Wpis z mikrobloga

Próba bezdechu - jedna z prób konieczna do orzeczenia śmierci mózgu.

Jednym z koniecznych elementów uznania człowieka za zmarłego w wyniku śmierci mózgu jest przeprowadzanie próby bezdechu. Można z tego wyciągnąć jeden interesujący wniosek - żaden człowiek, który choćby próbuje oddychać, nie jest martwy.

Próbę rozpoczyna się od wentylacji chorego przez 10 minut czystym tlenem. W efekcie tego zawartość tlenu w organizmie wzrasta nawet 5-krotnie. Pamiętacie, że człowiek umiera po 3-4 minutach bez oddechu? Po czymś takim zdrowy człowiek mógłby nie oddychać 15-20 minut, dopiero wtedy niedotlenienie stałoby się poważnym problemem. Ale to nie znaczy, że byłby w stanie wstrzymać oddech na 15 minut. Zatrzymanie oddychania powoduje gromadzenie się CO2 we krwi, co jest najsilniejszym bodźcem odbieranym przez nas jako duszność i zmusza każdego, zdrowego człowieka do wzięcia oddechu. Po tych 10 minutach należy tak ustawić respirator, żeby zawartość CO2 we krwi tętniczej wynosiła 40 jednostek (pomijam jakich, żeby nie gmatwać), czyli tyle, ile średnio ma zdrowy, normalnie oddychający człowiek. Teraz do oskrzeli wkłada się cewnik, przez który w czasie próby będzie podawany tlen (6 litrów/min, normalnie tlenu w minutę wdychamy ok. litra) - mimo dużych zapasów, które wcześniej stworzyliśmy, nie chcemy ryzykować niedotlenienia i oskarżeń o zabicie człowieka w ten sposób. Teraz na 10 minut wyłącza się respirator. Brak ruchów oddechowych powoduje gromadzenie się CO2, pojawienie się uczucia duszności i wzięcie oddechu. A przynajmniej tak byłoby u żywego człowieka. Na martwym CO2 nie robi wrażenia, próba kończy się bez próby wzięcia nawet jednego oddechu. Sprawdza się jeszcze zawartość CO2 we krwi tętniczej przy końcu próby, musi ona wynosić 60 lub więcej. Co ciekawe, zawartość tlenu we krwi w tym czasie często praktycznie nie spada, mimo braku ruchów oddechowych. Jak wszystkie inne badania, próba musi być powtórzona po odpowiednim czasie (od 3 do 72 h, ile minimalnie zaczekać w danym przypadku dowiedzieć się można z obwieszczenia ministra zdrowia).

#medycyna #gruparatowaniapoziomu #ciekawostki
  • 11
Zatrzymanie oddychania powoduje gromadzenie się CO2 we krwi, co jest najsilniejszym bodźcem odbieranym przez nas jako duszność i zmusza każdego, zdrowego człowieka do wzięcia oddechu.


@hobbajt kiedy oddycha sie powietrzem ubogim w tlen nie czuc tak mocno dusznosci i mozna orzez to stracic przytomnosc bo bedzie sie powoli slabnac a nie bedzie sie tego kojarzylo z duszeniem sie i potrzeba wyjscia na wolne powietrze?
btw troche przerazajaca jest ta procedura, orzynajmniej takie
@Naturmensch: ośrodek oddechowy w mózgu jest pobudzany przez dwutlenek węgla. Mechanizmu wykrywania za małej ilości tlenu nie mamy. Dlatego dużo mówi się o niebezpieczeństwie przy instalacjach przemysłowych używających gazów obojętnych. Na przykład wyciek azotu do pomieszczenia obniża zarówno stężenie tlenu jak i dwutlenku węgla; człowiek może stracić przytomność nie czując duszności.
ps. Przy czym ośrodek oddechowy jest w tak głębokich strukturach mózgowych, że jego niedziałanie oznacza, że nie działają też wszystkie
@Naturmensch: Trudno mówić o świadomości czy myśleniu u człowieka, który umarł. Oczywiście, do momentu aż komisja nie orzeknie, że nastąpiła śmierć mózgu tego człowieka traktuje się jak żywego. Ale co tak naprawdę zmienia decyzja komisji? Przecież nie zdolność do myślenia czy odbierania bodźców. Równie dobrze jako chwilę zgonu można uznać godzinę rozpoczęcia tych wszystkich prób i badań, jeżeli tylko zakończą się uznaniem człowieka za zmarłego. W końcu przez cały ten czas
@cooles: Nie mam takich danych. Do myślenia daje mi, że w części państw testów się nie powtarza, tylko od razu uznaje człowieka za zmarłego. Za to w znacznej liczbie państw wykonuje się dwa, a czasem nawet trzy powtórzenia (Węgry, Litwa). Wniosek z tego wyciągam taki, że jednak ponawianie prób nie zmienia efektu. W końcu gdyby udowodniono gdzieś, że pierwsze badanie nie daje pewności, to w innych krajach opinia publiczna nie pozwoliłaby,
@cooles: Zdarza się, że lekarz podejrzewa śmierć mózgu i rozpoczyna procedurę, ale się ją przerywa, bo na którymś etapie okazuje się, że człowiek na pewno żyje. Jednak zazwyczaj jest to na wcześniejszym etapie, gdy bada się odruchy. Za to nie słyszałem, żeby ktoś przeszedł wszystkie badania, został uznany za zmarłego, a potem okazało się, że jednak żyje.