Wpis z mikrobloga

Postanowiłem, że cyklicznie - przy okazji każdego Grand Prix (przynajmniej do końca 2019) - będę przypominał jakiś historyczny wyścig z danego toru. No, może z wyjątkiem torów na których nigdy nie było ciekawych wyścigów (tak Soczi, o waszym torze mówię ( ͡° ͜ʖ ͡°)). Postaram się też, żeby nie były to zbyt oczywiste typy - dlatego w Belgii zamiast 1998 mieliśmy 1997.
Dziś mamy niedzielę, 8 września 2019 - co oznacza wyścig o GP Włoch. A w związku z tym...

Dziś w cyklu #krotkahistoriaof1 - GP Włoch 1998, czyli wymarzony dublet Ferrari.

Żeby zrozumieć kontekst "wymarzonego" dubletu Ferrari, musimy zrozumieć tło historyczne. Na początku roku 1998 Ferrari wciąż uchodziło za "mocnych w gębie, ale na torze to popierdółka a nie killer". Poprzednie mistrzostwo Ferrari zdobywało jeszcze w 1983 roku, a kierowców to nawet 1979 - kiedy to Jody Scheckter wygrał mistrzostwa, bezpośrednio wyprzedzając innego kierowcę Ferrari - Gillesa Villeneuve'a. Mistrzostwo konstruktorów w 1979 wygrane z ogromną (na tamte czasy) przewagą - a żeby zrozumieć jak dawno to było, wtedy Williams dopiero zaczynał odnosić jakiekolwiek sukcesy, a w piątce klasyfikacji generalnej były jeszcze zespoły Ligiera, Lotusa, i Tyrrella - pierwsze dwa już nie istniały, a trzeci przestał istnieć po sezonie 1998.

Przez lata Ferrari nie szczędziło pieniędzy na najlepszych kierowców - w barwach zespołu jeździli tacy mistrzowie jak Alain Prost, Nigel Mansell, Rene Arnoux, Gerhard Berger, czy Jean Alesi. Za plecami przez lata mieli najmocniejsze silniki - w tym 3.5 litrowe potwory V12, testować je mogli na prywatnym torze zbudowanym przy fabryce - takiego ośrodka jak Ferrari nie miał żaden inny zespół. Lata 80te to autorytarne rządy Enzo - przekonany o skuteczności swoich metod potwierdzoną wieloletnimi sukcesami, zespół popadał w stagnację. Misję powrotu na zwycięską ścieżkę powierzono markizowi Luce di Montezemolo. Początkowo przekształcił on biznes samochodów drogowych, z przynoszącego straty w bardzo dochodowe przedsiębiorstwo. Gdy zajął się zespołem Formuły 1, sprowadził Jeana Todta, i razem rozpoczęli wielką przebudowę zespołu. Na sezon 1996 wymieniono kierowców - zamiast dwóch równorzędnych (Alesi, Berger), sprowadzono zestaw gwiazda (Schumacher), i jego giermek (Irvine). Po pierwszym sezonie dołączył do nich Ross Brawn, stary znajomy Schumachera z Bennettona. W 1997 roku ich metody przyniosły efekt - Schumacher walczył do tytuł do samego końca mimo (wciąż) gorszego samochodu, jednak przez indywidualny błąd wypadł z tej walki.

W 1998 roku miejscami zamieniły się zespoły McLarena i Williamsa - od tego roku, to ten pierwszy przejął rolę posiadacza najlepszego samochodu w stawce. Liderem zespołu został Mika Hakkinen, odnosząc 4 zwycięstwa w pierwszych sześciu wyścigach. Mika był zdecydowanym faworytem do zdobycia tytułu mistrza świata, a jedynym kierowcą który udał się w pogoń za "latającym Finem", był Michael Schumacher. W połowie sezonu, po kilku słabszych wyścigach Hakkinena, Niemiec dogonił kierowcę McLarena, dystansując jednocześnie resztę stawki. Do Włoch przyjeżdżał ze stratą 7 punktów, po tym jak stracił niemal pewne zwycięstwo w Belgii po kolizji z Davidem Coulthardem - tutaj macie link do opisu tego wyścigu, świetny artykuł autorstwa @jaxonxst. Szczęście w nieszczęściu Schumachera polegało na tym, że Hakkinen również opuścił Belgię bez zdobyczy punktowej, co na ostatniej prostej sezonu (Belgia była czwartym od końca wyścigiem sezonu) mogło sprawić, że rozstrzygnięcie mistrzostwa mogłoby przyjść już na Monzy. W takim wypadku wciąż sprawa pozostawała otwarta.

O tym jak dominującą siłą był McLaren, najlepiej świadczyły wyniki kwalifikacji - przed GP Włoch, tylko raz kierowca McLarena nie był najlepszy w sobotniej czasówce. Było to podczas GP Austrii, kiedy w deszczowych kwalifikacjach najlepszy czas wykręcił Giancarlo Fisichella, w Benettonie. Czerwony samochód ustawiał się w pierwszej lini zaledwie trzy razy, w trzynastu wyścigach. Tempa kwalifikacyjnego brakowało, ale Michael zawsze nadrabiał tempem wyścigowym. Dlatego deszcz w sobotni poranek na pewno ucieszył licznie zgromadzonych tifosi - to była okazja dla ich ulubieńca, aby przełamać dominację McLarena. Na same kwalifikacje deszcz przestał padać, ale tor wolno przesychał mimo świecącego słońca. Kierowcy uaktywnili się w drugiej części godzinnej sesji, i mokry (dosłownie) sen tifosi się spełnił - Michael Schumacher zdobył pierwsze Pole Position. Tym bardziej cieszył ich fakt, że na drugim polu, również meldował się czerwony samochód - nie był to co prawda Eddie Irvine w drugim Ferrari, a Jacques Villeneuve w Williamsie - ale ważne było to, że jest on dodatkowym buforem oddzielającym Schumachera od dwóch McLarenów, których przewaga w tempie była zauważalna.

Start wyścigu nie przebiegł jednak po myśli czerwonych - fantastycznie ruszył Hakkinen (na granicy falstartu), i błyskawicznie wbijał się w lukę między Villeneuvem a zamykającym tą drogę Schumacherem. Villeneuve wyczuł zagrożenie kolizją i świadomie uciekł na prawo, a Schumacher dał się ograć nie tylko przez Hakkinena, ale w tym zamieszaniu po słabym starcie spadł aż na piąte miejsce - wyprzedził go nawet jego kolega z zespołu, Eddie Irvine. Jeszcze na tym samym okrążeniu Schumacher wyprzedził Villeneuve'a, i oczekiwał na przepuszczenie przez posłusznego giermka Irvine'a. Stało się to na początku trzeciego okrążenia, ale McLareny w tym czasie ani trochę się nie obijały - liczył się każdy ułamek sekundy, jaki Schumacher mógł stracić. I w te kilka chwil zrobili ponad 4 sekundy. Po zamianie miejsc w Ferrari, nastąpiła także zmiana miejsc w McLarenie - Hakkinen odczuwał pewne problemy z hamulcami, i wypuścił Coultharda do przodu - lepiej żeby od biedy to właśnie Szkot zdobył 10 punktów, aby w ten sposób minimalizować potencjalny dorobek Schumachera, gdyby problemy z hamulcami okazały się poważniejsze.

Tak się właśnie okazało - Hakkinen zaczął tracić czas, zarówno względem Coultharda, jak i Schumachera. Michael zbliżył się do Hakkinena, i powoli zaczął myśleć o manewrze wyprzedzania. Wtedy nagła zmiana kamery, i kłęby białego dymu - pochodziły one z silnika Davida Coultharda, który miał dość po zaledwie 16 okrążeniach wyścigu. Jadący niedaleko za nim Hakkinen zwolnił bardziej niż Schumacher za nim, co pozwoliło niemal zrównać się tym dwóm kierowcom. Mający problemy z hamulcami Hakkinen musiał je jeszcze raz wyregulować, żeby w obliczu ryzyka zabrudzenia opon po przejechaniu przez ewentualny wyciek oleju, móc odpowiednio kontrolować samochód. Efekt był taki, że chyba trochę przegapił moment, i źle dohamował do szykany Roggia. To już było wystarczająco, aby "niemal zrównać" zmieniło się na Schumachera wyprzedzającego Hakkinena w walce na torze. Jeszcze 30 sekund temu Schumacher był trzeci, a teraz prowadził w wyścigu.

Schumacher rozpoczął budowanie przewagi - łatwiej mu było też dlatego, że jechał lżejszym samochodem niż Fin. Dokładał kolejne ułamki sekund, aż nadszedł czas na jego wizytę w boksie. Zjechał on na okrążeniu numer 30, gdy jego przewaga nad Hakkinenem przekraczała już 7 sekund. Mika pozostał na torze, i tym razem to on miał lżejszy samochód - i kilka okrążeń, aby odrobić tą różnicę. I przewaga czasowa Hakkinena faktycznie rosła, ale za wolno, aby mógł on wyprzedzić Schumachera. Po wyjeździe z boksów Hakkinena różnica zmalała do 5.5 sekundy, i Mika zaczął tą przewagę odrabiać. W trakcie pogoni Hakkinena z toru wypadł Jacques Villeneuve - stało się to w zakręcie Lesmo II, gdzie miejsca było sporo - i nie było natychmiastowego Safety Cara, jak byłoby to dzisiaj. Mika gonił i odrabiał nawet pomimo przeszkadzających maruderów. Na 10 okrążeń przed końcem różnica spadła poniżej trzech sekund, i wyglądało na to, że problemy z hamulcami są przeszłością. I wtedy, po wykręceniu kolejnego najszybszego okrążenia w wyścigu, wydarzyło się TO. Wybaczcie nagranie z niemieckiej telewizji, ale DSF używał innego sygnału niż brytyjskie ITV, i lepiej widoczny jest tu prawdziwy powód tego spina. Do tematu realizacji transmisji w tamtych latach może też wrócę, bo to też ciekawy temat.

Problemy Hakkinena z hamulcami wróciły, i mieliśmy klasyczny przykład "tył wyprzedza przód". Zablokowana oś uniemożliwiła wytracenie prędkości, i w efekcie spina który mógł skończyć jego wyścig. Mika jednak zachował się bardzo przytomnie - zdążył wcisnąć sprzęgło przed zgaśnięciem silnika, a potem lekko nakierował samochód dalej od band, gdy ten szorował po żwirze. Dzięki temu mógł kontynuować wyścig - do mety nie było daleko, dzięki sporej przewadze wciąż był na P2, ale w obliczu problemów z hamulcami ta pozycja była mocno zagrożona. Mika nie zjechał na postój, mimo że jego ekipa była gotowa na przyjęcie go w boksach. Problemy z hamulcami objawiły się ponownie w pierwszej szykanie, gdzie ponownie problemy ze spowolnieniem samochodu sprawiły, że Mika wypadł z toru - tym razem jednak w nieco bardziej kontrolowany sposób, skończyło się na ścięciu zakrętu.

Tempo Hakkinena pogarszało się z okrążenia na okrążenie - Mika musiał coraz bardziej polegać na hamowaniu silnikiem, a jego tempo coraz bardziej spadało. Na pięć okrążeń przed końcem dogonił go Irvine, a to oznaczało dwa samochody Ferrari na dwóch pierwszych miejscach. Dublet Ferrari, na Monzy, na dziesiątą rocznicę śmierci założyciela zespołu, wielkiego Enzo Ferrariego. Może być coś lepszego dla tifosich?

No na przykład jeszcze 4 okrążenia męczarni Hakkinena, którego tempo poleciało o jakieś 7 sekund na jednym kółku. Na czwartym miejscu był Ralf Schumacher, który już czuł zapach swojej ofiary. Wyprzedził go na końcu trzeciego okrążenia od końca, i tifosi zaczęli dopingować byłego ulubieńca czerwonych trybun - Jeana Alesiego, który tracił 16 sekund i miał dwa okrążenia na dogonienie Fina. Ten pościg jednak się nie udał, zabrakło jednego okrążenia. Ale to i tak było święto - na oczach dziesiątek tysięcy fanatyków Ferrari, ich kierowcy zajęli pierwsze i drugie miejsce, a ich ulubieniec odrobił aż 7 punktów w klasyfikacji generalnej, zrównując się w tabeli z Hakkinenem, na dwa wyścigi przed końcem sezonu. Podium dopełnił Ralf Schumacher, co przy okazji dało nam dwóch braci na podium wyścigu Formuły 1 - pierwszy raz w historii.

Rozstrzygnięcie mistrzostw w tamtym sezonie może zostawię sobie na inny odcinek. Zakończę tylko losową ciekawostkę (która może być też lekkim spoilerem...)


Dla chętnych obejrzenia całego wyścigu, na Youtube mamy wersję zarówno anglojęzyczną (ITV), jak i niemieckojęzyczną z lepszą realizacją (DSF), a także świetnie zrobiony skrót.

#f1 #krotkahistoriaof1 <-- polecam obserwować, łatwiej będzie odsiać od reszty powrutowego spamu na głównym tagu
fordern - Postanowiłem, że cyklicznie - przy okazji każdego Grand Prix (przynajmniej ...

źródło: comment_Cvf27e8Q2Bqg017ClOItEvEmg1XFngaq.jpg

Pobierz
  • 4