Wpis z mikrobloga

Uwaga długie!!!

Historia jak z komedii. Zamawiam dokument. Dokument za który bank zgodnie z cennikiem liczy sobie ponad 700 zł. W końcu trzeba kroić klienta na czym się da. W szczególności w przypadku konieczności wygenerowania 3 kartek papieru z systemu. Z systemu w którym sami zablokowali żeby klient sam sobie tego nie zrobił i wygenerowal za darmo, nie zawracając nikomu d--y - logika i nowoczesność. Ale jak się zaraz okaże ona jest tu mocno pokretna.

Po 3 tygodniach wytężonej pracy w końcu dokument (3 kartki) jest gotowy do odbioru. No więc radośnie zgłaszam się do oddziału. Oddział drukuje dokument i (o zgrozo!) odmawia jego podpisania. Chyba w cenniku cena nie obejmowała tuszu do pieczątki, długopisu i cennego czasu pracownika. Kupiłem bieda usługę :( cóż począć... No więc radosnie udaje się do Pani w okienku...

Nie no sorry muszę w tym miejscu przerwać opowieść bo nie było by to fair. To wcale nie była Pani w okienku, bo nie ma już okienek. Bank jest tak cudowny i tak postępowy że k---a zamiast okienek są kanapy, gdzie petent może się rozłożyć wygodnie z nogami w powietrzu, a Panie biegają z tabletami i laptopami. A zawsze gdy wychodzą po jakiś dokument lub do drukarki (bo to nie są ich stałe stanowiska pracy gdzie wszystko jest pod ręką) to biedne targaja tego 3kg laptopa ze sobą, bo przecież nie wystarczy zablokować i zostawić z petentem. Bo jeszcze by z-----l i uciekł. Paranoja goni paranoje... No nic może ten brak pieczątek i podpisów to też podróż z duchem czasu.

Wracając do głównej historii. Pani w okienku jest Panią na sofie. Wiec Pani na sofie odmawia podpisania, mówiąc że na dokumencie nie ma cyt. "miejsca na podpis". Na nic zdają się moje zdziwienia człowieka uderzonego absurdem sytuacji, na nic pokazywanie że tutaj jest przeciez pół strony pustej, na nic logiczne argumenty że przecież zapłaciłem za przygotowanie rzetelnych danych a oni nawet nie chcą się pod nimi podpisać i to po prostu wręcz nie wypada.

Pani na sofie wola Panią z drugiej sofy. Tak tak, słuchajcie nawet w tym sofowym świecie są ważniejsze i mniej ważne sofy. Pani z ważniejszej sofy stwierdza że ze mną będzie już rozmawiać tylko na stojąco. No więc jako że kiedyś mnie nauczyli że jak kobieta stoi to ja też, to kontynuuje rozmowę na stojąco.

Najpierw lecą wszystkie te same argumenty co poprzednio. Licząc że trafiłem na bystrzejszego zawodnika przytaczam to wszystko. Bez efektu. W końcu zmarnowany cała sytuacja myślę, spróbuję prościej. Proszę zobaczyć, mówię. Jeżeli ten dokument ma nosić znamiona wydanego przez waszą instytucje to coś musi wskazywać że tak się właśnie stało. Bo czym że on teraz się różni od wydruku który sam sobie mogę zrobić. I to bez większego problemu bo na dokumencie nawet waszego loga nie ma. To po prostu czysta tabela w Excelu.

I tu leci odpowiedź której nikt się nie spodziewa. Po prostu nikt o zrowych zmysłach by tego nie przewidział. Pani z ważniejszej sofy z pełną powagą mówi cyt. "Nie może sobie Pan sobie sam w domu wydrukować czegoś takiego bo to co wydrukuje Pan w domu nie będzie miało takiego nagłówka". Żeby nie było w nagłówku jest po prostu tytuł tego dokumentu który brzmi mniej więcej tak "Historia spłat rat kapitałowych do umowy xxxx". A to wszytko dzieje się przy akompaniamencie potakiwania głową Pani z mniej ważnej sofy.... Pomoooocyyy... Klient który siedzi na sofie obok wybucha śmiechem. Pozostali ludzie w kolejce do sof (o tym nie powiedziałem? No tak, skoro zamiast okienek są sofy, to zamiast kolejek do okienek są kolejki do sof), no więc Ci ludzie stoją i klaszczą. Pozostaje się ukłonic i liczyć że opadnie kurtyna.

Ale nie. W-------y beznadzieja sytuacji (W końcu wydałem 700 zl a dostanę nic nie warty swistek papieru) mówię że w takim razie proszę o zaświadczenie ze odmawia mi Pani podpisania wydawanego dokumentu za który zapłaciłem, a który jest stanowiskiem banku w sprawie której dotyczy. I że taka treść wystarczy. Znów liczyłem na logikę. No skoro ktoś mi mówi "nie zrobię a", to chyba mogę prosić żeby na piśmie dał mi zaświadczenie ze nie zrobi a. Chyba żaden wstyd? Nie? Skoro to jest jego stanowisko... Ale znów błędne założenie. Logika w sofowym świecie nie działa na całej linii.

Ten bank po prostu na każdym kroku zabezpiecza się żeby w razie sporu na piśmie klient nic nie miał. A jak już w końcu będzie miał, to po pierwsze musi za to słono zapłacić. A na koniec jeszcze na wszelki wypadek się pod tym nie podpiszą. Żeby w razie czego mogli się wszystkiego wyprzeć.

PATOLA.

No ale pada "rozwiązanie" , Pani z ważniejszej sofy mówi że moge napisać reklamację. Jako że nic innego mi nie zostało, jeszcze ważniejszych sof juz nie ma, a myślę sobie ze przynajmniej jakiś ślad pozostanie dla potomnych po tym absurdzie to przystaje na tą propozycję. Dostaje kartkę papieru i długopis. No więc siadam w wygodnej sofie, zgarbiony przy za niskim stole i klece wypracowanie. Może nie tak długie jak to tutaj, ale staram się rzetelnie opisać co się wydarzyło. Na koniec proszę o skserowanie moich wypocin i podpis.

Pani z ważniejszej sofy znów wydaje się być wyraźnie zdziwiona moja prośba, a ta z mniej ważnej w tym samym czasie aż obraca głowę w oburzeniu jak to klient może wymagać tak skomplikowanych rzeczy. W końcu dostaje potwierdzenie złożenia reklamacji, choc czuje ze ono wyblagane. Pieczątka banku z datą, bez podpisu. Na podpis nie zasłużyłem.

Jeżeli byłeś(aś) tak wytrwały(a) że dotarłes do tego miejsca, to jeżeli masz cokolwiek wspólnego z tym bankiem to... Po prostu przestań mieć.

PS. W trakcie gdy skrobalem reklamację inny klient z sofy obok dopytuje o to czemu nie poszły jego przelewy za prąd w tym miesiącu. Pani z mniej ważnej sofy ze spokojem w głosie:
- a czy to były zlecenia stałe?
- tak, zlecenia stałe jak co miesiąc.
- aaa to dlatego. U nas od listopada nie ma już zleceń stałych. Musi się Pan zalogować do bankowości internetowej i wykonać przelew ręcznie co miesiąc.

KURTYNA!

#wroclaw #bank #bnp #bnpparibas #biurwokracja #biurokracja #kredyt #uslugibankowe #bankowanie #banki
  • 49
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@w0jtas12: To prawie jak sytuacja z urzędu.

Idziesz prawilnie do urzędu po zaświadczenie. Pani w okienku mówi że zaświadczenia nie wystawi bo gmina nie wystawia. Prosisz więc o papier z podpisem "Gmina X nie wystawia zaświadczenia podpisano Ygrekowa", dostane to w powiatowym a wy się p--------e. Pani Ygrekowa oczywiście w szoku i ona nic nie podpisze no to jak nie podpiszesz że nie wystawisz to wystaw papier kwoczko XD. W
  • Odpowiedz
@Wychwalany: Istnieje i kupuje z powodzeniem inne banki dość ostro. Bo ja nie byłem ich klientem tylko klientem BGŻ. Tylko że się sprzedali. Tak samo zresztą jak Raiffeisen i jeszcze chyba coś.
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 3
@w0jtas12: jeszcze tego brakuje zeby wideo rejestratory osobowe ze soba miec przy zalatwianiu spraw w instutucjach zeby sie nie mogli wyprzec
  • Odpowiedz
To jest najwspanialsza bankowa historia, jaką było mi dane czytać w życiu - nie zapomnę jej nigdy.


@Bogus46: To posłuchaj tego:

Zachciał mi się limit w koncie w banku B, jako że w A zamknęłam debet i zlikwidowałam kartę kredytową, bo bank był - nomen omen -
  • Odpowiedz
@w0jtas12 pracowałem w bankowości wiele lat. W bankowości absurd goni absurd. Jeżeli byłoby zainteresowanie chętnie powrzucam interesujące historie na mirko ( ͡º ͜ʖ͡º)

P.S. Rozumiem Twoją reakcję i jednocześnie Pań z sof. Bank to istna pralnia umysłów. W pewnym momencie ciężko jest zrozumieć Klienta, jeśli nie masz procedury na rozumienie Klienta. Straszne miejsce do pracy ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
@w0jtas12: jak tylko zacząłem czytać mówię sobie, że to na pewno BNP. Ha!Tfu! na ten bank, bez względu jakie by nieoferowali promocje nw otwarcie u nich konta, nie róbcie tego. Najgorszy bank na świecie, z najgorszą obsługą, z najgorszymi procedurami. Niestety, mnie nikt nie uprzedził i wziąłem u nich kredyt hipoteczny, co też jest materiałem na dłuższy wpis, a może nawet na małą książkę.

Jeszcze mogę strzelić, że wyżej wymieniona
  • Odpowiedz
@w0jtas12 z doświadczenia pracownicy banku w placówkach i na infoliniach to chyba najbardziej niekompetentna grupa zawodowa, praktycznie zawsze mówią na odwrót niż jest i nawet jak im próbujesz wytłumaczy że nie mają racji to jak już dotrą do odpowiedniego regulaminu/dokumentu to go zwyczajnie nie rozumieją
  • Odpowiedz
Wpisałem #bnpparibas aby zobaczyć, czy ktoś miał taki problem jak ja z tym bankiem, ale chyba nie, więc opiszę. Kupiłem starter jednego z operatorów, co to tego nie mam zastrzeżeń. Jednak co pewien czas przychodził SMS z reklamą produktów BPB Paribas. Postanowiłem, że zadzwonię na infolinię i poinformuję, że nie chcę tego spamu. Po krótkim oczekiwaniu wyłuszczyłem sprawę pani z infolinii. Podałem PESEL i wszystkie dane celem weryfikacji. Pani dostała zwarcia, nie mogą zaprzestać wysyłać do mnie SMS, ponieważ nie jestem ich klientem i nie mogę cofnąć zgody marketingowej odnośnie tych SMS. Zapytałem na jakiej podstawie przetwarzają nr. telefonu którego jestem właścicielem. Tu dostała kolejne zwarcie, pewnie z powodu braku procedury, poprosiła o chwilę oczekiwania i wróciła z rozwiązaniem. Mam stawić się w banki i złożyć reklamację, iż nie chcę ich SMS. Nie skorzystałem, ponieważ nie zamierzam się nigdzie wybierać. Znowu poprosiła o chwilę oczekiwania, po której oznajmiła iż mogę zgłosić reklamację z ich głównej strony. Tak też zrobiłem, krótko później otrzymałem z systemu e-mail z informacją:

Szanowny Kliencie,
uprzejmie informujemy, że Twoja reklamacja została zarejestrowana pod numerem 2019/56208. Dołożymy wszelkich starań, aby udzielić odpowiedzi najszybciej jak to możliwe, nie później niż w ustawowym terminie.
Zasady rozpatrywania zgłoszeń dostępne są na stronie: www.bnpparibas.pl/repozytorium/reklamacje

Jako,
  • Odpowiedz
@Peeleejin: Z Urzędami Gminy to jest taka patologia...
Wnioskowałam o nadanie adresu nowo powstałemu budynkowi. Kwestia taka, że działka należała kiedyś do ulicy obok, bo ta, przy której jest obecnie, po prostu nie istniała jeszcze kiedy dzielili działki. Napisałam wniosek, złożyłam, babka sprawdziła, wszystko się zgadza „max 2 tygodnie czekania”, na dokumentach podany adres email i telefon kontaktowy. Po 2 tygodniach dostaję list, że wniosek mi odrzucili, bo nie jest
  • Odpowiedz
@w0jtas12: kiedyś płaciło się bodajże 160 zł w Urzędzie Skarbowym po sprowadzeniu auta z zagranicy za to, że wystawiali dokument, że nie jest się płatnikiem VAT. Bez tego nie dało się załatwiać spraw z rejestracją auta i dostać polskich blach. Oficjalnie mieli tydzień i tyle czekałem.
A jak wyglądało to zaświadczenie? Przykładowo jeśli w formularzu było IMIĘ - Adam, NAZWISKO - Kowalski, ADRES Wykopowa 1, Zalesie, MODEL I VIN -
  • Odpowiedz