Hybrydziaku biuraku, autysto, przegrywie jeden z drugim zrozum, że niektórzy ludzie mają ciekawych znajomych poza pracą z normalnymi zainteresowaniami i ja zdecydowanie wolę sobie wyjść do ludzi których SAM SOBIE DOBIERAM. Moich znajomych na poziomie - lekarzy,
“Narodziny Czerwonego Dymanita (część I)”
Rok przed bitwą pod Mistaska Tapiskoo
- To była twoja ostatnia dostawa, staruszku. Przykro mi, że zostałeś w to wplątany. Z miejsca gdzie klęczysz, to pewnie wygląda jak osiemnastokaratowy niefart, ale prawda jest taka… że gra była od początku ustawiona.
Świat dla Dymanita, znaczy się Tchórzliwego Szopa, zatrzymał się w miejscu. Widział pędzącą kule i nic nie mógł zrobić żeby ją zatrzymać. Czuł jak ta chwila trwa całe wieki. Wcześniej przed oczami miał tylko nocną scenerie, osiemnastokaratowy niefart i niejakiego Dustina wraz z dwoma przewodnikami, tak teraz widział też nocną scenerie, osiemnastokaratowy niefart i niejakiego Dustina wraz z dwoma przewodnikami, ale dodatkowo widział swojego ojca. Tuż przed uderzeniem kuli wszystkie wspomnienia związane z jego ojcem przeleciały mu przed oczami, w przypływie emocji zamknął oczy i czekał na nieuniknione. Poczuł jak ogromna siła zwala go z nóg, której to nie potrafił się przeciwstawić. W sumie kto by potrafił? Gruby Bizon był naprawdę gruby.
- Co ty robisz Szopie – syknął Bizon – Jeszcze nas zauważą.
- Puszczaj mnie ja mumhmm – Szop próbował się wyrywać, jednak masa Bizona skutecznie go obezwładniła.
- Zakopcie chłopcy ciało tego czerwonego i spadamy, zapłatę dostaniecie na miejscu – powiedział Dustin i ruszył w stronę miasta.
- To znaczy gdzie szefunciu? – zapytał pierwszy zbir, Przemek.
- W salonie ośla pało – odpowiedział drugi zbir, Andrew.
- Ech, prościej by było was zastrzelić – mruknął do siebie Dustin.
Bizon odpuścił dopiero gdy najemnicy znikli z pola widzenia. Szop w momencie wyrwał się i pobiegł do miejsca gdzie zakopano jego ojca.
- Hej, hej odpuść, bo duch twojego ojca nie zazna spokoju.
- On żyje, ja to wiem. Dotknij mnie, a oskalpuje twoje tłuste cielsko. Tato, żyjesz? Powiedz, że żyjesz – lamentował Szop podnosząc ciało swojego ojca.
- Zupełnie jak matka, wasza dwójka kiedyś zapędzi mnie do grobu – powiedział osłabiony i mocno krwawiący Nieuchwytny Lew – Zanim odejdę, pamiętasz co ci zawsze mówiłem?
- Że mam zasadzić tytoń, spłodzić syna i postawić tipi?
- To też, ale zapamiętaj jedno, Lew nie sprzymierza się z Kojotem – powiedział Lew ostatnim tchnieniem.
- Nieeeeeeeeeeee – ryknął Szop i pogrążył się w żałobnym transie.
- Szop musimy iść – powiedział Bizon.
- Lew nie sprzymierza się z Kojotem, przecież to takie oczywiste – szepnął do siebie Szop, budząc się z transu.
- Co? Letnie kołnierze z polotem?
- Widzimy się jutro na tańcach Bizonie.
- Co o czym ty mówisz?
- Mam sprawy w mieście do załatwienia, przesyłka z tipiekspresu w końcu doszła.
- Nic z tego nie rozumiem, o co ci… - urwał powalony od ciosu Szopa.
- Nic nie musisz rozumieć przyjacielu – mruknął Szop i udał się w stronę miasta.
#kilofyirewolwery