Aktywne Wpisy

Chrysopoeia +14
Treść przeznaczona dla osób powyżej 18 roku życia...

wykop +12
Wykopowicze,
w związku z coraz bardziej restrykcyjnymi wymaganiami dotyczącymi emisji reklam, byliśmy zmuszeni wprowadzić zmiany w widoczności treści na stronie głównej - zmiany te będą dotyczyć jedynie użytkowników niezalogowanych.
Co zmieniamy?
1. Widoczność znalezisk, uznawanych za kontrowersyjne przez systemy reklamowe, będzie ograniczona na stronie głównej dla użytkowników
w związku z coraz bardziej restrykcyjnymi wymaganiami dotyczącymi emisji reklam, byliśmy zmuszeni wprowadzić zmiany w widoczności treści na stronie głównej - zmiany te będą dotyczyć jedynie użytkowników niezalogowanych.
Co zmieniamy?
1. Widoczność znalezisk, uznawanych za kontrowersyjne przez systemy reklamowe, będzie ograniczona na stronie głównej dla użytkowników





Krótki opis:
Wyjazd trwał 23 dni razem z przelotami. Pierwsze 2 noce spędziłem w Katmandu. Rzecz gustu ale mi to miasto kompletnie nie przypadło do gustu. Syf, smog, chaos i bardzo głośno. Następnym razem nie spędze tam raczej wiecej niz 1 noc. Następnego ranka udałem się minibusem na start treku do Besisahar. Tam już trochę odpocząłem od głośnego Katmandu i poczułem, że w końcu zaczyna się ta przygoda po którą tu przyjechałem. Spędziłem tam jedną noc i następnego dnia pojechałem jeepem do Jagat żeby ominąć część dżungli i zaoszczędzić 1-2 dni. Ogólnie "celem" Annapurna Circuit jest przełęcz Thorung La na 5416mnpm na którą dotarłem po 11 dniach treku od Jagat. Ogólnie się nie śpieszyłem, szedłem raczej wolniej żeby móc chłonąć i obserwować wszystko co się dzieje dookoła mnie. Zazwyczaj nie szedłem dziennie więcej niż 5-6 godzin. Oczywiście zdarzały się wyjątki ale większosć dni mieściła się w tym zakresie. Parę dni przed przełęczą w miejscowości Braga na wysokości ok 3500mnpm, spędziłem 3 noce w celu aklimatyzacji i jednym aklimatyzacyjym wejściem na Ice Lake na 4800. Ogólnie nie odczuwałem żadnych objawów choroby wysokościowej oczywiście oprócz zmęczenia, ale w takich warunkach to zrozumiałe. 3 dni od ostatniego noclegu w Bradze, dotarłem do Thorung Phedi na. Jest to miejscówka z której większość ludzi startuje już aby przejśc przez przełęcz. Po drodzę jest jeszcze high camp w którym możemy spać. W połowie drogi na Thorung La zaczęła mnie ostro boleć głowa i od tego momentu szło mi się już masakrycznie, aż do zejścia na jakieś 4000mnpm.
Jechanie autobusem pomiędzy Jomsom a Tatopani to była najbardziej stresująca rzecz jaką w życiu zrobiłem, a niektórzy ludzie tam jeżdzą tak codziennie. Wymijanki autobusami gdy nie ma za bardzo miejsca, a pół metra dalej jest przepaść na kilkaset metrów nie należy do przyjemnych. Szczególnie gdy w trakcie takiej jazdy poszła nam opona i musieliśmy ujechać tak jeszcze 30minut żeby dojechać do bezpiecznego miejsca gdzie można wymienić na zapasówkę.
Jedzenie jest przepyszne. Klasyczny Dal Bhat czyli ryż + zupa z soczewicy, ziemniaczane curry i inne dodatki czy pierożki Momo. PYSZKA. Szokiem był dla mnie ser z mleka jaka. Bardzo dobry, dojżewający ser który smakiem w niektórych miejscach przypominał parmezan. Picca z takim serkiem to wypas na wypasie.
Ludzie ogólnie przyjaźni. W dużych miastach wiadomo chodzi o hajs, ale ogólnie bardzo mili, rozmowni. Większość mówi dobrze po angielsku, więc problemu z dogadaniem się czy po prostu miłą rozmową nie ma.
Podsumowanie finansowe:
- całość wyjazdu kosztowała mnie 5600zł. Nie wliczam w to ubezpieczenia (bo mam na rok) i kosztów rzeczy kupionych w Polsce takich jak śpiwór czy kurtka puchowa bo przydadzą mi się na inne wyjazdy
- bilety na trasie Warszawa - Katmandu z przesiadką w Doha w obie strony kosztowały mnie 3100zł.Wziąłem ze sobą z Polski 2500zł wymienione na dolary i dobrałem łącznie 500zł z bankomatów na miejscu
- ceny jedzenia rosną proporcjonalnie do wysokości na której jemy. Im wyżej i im trudniej dostarczyć żywność tym robi się co raz drożej. Dla przykładu przez początkowe dni na treku możemy na luzie najeść się i wypić herbatkę za 12-15zł, lecz już np. w Thorung Phedi samo drugie danie kosztuje nas ok 20-30zł
- noclegi na treku zazwyczaj są darmowe jeżeli zjemy u danego właściciela obiado-kolację i śniadanie. Czasami chcą zapłaty za pokój ale wtedy po prostu samemu należy zasugerować taką właśnie opcje i w 100% się zgadzają bo to normalne na całej trasie oczywiście oprócz miast poza trekkingiem czyli np. Katmandu czy Pokhara. Ale nawet w tych miastach nie płaciłem za nocleg wiecej niz 30-40zł za noc
- w Katmanu można kupić podróbki ubrań, sprzętu. Ja zakupiłem bardzo fajny i jakościowo dobry polar za ok 30zł czy kijki trekkingowe za 40zł
- piwko w Nepalu jest bardzo dobre np. Sherpa Brewery lub Everest, ale jak na tamtejsze ceny - drogie. Puszka 500ml w sklepie kosztuje ok 7-8zł
Ogólnie polecam wszystkim fanom gór którzy mają jako taką kondycje. Wiadomo sam bilet pochłania połowę kosztów, ale myślę, że warto ponieważ jak zobaczycie swój pierwszy ośmiotysięcznik to żaden hajs się nie liczy. Z pewnością wrócę tam nie raz robić inne trasy.
źródło: comment_FqFRqLItAyxvWanqlpRUH9N3UO3v3w46.jpg
Pobierzźródło: comment_zgK7ndQ9fMCU6fnlAbQrXAjQg3h0MuiN.jpg
Pobierzźródło: comment_fhXEmON5TSemiZ8NigAoERqNCOjDtjjo.jpg
Pobierzźródło: comment_2Z0pNXHhKjARD9vTukoBvek85vuEvMvj.jpg
PobierzŁącznie od startu treku do zakończenia zrobiłem ok 195km.
Pogoda super. Może ze 2 dni były pochmurne ale ogólnie słonecznie i ciepło. Dopiero po zachodzie słońca robiło się naprawdę zimno. No i powyżej 4000m już nawet w dzień było chłodnawo.
@mieszczanin: Ogólnie w dzień było kilkanaście stopni, a jak się szło no to