Wpis z mikrobloga

@jaroty: ja w ostatniej klasie technikum miałem zajebisty plan zajęć - poniedziałek na 7:30, wtorek 11:30, środa 12:20 bodajże (zajęcia do ~19), czwartek chyba 10:45 po czym piątek znowu 7:30. Oba dni na 7:30 zaczynały się dwoma matematykami, a że babka stwierdziła że ona sprawdzać obecności nie będzie bo to nasza sprawa czy zdamy maturę (super podejście, jeden z najgorszych pedagogów których spotkałem) to nie było mnie na matmie za często
@jaroty: To jest chore... Dzieciaki mają z rana iść na plac zabaw / boisko, a wieczorem do szkoły? To jest wbrew jakimkolwiek badaniom, nawet dorośli, którzy nie muszą pracować w nienaturalnych dla siebie godzinach, pracują zwykle 8-16 albo podobnie, czego wymagać od dzieci. Mam wrażenie, że tych ustaw nie kontrolują żadni specjaliści, tylko jest to jedna wielka mafia. Tak samo jest ze zmienianiem programu co roku i koniecznością kupowania nowych podręczników.
@Pedroo: chodzi o ogólne jej podejście - typowa lekcja u tej Pani wyglądała tak, że babka zapisywała całą tablicę po czym mazała i jechała dalej, często nie nadążałem przepisywać a przynajmniej ręka mnie bolała. Oczywiście sprawdzała czy wszystko jest zapisane, rzucała jedynkami jak popadnie. Mówiła też że nasza klasa to debile, ale też mimo że programowo mieliśmy matematykę na poziomie podstawowym, tak ona stwierdziła że klasa informatyczna musi zahaczać o poziom