Wpis z mikrobloga

Tldr:
Żona mnie ostatnio strasznie #!$%@?ła, bo łamie umowy zawarte między nami.

Ale po kolei. Byłem ostatnio na wyjeździe we Włoszech i zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo przydaje się język angielski, no szło dogadać się z każdym(mniej więcej). Po powrocie do domu wymyśliłem, że żeby poduczyć żonę języka (chcemy kiedyś wyjechać z kraju na stałe) to będziemy mówić do siebie po angielsku. Początkowo było trudno, czasami nie wiedziała jak coś powiedzieć i strasznie się wściekła, ale byłem surowy i kiedy próbowała sobie pomóc językiem polskim udawałem, że nie rozumiem. No jakoś dawała radę - na ewentualne migi jej zezwalałem. Nawet naszemu sześcioletniemu gówniakowi spodobała się zabawa i też coś próbował, ale oczywiście on mógł mówić po polsku. Po kilku tygodniach rozmów w tym wspaniałym języku nie sprawiały nam one już problemu (no poza gówniakiem ale on ledwo po polsku zdania klei). Wszystko było fajnie do pewnego dnia. Małżonka #!$%@?ła mnie wtedy strasznie. Była niedziela (niehandlowa oczywiście, ehh #!$%@?), a w mieszkaniu już żadnego piwka, choć miałem straszną ochotę, bo było gorąco, no wiadomo. Żona wymyśliła, że,, Why don't we go outside play with the kid, take some fresh air" i takie gówno. Zgodziłem się bo nudy były straszne a gowniak się darł. Siedziałem na ławce a żona stała przy zjeżdżalni i patrzyła jak bawi się nasz Krzysiek (gówniak ma imię). Nawet nie zdążyłem posiedzieć 15 minut i ta przybiega z płaczem. Okazało się, że nasze dziecko spadło ze zjeżdżalni i uderzyło głową w #!$%@? jej kolano po czym zemdlało. Na dodatek złego #!$%@?ło się przez bok tej zjeżdżalni i #!$%@?ło cały policzek bo puszka z piwa leżała w trawie. W sumie zostawiłem ją tam dzień wcześniej xD, ale to przez to że się #!$%@?łem. No była już godzina prohibicji a więcej piwa w domu nie nie miałem, normalnie nie śmiecę. No ogólnie sytuacja była krytyczna. I co dalej?
Żona krzyczy żebym wezwał pogotowie. Tak #!$%@?, wezwał pogotowie, mówiła po polsku. #!$%@?łem się strasznie, miesiące nauki psu w dupę, wszystko już mówiła po angielsku, ale kiedy naprawdę trzeba było coś powiedzieć to zawiodła. Patrzyłem na nią kiedy krzyczała, mówiąc ,, I don't understand, sorry, what?" Ale nic na nią nie działało. Trwało to może kilka minut, potem jakiś przechodzień wezwał tę karetkę. Gówniakowi oczywiście nic się nie stało i po dwóch dniach na obserwacji znowu zaczął biegać jak #!$%@?. Od tej sytuacji minął już w sumie tydzień, a żona dalej się nie odzywa. Znaczy odzywa ale po polsku, ja nie zamierzam rezygnować z przyswajania tego pięknego języka.

#logikarozowychpaskow #zwiazki #dzieci #naukajezykow #pasta
  • 5