Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Panie, Panowie, mam problem. Z dziewczyną tworzymy związek już od blisko 3 lat. Zarówno dla mnie jak i dla niej jest to pierwsza poważna relacja. Mieszkamy razem, dogadujemy się, jest naprawdę fajnie. Ale jest też wspomniany problem... Jak pewnie większość z was się domyśliła chodzi o SEGZ. Prze pierwsze 2 lata naszego wspólnego życia nie było go w ogóle, nie było mowy o jakimkolwiek kontakcie fizycznym innym niż pocałunek. Po tych dwóch latach zaczęliśmy próbować, oczywiście pierwsze próby były nie udane. Dziewczyna tłumaczyła te nieudane próby faktem, że jest to jej pierwszy raz, a ja rzekomo jestem bogato obdarzony - ok i z jednym i z drugim mogę się zgodzić ( ͡° ͜ʖ ͡°) Próby te podejmowaliśmy z dość dużym rozstrzałem czasowym, raz w miesiącu, a czasami nie próbowaliśmy nawet przez ponad 3 miesiące. W końcu coś się niby udało, przez około 20 sekund udało się nam uprawiać coś, co mogę nazwać seksem. Stało się to około roku temu. Od tamtego czasu zbliżeń było 6, z czego udanych jakieś 2. Nie ukrywam, że taki stan rzeczy jest dla mnie maksymalnie nie korzystny, jako 24 letni facet mam swoje potrzeby, o czym oczywiście uświadamiam swoją dziewczynę. Było kilka rozmów na ten temat - za każdym razem kończyły się one płaczem, obietnicami że postara się to zmienić, oraz poczuciem winny z mojej strony, że wywieram na nią pewien rodzaj presji. Generalnie jeżeli chodzi o fizyczność, namiętność i te sprawy to ze strony swojej dziewczyny nie mogę liczyć tak praktycznie na nic. Często za dnia mówi, że wieczorem mogę na coś liczyć po czym jak już leżymy mówi, że jest zmęczona. Są pocałunki, przytulanie i na tym się kończy. Nie pozwala mi się dotykać w miejscach intymnych, ma ogromne opory przed pokazaniem się mi nago (nie robi tego praktycznie w ogóle). Próbowałem znaleźć też jakieś alternatywy, ale o chociażby seksie oralnym też nie ma zupełnie mowy. Jak nie trudno się domyśleć taka sytuacja powoduje we mnie różne stany emocjonalne począwszy od frustracji, kończąc na żalu do jej osoby. Praktycznie ciągle myślę o innych dziewczynach, ostatnio uświadomiłem sobie, że w związku z tym pozostawiam sobie swojego rodzaju drogę ucieczki, z której przy najbliższej okazji byłbym w stanie skorzystać (zdrada). Będąc na jakiś wyjściach na miasto ze znajomymi jestem zorientowany na inne dziewczyny, z tego powodu mam wyrzuty sumienia. Ostatnio coś we mnie pękło i zacząłem z nią rozmawiać. Postawiłem jej sprawę jasno - jest dla mnie naprawdę ważna i chcę wspólnie z nią rozwiązać ten problem, jednak jeżeli nic się nie zmieni to nie wiem czy będę w stanie to kontynuować. Oczywiście znów był płacz i lament, przy czym zarzuciła mi, że jak mogę jej tak mówić, że ze względu na to mogę ją zostawić. Przybiło mnie to, poczułem się jakbym nie miał prawa mieć wobec niej żadnych oczekiwań (ona sama jest bardzo roszczeniowa co do mnie) i że w ogóle nie jest zorientowana na rozwiązanie tego problemu. Proszę, powiedzcie mi jak to wygląda, czy jest dla tego związku jakaś szansa? Czy trafiłem na dziewczynę, której wystarczy biały związek i czy w takim przypadku ze względu na miłość jaką do niej czuje powinienem poświęcić swoje potrzeby, żeby w tym związku być nadal?

#rozowepaski #niebieskiepaski #zwiazki

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie
  • 6
Pomarańczka: Seksuolog. Możliwe że w jej domu bardzo restrykcyjnie podchodzono do spraw seksu i z tego powodu ma wyuczoną niechęć do tej strefy. Marudzenie i rozmowy nie pomogą - z jej perspektywy to Ty chcesz czegoś co jest dla niej naruszające. Jakby oczekiwała od Ciebie picia moczu na przykład to po paru poświęceniach tego typu pewnie byś też już czuł że wywiera bardzo dużą presję i bardzo dużo tego chce (