Przyszedł do mnie Kogut, bardzo zdenerwowany. – Podobno Lis zakłada hodowlę kur. To niedopuszczalne. – Dlaczego? Hodowla to organizacja, czyli cywilizacja. – Jak to, dlaczego. Przecież wiadomo, do czego Lisowi potrzebne są kury. To jest zbrodnicze przedsięwzięcie. Należy przeciwdziałać. – Jak? – Musimy rozmówić się z Lisem. – Ja też? – Chodź ze mną, potrzebuję cię jako świadka. Lisa zastaliśmy przed lokalem dopiero co wynajętym. Właśnie przybijał do drzwi tabliczkę: „Hodowla drobiu. Kierownictwo: Lis”. – Zdejm to w tej chwili! – krzyknął Kogut. – Dlaczego? To jest solidna firma i musi posiadać swoje biuro. – Ty, powiedz mu – zwrócił się do mnie Kogut. – Kogut obawia się, że zakładanie hodowli drobiu przez Lisa jest niewłaściwością. – Tak myśli? – zmartwił się Lis. – To może wywołać reperkusje. Krytycyzm, można sądzić, uzasadniony, to znaczy pewne podejrzenia, przypuszczenia co do rzeczywistych celów przedsiębiorstwa. – Doprawdy? A czemuż to? – Z uwagi na twój stosunek do kur. – Ja mam czyste intencje, a ludzie mówią byle co. Mnie chodzi o dobro kur. Pragnę im zapewnić godziwe warunki egzystencji. – Aha, czyste intencje! – oburzył się Kogut szyderczo. – A jaki będziesz miał personel? – Też lisy, oczywiście. Sami fachowcy. – Proszę – zwrócił się do mnie Kogut. – Czy to nie jest bezczelność? – Obawiam się, że Kogut ma rację. Hodowanie kur przez lisy, tego opinia publiczna nie może przyjąć bez zastrzeżeń. Lis zamyślił się głęboko. – Ha, jeżeli obaj jesteście tego zdania... Mogę się wycofać. Ja osobiście nie mam żadnych ambicji. Ja tylko chciałem dobrze dla kur. – Rezygnujesz naprawdę? – zapytał Kogut z niedowierzaniem. – Oczywiście. Tylko mi żal, że upada tak piękny projekt mający na celu dobro społeczne. – Ustępujesz bez sprzeciwu? – Jak mam cię inaczej przekonać, że mnie wcale nie zależy ani na interesie, ani na kierowniczym stanowisku? – Jakoś nie mogę ci uwierzyć. – Wobec tego załóżmy hodowlę lisów przez kury. – Poważnie? – Jeżeli nie wypada, żeby lisy hodowały kury, to niech kury hodują lisy. W ten sposób opinia publiczna będzie zadowolona. Ja będę poza wszelkim podejrzeniem. Tym bardziej, że ciebie mianujemy dyrektorem. – Dlaczego mnie? – zdziwił się Kogut, ale jakoś nie za bardzo. – Nie widzę lepszej kandydatury. Jesteś wybitnie uzdolniony, energiczny, a przy tym piękny. Dyrektor powinien mieć dobrą prezencję. – Muszę to przemyśleć – rzekł Kogut po chwili. – Ostatnio jestem bardzo zajęty. – Czy możemy jednak liczyć? – Niczego nie obiecuję. Ostatnio proponują mi wiele kierowniczych stanowisk. – To zrozumiałe. Będziemy jednak czekali. Rozstaliśmy się. W parę dni potem przechodziłem tamtędy. Na drzwiach lokalu widniała tabliczka: „Hodowla lisów. Kierownictwo: Kogut”. W poczekalni tłoczyły się młode, tłuste, smakowite kury. – Czy jest pan dyrektor? – zapytałem kurę w sekretariacie. – Zajęty. Właśnie angażuje personel. Poczeka pan? – Nie, może innym razem. W parku spotkałem Lisa. Siedział na ławce i czytał gazetę. – Co porabiasz? – zapytałem. – Na razie nic. Czekam na otwarcie tego przedsiębiorstwa – odrzekł i oblizał się.
@pani_doktor_od_arszeniku Robisz świetną robotę w tych zapomnianych czasach. Wszystko, co robisz przekładam swojemu bratu. Mam coś z Mrożka, ale pewnie taka fascynatka widziała już to. Jesteś tutaj dla mnie gwiazdą dobrego wykopu. Nie zmieniaj się!!! Great job. I w ogóle nie "tango:
@szunis: Jest jeszcze kilka mrożkowskich pozycji do przeczytania i nie jest to Tango:P Zapewne chodzi Ci o spektakl Emigranci z Kondratem i Zamachowskim w roli głównej? @fellach: Na długie i zimne wieczory polecam tag #mrozek
Sławomir Mrożek
Przyszedł do mnie Kogut, bardzo zdenerwowany.
– Podobno Lis zakłada hodowlę kur. To niedopuszczalne.
– Dlaczego? Hodowla to organizacja, czyli cywilizacja.
– Jak to, dlaczego. Przecież wiadomo, do czego Lisowi potrzebne są kury. To jest zbrodnicze przedsięwzięcie. Należy przeciwdziałać.
– Jak?
– Musimy rozmówić się z Lisem.
– Ja też?
– Chodź ze mną, potrzebuję cię jako świadka.
Lisa zastaliśmy przed lokalem dopiero co wynajętym. Właśnie przybijał do drzwi tabliczkę: „Hodowla drobiu. Kierownictwo: Lis”.
– Zdejm to w tej chwili! – krzyknął Kogut.
– Dlaczego? To jest solidna firma i musi posiadać swoje biuro.
– Ty, powiedz mu – zwrócił się do mnie Kogut.
– Kogut obawia się, że zakładanie hodowli drobiu przez Lisa jest niewłaściwością.
– Tak myśli? – zmartwił się Lis.
– To może wywołać reperkusje. Krytycyzm, można sądzić, uzasadniony, to znaczy pewne podejrzenia, przypuszczenia co do rzeczywistych celów przedsiębiorstwa.
– Doprawdy? A czemuż to?
– Z uwagi na twój stosunek do kur.
– Ja mam czyste intencje, a ludzie mówią byle co. Mnie chodzi o dobro kur. Pragnę im zapewnić godziwe warunki egzystencji.
– Aha, czyste intencje! – oburzył się Kogut szyderczo. – A jaki będziesz miał personel?
– Też lisy, oczywiście. Sami fachowcy.
– Proszę – zwrócił się do mnie Kogut. – Czy to nie jest bezczelność?
– Obawiam się, że Kogut ma rację. Hodowanie kur przez lisy, tego opinia publiczna nie może przyjąć bez zastrzeżeń.
Lis zamyślił się głęboko.
– Ha, jeżeli obaj jesteście tego zdania... Mogę się wycofać. Ja osobiście nie mam żadnych ambicji. Ja tylko chciałem dobrze dla kur.
– Rezygnujesz naprawdę? – zapytał Kogut z niedowierzaniem.
– Oczywiście. Tylko mi żal, że upada tak piękny projekt mający na celu dobro społeczne.
– Ustępujesz bez sprzeciwu?
– Jak mam cię inaczej przekonać, że mnie wcale nie zależy ani na interesie, ani na kierowniczym stanowisku?
– Jakoś nie mogę ci uwierzyć.
– Wobec tego załóżmy hodowlę lisów przez kury.
– Poważnie?
– Jeżeli nie wypada, żeby lisy hodowały kury, to niech kury hodują lisy. W ten sposób opinia publiczna będzie zadowolona. Ja będę poza wszelkim podejrzeniem. Tym bardziej, że ciebie mianujemy dyrektorem.
– Dlaczego mnie? – zdziwił się Kogut, ale jakoś nie za bardzo.
– Nie widzę lepszej kandydatury. Jesteś wybitnie uzdolniony, energiczny, a przy tym piękny. Dyrektor powinien mieć dobrą prezencję.
– Muszę to przemyśleć – rzekł Kogut po chwili. – Ostatnio jestem bardzo zajęty.
– Czy możemy jednak liczyć?
– Niczego nie obiecuję. Ostatnio proponują mi wiele kierowniczych stanowisk.
– To zrozumiałe. Będziemy jednak czekali.
Rozstaliśmy się. W parę dni potem przechodziłem tamtędy. Na drzwiach lokalu widniała tabliczka: „Hodowla lisów. Kierownictwo: Kogut”.
W poczekalni tłoczyły się młode, tłuste, smakowite kury.
– Czy jest pan dyrektor? – zapytałem kurę w sekretariacie.
– Zajęty. Właśnie angażuje personel. Poczeka pan?
– Nie, może innym razem.
W parku spotkałem Lisa. Siedział na ławce i czytał gazetę.
– Co porabiasz? – zapytałem.
– Na razie nic. Czekam na otwarcie tego przedsiębiorstwa – odrzekł i oblizał się.
„Tygodnik Powszechny”, 24/1983
#mrozek #gruparatowaniapoziomu #kultura #literatura #ksiazki trochę #pasta i #heheszki
I w ogóle nie "tango:
@fellach: Na długie i zimne wieczory polecam tag #mrozek
@pani_doktor_od_arszeniku: to słabo ci idzie.