Wpis z mikrobloga

Nikt nie przysłużył się tak mocno do upadku bojówki Sharksów jak brat „Miśka”, który swoich własnych kolegów torturował, wlewał im wrzątek do ust i raził paralizatorem.

On wręcz katował swych podwładnych z grupy, więc trudno się dziwić, że niektórzy w końcu zaczęli sypać. Po lekturze akt dochodzę do wniosku, że jest on sadystą, któremu znęcanie się nad kolegami sprawiało przyjemność. Bo jeśli za dług w wysokości 1500 zł można kogoś torturować, wlewać wrzątek do ust i razić paralizatorem, to znaczy, że żadne hamulce nie istnieją. Jeśli katuje się w ten sposób przez dwie godziny własnego kumpla z osiedla, to nie dziw się, że wszyscy o tym usłyszą…

(...) nawet po aresztowaniu „Miśka” i pójściu przez niego na współpracę sytuacja na trybunach Wisły wciąż nie jest do końca zdrowa. Kilka dni temu odbyły się derby pomiędzy Wisłą a Cracovią i kibice z sektora C wywiesili transparent „Pozdrowienia do więzienia. Wisła Sharks”. Szczerze mówiąc, nie wiem, kogo pozdrawiali, czy tych, którzy poszli na współpracę z policją, czy tych kilku, którzy jeszcze tego nie zrobili.

(...) po maju 2015 roku, kiedy podczas walnego zebrania ekipa „Miśka” przejęła Wisłę, członkowie rady nie mają już prawa uważać się za ludzi, którym dobro klubu leży na sercu. Wtedy był moment, w którym porządny człowiek powinien zachować się z honorem i zrezygnować, bijąc na alarm. I kilka osób miało wtedy odwagę powiedzieć, że nie chcą dalej uczestniczyć w tej farsie. Niestety, nie było ich wielu.

W sprawie „Miśka” najbardziej kompromitujące dla państwa jest to, że całą kibolską mafię pogrążyli nie wybitni oficerowie śledczy, ale sam szef grupy, który zaczął sypać i teraz liczy na specjalne względy wymiaru sprawiedliwości. Tak nie powinno to wyglądać.

To tak, jakby Al Capone wsypał swój własny gang i chciał dzięki temu niższej kary.

Dwa lata temu policja zatrzymała „Zielaka”, który w budynku Wisły przechowywał nielegalne p-------y. To był pierwszy sygnał, że nie tylko n-------i mogą być dochodowym interesem. Tamten biznes „Zielakowi” nie wypalił, ale wiślacy zorganizowali coś na kształt franczyzy. Tytoniem handlowali Ormianie, a Sharksi pobierali od nich haracz i dawali ochronę. Po tym jednak, gdy zamknięto liderów gangu Sharksów, cała bojówka popadła w kryzys i dziś jest w niej tylko kilka mocnych osób, które wolą nie ryzykować odsiadki. W ich miejsce postanowili wejść gangsterzy z Cracovii, ale z kolei Ormianom zbrzydły już haracze i zwrócili się po pomoc do przyjaciół Czeczenów.

Ciekawy związek chrześcijan ze Wschodu z muzułmanami.

Pewnie to tradycja rodem z dawnego Sojuzu. W każdym razie ci Czeczeńcy zjechali z całego kraju na jedną akcję, ale dla wielu z nich zakończyło się to co najmniej trzymiesięczną „akcją” w areszcie. Z tego, co wiem, policja zatrzymała niemal 30 osób, ale drugie tyle było jeszcze w drodze.

Liderzy Jude Gangu są poszukiwani, jak słynny „Master”. Zresztą to ciekawe, iż sypnął go wiślak „Misiek”.

https://plus.dziennikpolski24.pl/jadczak-wisla-krakow-nie-rzadzil-zwykly-gang-to-byla-mafia/ar/c1-14472919

#wislakrakow #mirkohooligans #cracovia
fullversion - Nikt nie przysłużył się tak mocno do upadku bojówki Sharksów jak brat „...

źródło: comment_VPgaeRZvuqFE09uqV3bIwVU5tM7SFtvV.jpg

Pobierz
  • 3
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach