Aktywne Wpisy
Jestem tak zwanym gniazdownikiem. Tzn. mieszkam z rodzicami i odkładam sobie pieniądze i inwestuję. Już 3 lata temu miałem tyle uzbierane środków, że mogłem kupić mieszkanie za gotówkę, ale zawsze jak docierało do mnie, że muszę wydać taką ogromną sumę pieniędzy, na którą tak ciężko tyrałem na coś tak żałosnego, skrajnie przewartościowanego jak jakaś klitka z betonu to ogarniało mnie uczucie bezsilności, rozpaczy i beznadziejności.
Tyle lat pracy, odmawiania sobie wszystkich przyjemności, nauki, starania się ma pójść na kupienie takiego g....
To jest chore, a jeszcze bezczelnie ludzie od narracji wzrostowej mówią, że to jest zdrowe, konieczne i normalne. Kawał jepanego betonu, a właściwie to w tym deweloperskim budownictwie już kartonu za tyle lat cierpienia i wytrwałości.
My
Tyle lat pracy, odmawiania sobie wszystkich przyjemności, nauki, starania się ma pójść na kupienie takiego g....
To jest chore, a jeszcze bezczelnie ludzie od narracji wzrostowej mówią, że to jest zdrowe, konieczne i normalne. Kawał jepanego betonu, a właściwie to w tym deweloperskim budownictwie już kartonu za tyle lat cierpienia i wytrwałości.
My
![nad__czlowiek](https://wykop.pl/cdn/c0834752/1d4c75c9ec2276d5f113d27c67d7ae96efc5fb4d1969533619a90744a6eefe25,q60.png)
nad__czlowiek +22
#zwiazki #redpill #blackpill #tinder #seks #podrywajzwykopem #randkujzwykopem #badoo
Mój wczorajszy wpis wywołał na tagu oburzenie i jakieś święte krowy stwierdziły, że najlepsza metoda poznanie na kobiety w 2024 roku to jakiś daygame xDD czy kluby xDD
Daygame - czyli największe frajerstwo, płaszczenie, poniżanie się. Zestawianie się w jednej linii z żulem, ulotkarzem, desperatem by wyżebrać od zestresowanej dziewczyny (która chce jak najszybciej uciec od creea desperata) fałszywy numer xD. Popatrzecie po swoich znajomych, znajomych znajomych - czy znacie kogokolwiek kto sie poznał w taki desperacki i cringowy sposób?
Kluby
Mój wczorajszy wpis wywołał na tagu oburzenie i jakieś święte krowy stwierdziły, że najlepsza metoda poznanie na kobiety w 2024 roku to jakiś daygame xDD czy kluby xDD
Daygame - czyli największe frajerstwo, płaszczenie, poniżanie się. Zestawianie się w jednej linii z żulem, ulotkarzem, desperatem by wyżebrać od zestresowanej dziewczyny (która chce jak najszybciej uciec od creea desperata) fałszywy numer xD. Popatrzecie po swoich znajomych, znajomych znajomych - czy znacie kogokolwiek kto sie poznał w taki desperacki i cringowy sposób?
Kluby
Pojechali więc ładnym, marnym wozem na minuty do Centrum Przeciętności, oferującego wygodny i tani zakup modnego ubrania w wybranym, gotowym fasonie. Po drodze Walerian bawił się radiem, przełączając co rusz ze stacji na stację. Krzywił się. Wyglądało na to, że monotonne, proste brzmienia nie przypadły mu do gustu. W pierwszym lepszym sklepie sieciowym wybrał styl klasyczny, by nie zwracać na siebie uwagi. Nie miało to znaczenia, ponieważ w przyszłości nikt nie zwracał uwagi na cudzy ubiór. Wyjątki stanowiły jednostki nienadążające za porządkiem, czy też chaosem nowoczesności, oraz Walerian, rzecz jasna. Zrzucił z siebie stare ubranie z czasów przed „zamrożeniem” (jedyne, co miał przygotowane poza świeżą bielizną), po czym włożył nieprzyjemną w dotyku, poliestrową koszulę, marynarkę i spodnie. Buty udało się znaleźć skórzane. Być może nowoczesne społeczeństwo jeszcze z takich nie wyrosło. Do baru udali się pieszo, szybkim krokiem, niecierpliwie. Karola zaskoczył fakt, jak szybko starszy pan przestał się dziwić i interesować zmianami, jakie zaszły w Mieście od czasów komuny. Trudno też było mu oszacować, co w przyszłości może Waleriana zaciekawić, a co przewidział, a także które zmiany spodobają mu się, a które nie. Pracownik pobliskiego biurowca przemknął obok nich zgrabnie na hulajnodze elektrycznej. Hipsterski, stylizowany na niedbały, a w rzeczywistości starannie dobrany ubiór wieńczył kask rowerowy.
-Co to za pajac? – roześmiał się serdecznie i wcale niezłośliwie starszy pan. Karol wyglądał na rozbawionego. Facet rzeczywiście wyglądał jak kretyn, a kask ów pasował mu jak przysłowiowy kwiatek do kożucha. Pewnie wielu osobom wydałoby się to śmieszne, gdyby ktokolwiek się nad tym zastanawiał.
- Wie pan, ekologicznie, tanio, bezpiecznie, sporo osób korzysta – wyjaśnił lakonicznie, tonem takim, jak gdyby tłumaczył się nie wiadomo z czego.
Bar wyglądał… normalnie. Piwo podano im w szkle, jak należy. Muzyka brzmiała łagodnie, na tyle głośno, by można jej było słuchać, ale nie na tyle, by przeszkadzała w rozmowie. Walerian pamiętał ten lokal, nieco wyładniał od tamtej pory. Wnętrze prezentowało się całkiem przytulnie. Dużo drewna, stonowane kolory, rekwizyty barowe nienachlane i urokliwe. Na jednym z filarów wisiał mosiężny dzwon, a pod nim tabliczka z napisem „Dzwonisz – kolejka dla wszystkich”. Wisiał tam od zawsze. Miał ochotę pociągnąć za sznur.
-Zaraz, czy ja w ogóle mam pieniądze? A co z moją rodziną? Nikogo nie było przy moim przebudzeniu – stwierdził zakłopotany, drapiąc się po głowie. Realia docierały do naukowca stopniowo i zupełnie nie po kolei. Karol miał przed sobą trudne zadanie, które postawił sobie sam. Choć jego rola wedle umowy miała zakończyć się wraz z przebudzeniem naukowca, nie wyobrażał sobie zostawić go teraz na pastwę przyszłości, która wymagała przecież gruntownie opracowanej, wnikliwej, obiektywnej i wszechstronnej instrukcji… jak żyć.
Wielu autorom różnego rodzaju tekstów wydaje się, że mogą swoje wyobrażenia, konfabulacje czy sny kłębiące się w ich samolubnych głowach przelać na papier i przekazać – jak prezent – swoim czytelnikom mniej, lub bardziej tego potrzebującym. Sądzą, że zręczne, wyuczone (bądź wynikające z talentu, a najlepiej z jednego i drugiego) układanie słów napędzane powiewem weny twórczej i ogromnym zapałem pozwoli osobom postronnym odtworzyć to wszystko w formie wiernej kopii, lub rzetelnej projekcji w ich umysłach własnych. Czytelnicy, którzy czują, że rozumieją cały przekaz błądzącego majaczenia fantastów nawet w ułamku procenta nie postrzegają rzeczywistości tak, jak autor. Karol doskonale zdawał sobie sprawę, że dookoła wszystko jest jakby fantastyką, a Walerian czytelnikiem, odbiorcą.
A teraz co za absurd! On, niedoświadczony młodzian mający o psychologii, technice, socjologii… a w zasadzie w ogóle o wszystkim wiedzę szczątkową i nikłą - był zobowiązany całą tę rzeczywistość roku 2019, zupełnie jak sen, czy alternatywny świat jak najrzetelniej temu przybyszowi z przeszłości przekazać, by poradził sobie z nią i nie skończył w Domu Pomocy Społecznej z diagnozą „przedwczesny schizofrenik”, co przecież właśnie teraz mu zagrażało! Człowiekowi, którego interesuje głównie postęp technologiczny, trzeba przecież przekazać komplet wiadomości o życiu. Przecież staruszek kompletnie nie wie, jak zmieniło się społeczeństwo, jak rozmawiać z ludźmi, jak interpretować fakty i wydarzenia, czym się przejmować, a czym nie. Co jest warte zainteresowania, co nie? Co jest ofertą, co oszustwem? Co jest prawdą, co wodzeniem za nos? Dlaczego dopiero teraz o tym pomyślał? Przecież miał tyle czasu, by sporządzać notatki na bieżąco. Spojrzał w smutne oczy Waleriana.
- Proszę się nie martwić, nie pozwolę zabrać pana do wariatkowa. Pomieszka pan trochę ze mną.
Brzmi ciekawie? Zajrzyj na https://www.facebook.com/Supertrzmiel
#opowiadanie, #historia #chwalesie