Wpis z mikrobloga

Żeby mieć dobre oceny wystarczy lizać dupkę nauczycielom i udawać, że się poświęca kilka godzin dziennie w domu na dany przedmiot i rezygnuje dla niego z życia. Wtedy nawet największy debil będzie miał dobre stopnie. Wiem bo miałem w klasie taki przypadek (który i tak #!$%@? ostatecznie rzucił szkołę na 2 tygodnie przed końcem 4 klasy i pojechał na magazyn do UK xD)
@Nild: Jest #!$%@?ą kretynką ta twoja znajoma. Z angielskiego ledwo co miałem 3 na koniec roku, zlewalem totalnie sprawdziany, prace domowe, wypracowania pisałem w totalnie prześmiewczy sposób, a mature ustną zdałem na 100%, podstawa na 98%, a rozszerzenie na 76%.
@Nild mój dzieciak z pl mierny z angl mierny z matmy mierny na maturze po 100% ustne pisemnie po 90 coś, skończył polibude na 5 z wyróżnieniem. A znajomej córka same 6 i jakoś słabo matura poszła nie dostała się na stomatologa ani na prawo tylko poszła na zoologie o szopenie. Ale to skrajne przypadki raczej reszta działa dobrze.
@Nild: nadal pizgam z tego jak mieliśmy jakieś nagrody od hipermajstra powiatu i chyba jak ktoś tam w licbazie miał średnią powyzej 5 ileś tam to się kwalifikował.

Czyli te najbardziej wymagające szkoły stawały w szranki z jakimiś uber szkołami po których mało kto maturę zdawał. Ale średnie mieli bliskie 6 xD w porównaniu do np. mojej szkoly gdzie czerwony pasek to był szacun.
Aha i nie było to hiper osiagniecie
@Nild: Zawsze mnie rozwalało, jak moja rodzina dziwiła się, że się "nie uczę" do matury. Jakby na maturę można się było nauczyć, jak na sprawdzian xD Można ewentualnie przypomnieć sobie lektury ze streszczeń, czy powtórzyć english tenses, ale cała reszta to przecież kumulacja wiedzy nagromadzonej przez te 3 - czy nawet więcej - lat. Jak ktoś na bieżąco nie chłonął wiedzy (co oczywiście nie równa się zdobywaniu piątek na sprawdzianach), to