Wpis z mikrobloga

Wydawało mi się, że całkiem nieźle przewiduje wymuszaczy i jestem dla nich tolerancyjny wybaczając "zapatrzenia" ale dzisiaj spotkała mnie super niespodzianka - inaczej mówiąc pierwszy raz w życiu wylądowałem na masce :-(.
Jechałem sobie ścieżką o której co prawda google jeszcze nie wie ale jest idealnie oznakowana, w tym konkretnym miejscu jest świetna widoczność, mało "rozpraszaczy" i dodatkowo zamontowane są światła. Dojeżdżam więc do pasów i widzę powoli toczący się samochód która ma zamiar skręcić z głównej ulicy przecinając mi drogę. Profilaktycznie lekko zwalniam i przesuwam dłoń na hamulec ale przecież on jedzie z naprzeciwka i musi mnie widzieć, a jak nawet nie zauważył i patrzy do tyłu to tam jest pieszy który zaczyna wchodzić na pasy - no nie ma bata musi nas widzieć, szczególnie że jedzie powoli i wydaje się jakby zwalniał. Niestety tak nie było i wjechał idealnie przede mnie, zabrakło dosłownie kilkunastu/kilkudziesięciu centymetrów i bym zdążył wyhamować ale wbiłem się prosto w jego błotnik i mam wrażenie, że dopiero w tym momencie zaczął hamować bo ściągnęło mnie na bok ale najciekawsze dopiero przed nami.
Na początku Pan kierowca chyba nie bardzo wiedział jak się zachować i co właściwie się stało ale oczywiście nie ma mowy o żadnym przepraszam ani pytaniu czy nic się nie stało. Bardziej konkretny zrobił się dopiero kiedy zobaczył wgniotkę - nagle okazało się, że przecież powinienem zachować szczególną ostrożność albo mieć ograniczone zaufanie (nie pamiętam dokładnie). Następnie stwierdził, że on wjechał na pasy żeby się rozejrzeć czy nikt nie idzie/jedzie po tych pasach ( ͡° ʖ̯ ͡°).
Naturalnie byłem trochę zdenerwowany ie nie dokońca wiedziałem jak zareagować na taki absurd ale wsparł mnie pieszy kategorycznie stwierdzając jego winę i sugerując dzwonienie na policje i tym samym skończyła się nasza przygoda bo sprawca momentalnie wsiadł i odjechał.

Żeby uniknąć tego zderzenia musiałbym chyba stanąć na zielonym więc ciężko wyciągnąć z tego nauczkę na przyszłość ale mam jedno przemyślenie dla którego powstaje cały ten wpis. O ile w moim przypadku raczej nie miało to większego znaczenia bo hamując zblokowałem raz czy dwa na moment przednie koło ale kiedy spodziewacie się niespodziewanego przekładajcie obie ręce na hamulce. Ja jedną zostawiłem przy mostku i w trakcie awaryjnego hamowania przeciążenie było tak duże, że przesuwając rękę po kierownicy najprawdopodobniej nie zdołałbym jej utrzymać i koło by skręciło wyrzucając mnie do przodu.

https://www.google.com/maps/@52.1212851,21.0183526,3a,75y,146.52h,81t/data=!3m6!1e1!3m4!1slNt5lsl2Mt0JtGpGnyy9wQ!2e0!7i13312!8i6656

#rower #szosa
  • 9
@krabat: Nieee, raczej nie byłoby to łatwe, a prędkość była na tyle mała że raczej nawet koło mi się nie skrzywiło. Dostał na pamiątkę dwie rysy i wgniotkę idealnie na załamaniu blachy więc może wystarczy do przemyślenia sprawy po ochłonięciu.
@oczkers rok temu miałem podoba sytuację. Samochód zwalnial, ja wjechalem na przejazd, a on we mnie uderzył. Niby nic mi się nie stało, kolanem wgniotlem mu błotnik, rower ok. Po czasie ze mną wszystko ok, a w serwisie zauważyli pęknięcie ramy roweru ¯_(ツ)_/¯
@oczkers: pierwsza rzecz w takiej sytuacji, to

aua, boli mnie noga/szyja/bark/ręka/cokolwiek


Sprawca może się produkować, ty mówisz tylko ze boli. Wtedy nie ma bata, ze ucieknie i będzie musiał zadzwonić po karetkę i policję. Z rowerem tez może być różnie, mogą pojawić się pęknięcia na widelcu/sztycy/ramie/obręczach. I teraz jesteś w dupie.
Tez miałem kiedyś takie wymuszenie, wstałem mówię wszystko ok, poza rowerem, nie wzywajmy policji, ale jak adrenalina zeszła to cały
@oczkers: dużo osób odpuszcza, później dalej będzie tak robił kierowca auta bo wie że nic mu nie grozi, mnie facet uderzył tak że spadłem mu plecami na maskę, nie ustąpił mi pierwszeństwa, oraz uciekł z miejsca zdarzenia. Zgłosiłem sprawę, umorzyli, w tym szoku nie zapisałem tablic. Myślałem że mnie podnosi i mi pomaga a to był inny kierowca, a ten akurat uciekł. Dzięki spd rower spadł na mnie i rower był