Wpis z mikrobloga

Dzień. Jest ciemno, ale niebo jest całe białe. Brunatna gleba kruszy się i pęka pod wyłaniającymi się z kapsuły butami ubranego w skafander kosmiczny Kurpida, najznamienitszego archeologa który wsławił się odkryciem dowodów na to, że kilka tysięcy lat temu istniała na Ziemi, obecnie opuszczonej i martwej planecie, instytucja nazywająca się "Rzeczpospolitą Polską".
Do dzisiaj zagadką jest, jaką dokładnie funkcję i rolę pełniła owa instytucja, jednak Kurpid jest zdania że była to zwykła melina ukryta w jakiejś piwnicy, jeszcze w czasach jak ochrona przed promieniami słonecznymi miała sens, bo powietrze było czyste. Kurpid jednak nie potrafił ułożyć sobie w głowie jak to możliwe, że taka mała melinka doprowadziła całą planetę do obecnego stanu.
-Kurpid do Nowej Kotwicy. Odbiór.
-Tu Nowa Kotwica, słyszę cię, Kurpidzie - odpowiedział męski głos.
-Wylądowałem. Brak komplikacji do zgłoszenia - Kurpid wzdycha - Jestem jakieś siedem kilometrów na północny zachód od celu.
-Kurpid, według naszych informacji znajdujesz się na terenie dawnego zakładu opieki neurologicznej w Ko'rosts.
-Niech szlag trafią te #!$%@? Mapy Google. Nic tu nie ma, sprawdźcie jeszcze raz.
-To miejsce zostało zasypane przez ogromne ilości biomasy nieznanego pochodzenia. Pochodź trochę i daj nam raport ze stanu podłoża.
Kurpid się przewrócił i odbił od podłoża jak od trampoliny.
-Kuuurwa, co tu się #!$%@??! - krzyknął, nieudolnie próbując wstać.
-To podłoże w dużej części składa się z kwasów lipidowych. Inaczej mówiąc, coś bardzo dużego i bardzo tłustego musiało tu kiedyś umrzeć, ale proces rozkładu został praktycznie zatrzymany.
-Jaja sobie chyba robicie - Kurpid odpowiedział z niedowierzaniem.
-Nie - odpowiedział dowódca misji - Cywilizacje jakie tu żyły wykorzystywały zwłoki dinozaurów do syntezy plastiku, te zwłoki zaś można wykorzystać do pozyskiwania bardzo wydajnego energetycznie paliwa. Gdybyśmy je tylko mogli ze sobą zabrać na Marsa, to Nowa Kotwica by była bogata.
-I śmierdząca - odpowiedział z przekąsem podróżnik.
-Kurpid?
-Co? - odpowiedział archeolog otrzepując się z tłuszczu.
-Weź w końcu rusz dupsko do celu.
-Zrobi się.

Po 20 minutach łażenia Kurpid w końcu dociera do przerdzewiałej tablicy. Robi jej zdjęcie.
-Hmm... Beł... Bełgo... Bełgozbocz. Baza, słyszycie mnie?
-Słyszymy, odbiór.
-Znalazłem tablicę odpowiadającą wzorowi na przedstawienie nazwy osiedli w tym rejonie. Dotarłem do Bełgozboczu.
-Zrozumiałem.
-Tu są jakieś tory. Na północ ode mnie jest jakiś napis. Baaa... Baaa... Baaacieczkiiii...
-Zignoruj to. Kieruj się do celu. Idź wzdłuż torów na południe.
Kurpid zaczął maszerować.
-Mamy tu stary sklep budowlany i lokal szybkiej gastronomii - zaczął wymieniać znudzonym głosem Kurpid.
-Nieistotne. Idź dalej.
-Dużo skamieniałych drzew...
-Ciekawe, ciekawe. Może nawet wyślemy jakichś studentów by zobaczyli jak one kiedyś wyglądały. Zasuwaj dalej.
-Nekropolia...
-Ja #!$%@?ę - odpowiedział mężczyzna z bazy przerażonym głosem.
-Sklep spożywczy... ej, wy wiecie że tam w nazwie jest "Polska"?
-Czyli wychodzi na to, że to nie była jednak jedna mała melinka. Szach mat, Kurpid. Mówiłem ci, że to pewnie jakaś zorganizowana grupa przestępcza.
Odpowiedzi Kurpida nie dało się zrozumieć, ale mężczyzna z bazy zaczął się rechotać.
-Kolejny sklep spożywczy. Ci ludzie mieli cholernie dziwne poczucie estetyki, marka nazywająca się jak jeden z tutejszych organizmów - zagotował się Kurpid - Żeby to był chociaż jakiś duży i znany organizm, jak pies, albo #!$%@? smok, ale nie, #!$%@? sobie #!$%@? jakiegoś owada na którego pewnie wszyscy mieli #!$%@?.
-Że co?
-Biedronka - zaczął się śmiać Kurpid.
-Co to, #!$%@?, jest biedronka?!
-Później ci wyjaśnię. O, kolejny sklep z "Polska" w nazwie. Polska Spółdzielnia Spożywcza "Społem". Ta mafia to miała jednak zasięgi. Obok stoi jakiś drewniany kibel. Pobrać próbki biologiczne?
-Nie, zostaw. Jesteś już bardzo blisko celu. Teraz skup się. Według naszych informacji, dosłownie mniej jak 100 metrów na północny zachód od ciebie znajduje się twój cel.
-Widzę. Obiekt który architektonicznie znacząco wyróżnia się od swojego otoczenia.
-Podejdź do niego, sprawdzę. Ooo, tak! - krzyknął podniecony mężczyzna - Tak! To tu! Wejdź do środka!
Kurpid otworzył przerdzewiałą furtkę i przez nią przeszedł.
-Baza! - Kurpid zaczął panikować - Natychmiast potrzebuję zrzutu suplementów izotonicznych!
-Co się dzieje, Kurpid?
-Zesrałem się! #!$%@?! Ale #!$%@?! Chyba ze dwa litry będzie, ciemno mi w oczach!
-Nie panikuj, postaraj się po prostu pospieszyć! Wejdź do tego budynku o dziwnej architekturze!

Kurpid wchodzi do środka. Przechodzi ciemnym korytarzem do kuchni zasypanej popiołem aż po sufit, przeczołguje się przez nią do kolejnego pokoju z dwoma kanapami i stolikiem. Zastaje tam zmumifikowane zwłoki chudego mężczyzny, leżące na kanapie.
-Baza? Tam nic nie ma. Pusto. Tylko jeden biologiczny artefakt o znikomej wartości archeologicznej.
-Szukaj dalej. Według naszych wytycznych znajdujesz się dokładnie dwa metry od celu!
Kurpid robi krok do przodu.
-Nie, nie! Oddalasz się! - krzyczy kontroler.
Kurpid robi dwa kroki do tyłu.
-#!$%@?, widzisz coś?! - wrzeszczy mężczyzna z bazy - Ruszyłeś ty się w ogóle?
-Tak. Zrobiłem dwa kroki do tyłu.
-Według mojego radaru to ty się w ogóle nie ruszyłeś.
-Twój gówniany radar widzi tylko w dwóch wymiarach...

Archeolog wraca się korytarzem do drzwi prowadzących do wiatrołapu. Otwiera pierwsze lepsze drzwi.
-Baza. Znalazłem schody na strych. Wchodzę. Bez odbioru.

FIN

#kononowicz #suchodolski #mexicano #patostreamy #muremzawalentym #pasta #creepypasta #bialystok #podlasie #pdk
  • 6