Wpis z mikrobloga

327813,14 - 11,26 = 327801,88

Jest! 5000! Pięć-ty-sięcy! Jeszcze przed grudniem przebiegane 5k km ()

Kurczę, pamiętam że jeszcze w 2017 marzyłem o tym by przebiec 3k w ciągu roku - ale się nie udało. Rok później - udało się, ale tak dosłownie na styk. A w tym roku coś mi odjetentegowało i sam nie wiem jak do tego doszło… Myślałem że dobiję do 4000, a tu proszę - koniec listopada i piątka na liczniku ( ͡º ͜ʖ͡º)

Najlepsze, że w sumie bym chciał trochę zluzować (w listopadzie już poluzowałem ciut, pierwszy miesiąc od maja poniżej 500km), ale… nie wiem czy mi się uda - to jest jak nałóg ¯_(ツ)_/¯

Dobra, dość tego #chwalesie - teraz sam bieg. Pierwszy od niemal roku bieg na telefonie zamiast na zegarku… Garmin w końcu (po tygodniu czekania) wysłał mi instrukcję co do realizacji gwarancji i wczoraj fenix pojechał kurierem do serwisu. Ciekawe, ile im zajmie cała procedura - bo jeszcze dzisiaj do nich dojdzie. Tymczasem wygrzebałem z szafy starusieńkiego Pebble Time - w sumie nic prawie nie ma, bo nawet pulsu nie zbada, w sumie tylko kroki i sen monitoruje. Ale ma też powiadomienia z telefonu i budzik wibracyjny, więc dwie najważniejsze dla mnie cechy zegarka ( ͡º ͜ʖ͡º)

Rano miałem nastawiony budzik na 4:23 - tylko zapomniałem, że Pebble ma „smart alarm clock” i uznał, że idealny moment na pobudkę wypada o 3:55 xD Raczyłem się z nim nie zgodzić i poszedłem w kimono, następny budzik (już bez smarta) mając ustawiony na 4:33. Szczęśliwie dał radę mnie dobudzić. Spokojnie się pozbierałem, wiedząc że niezależnie ile przebiegnę to cel dzisiaj osiągnięty będzie ( ͡ ͜ʖ ͡)

Sprawdziłem warunki… i tu miłe zaskoczenie: nie dość, że ciepło (5°C), to jeszcze wiatr rozwiał smog - co prawda airly pokazywało w mojej okolicy 150%, ale reszta miasta w sumie zielona (a na miejskich jeszcze lepiej). Jako, że ja jestem dużo wyżej niż te czujniki i postanowiłem lecieć po płaskim - mogłem zostawić maskę i rękawiczki i ograniczyć się do czołówki, zakładając krótkie ciuchy ( ͡º ͜ʖ͡º) Start o 5:10.

Poleciałem na nietypową dla mnie trasę - ale całkiem przyjemną, bo przewyższeń niecałe 100m i ulicami, na których ruch jest minimalny. Tempo wrzuciłem takie pośrednie między relaksacyjnym truchtem a udawaniem że mi zależy - przez większość czasu coś w okolicach 5:40 min/km.
Wracając zahaczyłem jeszcze o piekarnię, bo w domu groziła katastrofa kulinarna - brak mleka! A na ranek to litr spokojnie schodzi...

W końcu doleciałem do domu - wyrabiając nawet nieco więcej niż planowałem. Średnia 5:36 min/km.

Na ten miesiąc koniec - w sobotę urlop od biegania! Jeszcze tylko dzisiaj godzinka basenu i luzy ( ͡ ͡ )

Miłego weekendu!

Pobierz
źródło: comment_oE9zScvtOuVZtI2z7BdekumENaMPPl0M.jpg
  • 16
@enron wow, dużo! Czy ja dobrze rozumiem że przy takim wybieganiu to od ręki, a raczej nogi robisz spartmaraton?


@jonzi: Żebym ja to wiedział… Najwięcej co w życiu pobiegłem to maraton ( ͡° ͜ʖ ͡°) Pewnie tak sobie luźno drepcząc ubiegłbym sporo…
Jakie ty dystanse biegasz przy takim kilometrażu? Pochwał się zyciowkami :)


@mariush1909: niewielkie, za to konsekwentnie ( ͡° ͜ʖ ͡°) Codziennie 12-14 km, czasem w porywach do 20. Soboty i niedziele tak 20-25. Bywa mniej, bywa więcej - ale maksymalny tydzień to zaledwie 150 km, a miesiąc - 548 km.