Wpis z mikrobloga

No i pospane… Czyli mały dramat w trzech aktach.

Prolog
Ogólnie wczoraj nie mogłam za bardzo spać w nocy, odespałam pół dnia, przy czym po tym jak wstałam czułam się koszmarnie, w ogóle się z łóżka zwlec nie mogłam. I poszłam spać ok 23. Nawet udało mi się usnąć i miałam kolejny kilkuetapowy sen z przerwami na kilkukrotne przebudzenie i krótki świadomy sen, zakończony nadaktywnością.

Akt 1
Śniło mi się, że pojechałam z babcią oglądać mieszkanie na zamianę, które było jednocześnie blisko centrum i w spokojnej, bogatej w zieleń okolicy. Czekała na nas para dwudziesto-paro latków, chłopak wysoki, przystojny, całkiem atrakcyjna dziewczyna. Wchodzimy, a tam szok. Dwa rozbebeszone łóżka, jedno skosem na środku, drugie pod ścianą, stolik ze telewizorem też pod dziwnym kontem. Na podłodze bez dywanu wszędzie porozstawiane pudła z jakimiś rzeczami. No wydawało by się melina. Ale pościel była tak bielutka (krochmalona), że mnie zazdrość wzięła, bo ja nie krochmalę pościeli (inna sprawa, że mam taką co się nie krochmali). Zero brudu, na szafce czyściutkie szklanki i naczynia.

Babcia zaczęła z tą laską coś rozmawiać, a do mnie podbiegł śliczny brunatny szczeniaczek. Mięciutki, cieplutki, łapał mnie ząbkami delikatnie za palce, ale na tyle mocno bym go mogła podnieść. Niestety zaraz przy mnie znalazł się przy mnie ten chłopak i zaczął wypytywać co robię, czym się zajmuje, a graficzka, to jakich programów używam i co bym polecała, no namolny był bardzo, a widzę lasce się to bardzo nie spodobało. Zaczęłam robić miny do babci, żeby coś zrobiła, ale nic. Na szczęście zjawiło się jakieś starsze małżeństwo, też obejrzeć mieszkanie i się od niego uwolniłam.

Pobawiłam się chwilę z psem, no i myślę kurczę co będę dalej siedzieć, co chciałam zobaczyłam, resztę dogadam przez telefon, żeby uniknąć niezręcznej sytuacji. Chłopak dalej był zajęty, więc zdawkowo się pożegnałyśmy i wychodzimy. Niestety w tym momencie się zorientował i zaproponował, że nam pokaże gdzie najbliższy przystanek, sklepy i tak dalej. Widzę laska się już czerwona robi, więc szybko podziękowałam i wyszłyśmy na zewnątrz.

Okolica naprawdę była bardzo ładna. Dużo drzew, dużo przestrzeni. Po prawej 10 piętrowe bloki, jakieś pawilony, obok nich boisko (jednak na tyle daleko by mecze tam nie przeszkadzały) przez to biegła jakby aleja, opadała dość mocno w dół skręcając w lewo. Na lewo zaś alei drzewa i krzewy i ławki. Aleja była ciekawa z dwóch powodów. Po pierwsze była naprawdę szeroka, wykładana kostką i murkiem po bokach, przecinanych ścieżkami, na którym można było wygodnie usiąść. Po drugie dlatego, że właśnie układało go kilkunastu robotników idealnie zsynchronizowanych do wesołej piosenki, którą podśpiewywał jeden z nich. Raz, dwa, trzy, cztery i kolejny płaski kamień ułożony. No aż serce rosło widząc tak efektywną metodę.

Schodzimy więc sobie dalej tą aleją i przed nami przyczepa (samochodu nie było) wyładowana różnymi napojami w tym… butelkami z Warką. Mówię do babci, że chyba nie piją alkoholu w pracy? A ona myk do tej przyczepy i chcę oglądać. Mówię, żeby nie robiła obciachu… ale było za późno, słyszę jak jeden z robotników zbiega uśmiechnięty i z daleka pyta czy chcemy się poczęstować. Ja, że nie i wyjaśniam sytuację i czuję jak tym razem ja się robię czerwona aż po czubek uszu. Obudziłam się z tego wstydu.

Akt2
Przekręciłam się na drugi bok i po chwili zasnęłam znajdując się w tym samym śnie. Idziemy z babcią na przystanek, zaczyna się ściemniać, mijamy jakichś ludzi. Okolica niby znajoma (co często się zdarza w moich snach), ale wygląda inaczej. Jesteśmy na takim wzniesieniu, jakieś pawilony stoją, obok nich przystanek. Kilka metrów poniżej jest inna ulica, gdzie jeżdżą tramwaje. A po jej drugiej stronie bardzo ładny, nowoczesny budynek, prawdopodobnie salon samochodowy. Wykonany ze szkła i obudowany gęstymi, stalowymi poziomymi, poprzecznymi listwami w kolorze wpadającym w miedziany, bardzo to ciekawie wyglądało, gdy zapaliły się sodowe latarnie. Miał ciekawy, stalowy dach w kształcie położonego żagla, dodatkowo mocowanego na rogach linkami do ziemi. Prawa strona budynku była wyższa o jeden poziom.

Podziwiałam go przez chwilę, a babci się włączył tryb #logikarozowychpaskow i zaczęła mi truć za uszami, że może bym się poznała z tym chłopakiem. Wyraźnie mu się podobam, no i miałabym mieszkanie i jeszcze psa. W ogóle nie chciało mi się tego słuchać, pomijając oczywistą oczywistość, że nie będę nikomu chłopaka odbijać. I wtedy włączył mi się tryb świadomego snu. Babcia coś sobie tam pitoliła, a ja jeszcze raz obejrzałam sobie ten budynek, tym razem świadomie podziwiając jego piękno i to, co też moja podświadomość potrafi stworzyć. Ale trochę przedobrzyłam i się przebudziłam.

Akt3
Obróciłam się znów na drugi bok i to był błąd, o czym za moment. Chwilę poleżałam i znów zasnęłam wracając do snu. Autobus nie przyjeżdżał. Powiedziałam babci, że może zejdziemy na tramwaj (obejrzałabym sobie ten salon z bliska), ale ona zdecydowanie zaprotestowała, jak już czekamy na autobus, to pewnie zaraz przyjedzie. Wyglądało na to, że w pierwszym pawilonie obok była jakaś dyspozytornia i tam właśnie starszy facet w kapeluszu (takim zwykłym), wyraźnie podpity zaczął się domagać, żeby dyspozytorka zadzwoniła do tego kierowcy, kiedy cholera on przyjedzie przyjedzie. Robił się coraz bardziej nachalny i wreszcie inni niedoszli pasażerowie zaczęli mu zwracać uwagę.

Wtedy pijaczek zmienił front i przytoczył się do nas, że co – bełkotał, to ja wam chce pomóc, a wy teraz wszyscy razem przeciwko mnie? Zaczął się zataczać w przypadkowych kierunkach, kilka osób go odepchnęło, w tym ja, przy czym strasznie mi słabo poszło bo był sporo cięższy ode mnie. Wtedy się na mnie zamachnął, odchyliłam się i odruchowo kopnęłam go lewą nogą w bok głowy, niezbyt mocno, ale na tyle żeby spadł mu kapelusz i jeszcze bardziej go zamroczyć. Wtedy w magiczny sposób moi ziomkowie zniknęli. Słyszałam, że ktoś dzwoni na policję, ale pomocy żadnej. Nawet babci, która mogłaby się trochę podrzeć i odwrócić uwagę, żeby go mogła obezwładnić od tyłu.

Znów się na mnie zatoczył w zupełnie nieprzewidywalny sposób. Chciał zaatakować głową jak byk i zaczął machać rękami. Stałam na złej nodze więc uderzyłam go z całej siły nasadą dłoni w nos… i uderzyłam jak w ścianę. Jeszcze pomyślałam, że ciało ludzkie nie może tak się zachowywać i obudził mnie ból. Naprawdę uderzyłam nadgarstkiem w ścianę.

Epilog
O tym, że macham nogami przez sen już czytaliście. Wygląda na to, że proces się pogłębia. Chyba by trzeba iść na jakąś terapię czy co? Już nie raz i nie dziesięć kopnęłam w ścianę, na szczęście bez większych obrażeń, teraz to mnie naprawdę nadgarstek boli. Jakieś porady?

#sen #sny #swiadomysen #luciddream #snyxandry i trochę #psychologia i #kiciochpyta
xandra - No i pospane… Czyli mały dramat w trzech aktach. 

Prolog
Ogólnie wczoraj...

źródło: comment_FrZpw32m3djzjAI1vpPcre4J46p1B8Bq.jpg

Pobierz
  • 18
@Jencus: Mam niesamowicie szczegółowe sny, często świadome i czasem się budzę waląc coś nogą, a ostatni nawet ręką.

@Jencus: @mat888: Jak są świadome to wiesz, można robić co się chce, czasem jestem "uwięziona" we śnie, wiem, że to sen ale nie mogę się obudzić, ani nic zmieniać. Czasem tak jak teraz przez większość snu, byłam tylko "pasażerem" i wszystko sobie oglądałam w szczegółach. Najciekawsze jest wracanie do snu po
Najciekawsze jest wracanie do snu po przebudzeniu, czasem nawet jak wstanę do łazienki.


@xandra: tak bo umysł jest rozbudzony wtedy. Jak się położysz spać we śnie to też jest ciekawie.
@mat888: Ba, czasem mam piękne sny, w zasadzie jak filmy, bo są spójne, konsekwentne i logiczne nawet po przebudzeniu. Nawet lepsze, bo czuję tam wszystkimi zmysłami, włącznie z wiatrem we włosach, deszczem czy przeciążeniami ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@xandra: tak, bo odczucie realności i emocje są wielokrotnie silniej odczuwalne w snach. A w paraliżu to już w ogóle, można nawet delikatnie mięśniami sterować o których nawet się nie wiedziało że są. Ale najgorzej jak rozkręci się paniczny strach ale na szczęście można temu zapobiegać.
@xandra: właśnie paraliż jest niesamowitym doznaniem jeżeli umie się go obsłużyć. Ja też na początku miałem wrażenie że ktoś stoi w rogu i mnie obserwuje, albo że to jakieś zło się tam czai. Później przekształciłem to po swojemu i doznania są niesamowicie pozytywne.