Wpis z mikrobloga

W nawiązaniu do wpisu @danek01 to jakieś dziesięć lat temu byłem w Warszawie żeby wziąć udział w jakimś tam programie publicystycznym jako gość na widowni. Przyjechałem sobie pociągiem gdyż po pierwsze primo miałem prawko dopiero od trzech lat, a po drugie secundo, nie czułem się pewnie w dużych miastach. Generalnie orientuję się w stolicy, najważniejsze punkty mam jakoś ogarnięte, z resztą, co za filozofia wyjść na centralnym i dojść do postoju taksówek. Zawsze lubiłem wyzwania dlatego podszedłem do pierwszego lepszego i sypnąłem po angielsku, że chce się dostać tu, a tu. Z językiem synów Albionu byłem/jestem za pan brat także tu był punkt numero uno dla mnie.

Żeby dobrze wyglądać przed kamerami odje**łem się jak stróż na święta więc pan kierownik mógł mnie wziąć za jakiegoś zagranicznego donżuana z portfelem wypchanym złotówkami. Pamiętam, że łamaną angielszczyzną wyjaśnił, że u celu będziemy za jakieś pół godziny bo są korki (fakt, były). Po zajęciu miejsca z tyłu wyjąłem telefon i ustawiłem sobie alarm na "za dwie minuty" żeby przez całą trasę nawijać o jakichś totalnych pierdołach z wyimaginowanym kolegą z pracy. Wiedziałem, że siedziba telewizji jest jakieś ~ sześć kilometrów prosto z dworca, trasę sprawdziłem chyba na G**gleMaps.

Na miejscu byłem po jakichś dwudziestu minutach, a pan taksówkarz, typowy wąsaty Janusz-Złotówa co to na łapie ma podróbę Rolexa, a na szyi tyle złota co B.A Baracus, poprosił o 120 złotych polskich. Łanhandred ent tłeny złote - zawołał z akcentem rodaka z Jackowa. Jakże się pier**lony zdziwił gdy odpowiedziałem mu piękną polszczyzną (coś w deseń), że poproszę o paragon bo muszę takowy przedstawić aby rozliczyć podróż. Ten tępy ch*j myślał, że trafił na barana i zaraz go ostrzyże, a tu kiszka. Zapowietrzył się jeb*ny jak chłodnica w starym zaporożcu, oczy wybałuszył jak żaba, a czołowo tak złowrogo zmarszczył, że mu się monobrew jak u Breżniewa zrobiła. To wszystko były sekundy. Nagle, "mój" hero of the day wypalił, że chyba mu baterie w taxometrze padły i kurs jest gratis. Powiedział to z takim wyrzutem, smutkiem i skrzętnie ukrywaną złością, że roześmiałem się głośno, zamknąłem mu drzwi i poszedłem w stronę portierni. Janusz ruszył swoim mercedesem z dziką w siną zdawałoby się dal. Niestety. Chyba przepaliło mu styki bo przy wyjeździe z ulicy przypi*****ił w inne auto. Nie było mi dane obejrzeć skutków ww bo musiałem pędzić do telewizji. O, taka historia xD

#gownowpis #taxizlotowa #bekazpodludzi #zzyciawziete
  • 1