Wpis z mikrobloga

Tu nie ma czego wmawiać. Udowadniam na przykładzie z życia (bo inna osoba odpisała i nie robiła problemów), że wcale nie trzeba niczego takiego się doszukiwać.


@NyanNyan: no to ja też ci udowadniam na przykładzie z życia, że jednak problemem było twoje pytanie, bo na takie samo, ale zadane w normalny sposób, nie czułam potrzeby odpowiadać uszczypliwie ;)
@Limonene: Niczego nie udowodniłaś. Piszesz coś w stylu "patrz, ja się poczułam urażona". No i? To jest argument na poziomie SJW. "To mnie obraża!" Nawet jeśli nie obraża. "Ale udowodnij, że mnie nie obraża! Nie umiesz! Więc mam rację!"
Serio, nie mam ochoty schodzić aż tak nisko z poziomem tej dyskusji. Możesz się ze mną nie zgadzać, ale nie próbuj wciskać mi jakiejś wyimaginowanej winy tylko dlatego, że jesteś takim delikatnym
@NyanNyan: i kto teraz obraca kota ogonem? Czyli to, co ty udowadniasz to 100% prawda, ale jak ja już mam analogiczny argument, to sobie wymyśliłam i niczego nie udowadniam?
Naprawdę, przeczytaj swój komentarz jeszcze raz, a potem jeszcze raz. I odpowiedz sobie, czy naprawdę "macie grzybice, drożdżaki i ogólnie się nie myjecie" nie jest w żadnym stopniu obraźliwe. To, że ktoś postanowił zignorować twoją doskonale widoczną złośliwość, nie znaczy, że jej
@Limonene: Używanie siebie jako przykładu i jego ekstrapolacja w formie dowodu anegdotycznego to potężny błąd logiczny. Do tego wypowiadasz się w czyimś imieniu, że "postanowił zignorować doskonale widoczną złośliwość". A skąd to możesz wiedzieć? Może zawołaj Mirabelę i niech sama się wypowie? Jeśli będzie miała ochotę i udzieli odpowiedzi, a ta się z Twoją sporo rozminie, to co zrobisz? Odpuścisz? Czy dalej będziesz dokonywać gwałtu na logice?

I to nie ja
@NyanNyan:

Używanie siebie jako przykładu i jego ekstrapolacja w formie dowodu anegdotycznego to potężny błąd logiczny. Do tego wypowiadasz się w czyimś imieniu, że "postanowił zignorować doskonale widoczną złośliwość".


Ale za to gdy ty używasz przykładu i go ekstrapolujesz w formie dowodu anegdotycznego, to już jest OK? Czemu moja odpowiedź na pytanie nie może być przykładem, ale odpowiedź na twoje pytanie już jest?

A skąd to możesz wiedzieć? Może zawołaj Mirabelę
Ale za to gdy ty używasz przykładu i go ekstrapolujesz w formie dowodu anegdotycznego, to już jest OK?

@Limonene: Dowód, cytat. Nie masz argumentów, więc przepisujesz moje stwierdzenie i liczysz... nie wiem na co :)

Ta dyskusja zmierza donikąd, a ja nie mam ochoty bawić się w Jordana Petersona i parować niedorzecznych argumentów wynikających z braku zrozumienia tematu i przeświadczenia o własnej nieomylności.

Swoją drogą całą tę sytuację można podsumować stwierdzeniem
@NyanNyan: tak jak myślałam, pytanie zignorowane, nieodniesienie się do swoich podwójnych standardów również odhaczone :)

A dowód i cytat już dałam. To, że jedna dziewczyna się się odniosła do twoich złośliwości uważasz za niezbity dowód, że ich nie było. A to, że gdy ktoś zadał takie jak ty pytanie normalnie, bez bycia uszczypliwym to ja również wtedy odpowiedziałam normalnie już wg ciebie nie jest żadnym dowodem ;)