Wpis z mikrobloga

Zatopienie filipińskiej łodzi rybackiej przez Chiny pozostaje bez odpowiedzi Manili

Na Morzu Południowochińskim znowu doszło do niebezpiecznego zdarzenia. Późnym wieczorem 9 czerwca chińska łódź rybacka staranowała zakotwiczoną filipińską łódź rybacką Gem-Ver. Dla niemalże całej załogi była to bardzo gwałtowna pobudka, jako że 22 członków załogi musiało uciekać z tonącego statku do wody. Po kilku godzinach od zdarzenia, zostali oni wyłowieni z wody przez załogę wietnamskiego okrętu znajdującego się w okolicy. Filipińczycy wrócili do domów dopiero po 5 dniach dzięki pomocy okrętu filipińskiej marynarki wojennej BRP Ramon Alcaraz. Dzień później do portu San Jose w Occidental Mindoro został także doprowadzony wrak zatopionego statku. Całe zdarzenie miało miejsce niedaleko gujotu Reed Bank, który znajduje się w granicach filipińskiej wyłącznej strefy ekonomicznej. Do tego obszaru swoje roszczenia wysuwają także Chiny.

Sprawę nagłośnił filipiński Departament Obrony Narodowej po 3 dniach. Sekretarz Departamentu wygłosił oświadczenie na podstawie informacji zebranych od filipińskich rybaków. Delfin Lorenzana potępił także postępowanie załogi chińskiego okrętu, która zostawiła poszkodowane osoby na pastwę losu. Sekretarz wezwał również do przeprowadzenia postępowania w tej sprawie i do podjęcia odpowiednich kroków dyplomatycznych. Potępienie wyraził również filipiński Sekretarz Spraw Zagranicznych, który na Twtterze poinformował o wysłaniu chińskiej stronie protestu dyplomatycznego. Z kolei rzecznik filipińskiej armii stwierdził, że całe wydarzenie było dalekie od przypadkowego. Rzecznik prezydenta Duterte potępił domniemane zachowanie chińskiej załogi i nazwał je „nieludzkim i barbarzyńskim”. Filipińskie władze państwowe wezwały również Chiny do nałożenia kary na załogę statku.

Natychmiast po opublikowaniu pierwszych informacji na temat zdarzenia, rzecznik chińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych zbagatelizował wypadek nazywając go ”zwyczajnym incydentem w ruchu morskim”. Stwierdził również że to było nieodpowiedzialne ze strony Filipin, które bez weryfikacji doprowadziły do upolitycznienia zdarzenia. Dodał, że cała sprawa jest badana przez chińską stronę. Podobną chęć do zgłębienia sprawy wyraził chiński ambasador na Filipinach. Już dzień później chińska ambasada w Manili opublikowała na Facebooku swoje oświadczenie. Na podstawie wstępnego dochodzenia ogłoszono, że w przypadkowym zdarzeniu wzięła udział chińska łódź Yuemaobinyu 42212, która na tym obszarze łowiła ryby. Została ona otoczona przez 7 lub 8 filipińskich statków i podczas próby uniknięcia zamknięcia, przypadkowo zahaczyła o filipiński okręt. Załoga tego chińskiego statku próbowała uratować filipińskich rybaków, jednak zostało to uniemożliwione przez wspomniane wcześniej filipińskie okręty rybackie. W związku z tym chiński okręt musiał odpłynąć z miejsca zdarzenia po upewnieniu się, że Filipińczycy zostali wyłowieni z wody. Zaprzecza temu kapitan zatopionego statku, który po powrocie stwierdził, że w pobliżu zdarzenia nie było żadnych innych filipińskich okrętów. Tezie o okrążeniu chińskiego okrętu zaprzeczają również zdjęcia satelitarne – najbliższe okręty znajdowały się kilka kilometrów od miejsca zdarzenia .

W odpowiedzi filipińska strona złagodziła swoje słowa. 17 czerwca rzecznik prezydenta powiedział, że Rodrigo Duterte czeka na zebranie faktów dotyczących sprawy. Dwa dni później także Sekretarz Delfin Lorenzana powiedział, że są w trakcie badania sprawy i zbierania materiałów, jako że jedynym dowodem na wysuwane oskarżenia wobec chińskiego statku były słowa filipińskich rybaków. Podobnie ma być z kwestią ewentualnych reparacji – żądanie ich dotyczące ma zostać wysłane dopiero w momencie, gdy w wyniku śledztwa ustalone zostaną niepodważalne fakty. Sprawa ma być wyjaśniania wspólnymi siłami obu państw, jako że prezydent Duterte zgodził się na taką propozycję z Chin. Dodatkowy członek zespołu ma zostać wybrany z neutralnego państwa.

Odmienną postawę w obliczu zdarzenia przyjęły Stany Zjednoczone. Ambasador tego kraju na Filipinach, Sung Kim stwierdził, że każdy celowy atak, nawet milicji bądź uzbrojonych obywateli trzeciego państwa, może doprowadzić do uaktywnienia traktatu o wzajemnej obronie między tymi dwoma państwami z 1951 roku. Traktat obejmuje nie tylko zewnętrzny atak na terytorium Filipin, ale także na każdy samolot czy okręt. Taką możliwość wykluczyły jednak filipińskie władze. Delfin Lorenzana jasno powiedział, że to nie był uzbrojony atak, a zwykły wypadek, w związku z czym nie ma żadnych podstaw do uaktywnienia powyższego traktatu.

Zaognienie relacji chińsko-filipińskiej byłoby sprzeczne z dotychczasową polityką prezydenta Duterte. Stara się on minimalizować wszelkie punkty zapalne relacji z Chinami na rzecz budowania przyjaznych relacji, czego celem jest zdobywanie wartościowych kontraktów gospodarczych. Pokazywało to zachowanie prezydenta Filipin. Znany ze swojej zapalczywości i wypowiadania niedyplomatycznych słów, tym razem w pierwszych dniach nie udzielił żadnego komentarza w tej sprawie. Po początkowej informacji, że prezydent ma się spotkać z kapitanem zatopionego statki, informacja ta została zdementowana. Na 17 czerwca zwołał nadzwyczajne posiedzenie swojego gabinetu dotyczące zdarzenia, po czym po paru godzinach je anulował. Tego samego dnia wypowiedział się o zdarzeniu po raz pierwszy. Stwierdził, że był to tylko morski incydent i poprosił o niesłuchanie polityków którzy chcieli doprowadzić do reakcji na to wydarzenie. Podkreślił, że najważniejsze jest poczekanie na wyjaśnienie tej sprawy przez obie strony i danie możliwości wypowiedzenia się także przez drugą stronę.

Taka reakcja na wydarzenie spotkała się z bardzo dużą falą krytyki ze strony opozycji, ekspertów i mediów. Wskazywano na przyjęcie przez prezydenta Duterte chińskiej narracji i bagatelizowania zagrożenia, które sprowadzono na filipińskich rybaków. Niektóre osoby wzywały wręcz do uruchomienia procedury impeachmentu za popieranie chińskiej strony, co miałoby łamać filipińską konstytucję. Duterte w swoim stylu odpowiedział, że osoby które podejmą taką próbę, wylądują w więzieniu.

W całej sprawie nie zapomniano o rybakach z Wietnamu którzy uratowali rozbitków - doczekali się docenienia ze strony Filipin i Wietnamu. Sekretarz Delfin Lorenzana podziękował Wietnamczykom za ich ludzkie zachowanie. Rybacy mają także otrzymać odpowiednie nagrody i wyróżnienia z rąk wietnamskich z rąk wietnamskich urzędników. Co ciekawe, filipiński Sekretarz Rolnictwa ogłosił, że zgodnie z postanowieniem Gabinetu, na wietnamski statek rybacki nie zostanie nałożona żadna kara za kłusownictwo na obszarze gdzie doszło do zdarzenia . Z kolei brak udzielenia pomocy przez chiński okręt skomentował rzecznik prezydenta Duterte. Wskazał on że UNCLOS (Konwencja Narodów Zjednoczonych o prawie morza) nie narzuca konieczności ratowania osób w stanie zagrożenia życia jeśli stanowiliby zagrożenie dla swoich ratowników.

Zatapianie statków rybackich które naruszają wyłączne prawa danego państwa do łowienia w wyłącznej strefie ekonomicznej jest często spotykaną praktyką w basenie Morza Południowochińskiego. Najbardziej znany jest przypadek Indonezji, która regularnie rekwiruje i zatapia w portach statki rybackie pochodzące z innych państw. W ciągu niecałych 5 lat od rozpoczęcia kampanii zatopiono ponad 500 okrętów. Podobna taktyka jest również używana przez Chiny, tyle że na pełnym morzu. Kilkukrotnie dochodziło już do zderzeń lub taranowań z wietnamskimi statkami, używano również armatek wodnych wobec Wietnamczyków. Ponadto rok temu Chińska Straż Przybrzeżna została nagrana podczas rekwirowania wietnamskim rybakom części ich połowu za łowienie w okolicy Wysp Paracelskich, jednostronnie uznawanej przez Pekin za część chińskiego terytorium. Także filipińskie łodzie rybackie były taranowane przez chińską milicję morską, głównie w pobliżu Scarborough Shoal. Mielizna ta została przejęta przy użyciu milicji morskiej z filipińskich rąk przez Chiny w roku 2012.

Do dużej części tych przypadków używa została chińska milicja morska. Jest to jeden z 3 rodzajów sił morskich Chin (pozostałe to marynarka wojenna i straż przybrzeżna). Składa się ze statków rybackich, które wspierają pozostałe siły morskie np. poprzez role transportowe, ratownicze czy, jak w powyższych przypadkach, bardziej agresywne. Załogi są najczęściej szkolone w podobnych szkołach jak pozostałe chińskie siły morskie. Siły te stanowią wyzwanie dla innych państw, ponieważ nie ma bezpośrednich dowodów na ich związek z chińskimi siłami zbrojnymi. W związku z tym przy ewentualnym kontakcie z chińską łodzią rybacką trudno jest stwierdzić czy ma się do czynienia z jednostką cywilną, czy z jednostką milicji morskiej.

Problemem Morza Południowochińskiego jest brak wypracowania przez wszystkie strony Kodeksu Postępowania (Code of Conduct), który miałby zastosowania m.in. w takich przypadkach. Zgoda wszystkich stron na jego powstanie była już w 2002 roku, ale dopiero po 15 latach rozpoczęto rozmowy o jego kształcie. Ponadto wciąż nie zadecydowano czy będzie on wiążący dla wszystkich stron czy nie.

Gujot Reed Bank (na Filipinach znany jako Recto Bank) jest położony około 100 mil morskich na północny zachód od filipińskiej wyspy Palawan. Należy ona także do archipelagu Wysp Spratly, które są obiektem rywalizacji wielu państw położnych wokół Morza Południowochińskiego, m.in. Filipin i Chin. Prawdopodobnie pod dnem oceanicznym znajdują się znaczące zasoby gazu ziemnego. Zgodnie z wyrokiem Stałego Trybunału Arbitrażowego z roku 2016, Reed Bank jest częścią filipińskiej wyłącznej strefy ekonomicznej, z czym nie zgadzają się Chiny. Wyłączna strefa ekonomiczna jest pasem wód rozciągającym się do 200 mil morskich od brzegu, w którym prawo wykorzystywania tamtejszych zasobów jest udzielone wyłącznie danemu państwu. Za łowienie na tym terenie przez statek pochodzący z innego państwa grozi nałożenie kary od 600 tys. USD do 1 miliona USD.

Tag autorski: #azjatyckaowca

#azja #chiny #filipiny #gruparatowaniapoziomu #geopolityka
bojowonastawionaowca - Zatopienie filipińskiej łodzi rybackiej przez Chiny pozostaje ...

źródło: comment_AxsMALAnKjeX1gy88Ug6cXu19mujTeD8.jpg

Pobierz
  • 6
Najbardziej znany jest przypadek Indonezji, która regularnie rekwiruje i zatapia w portach statki rybackie pochodzące z innych państw. W ciągu niecałych 5 lat od rozpoczęcia kampanii zatopiono ponad 500 okrętów.


@bojowonastawionaowca: 2 dni temu Indonezyjska minister rybołówstwa powiedziała, że w ciągu ostatnich 5 lat odnotowano ponad 10 tysięcy (!) przypadków gdy statki innych krajów łowiły nielegalnie na wodach Indonezji.
https://www.thejakartapost.com/news/2019/07/05/10000-foreign-fishing-ships-forced-out-of-indonesian-waters-susi.html
To obrazuje jak wielka jest skala problemu nielegalnego połowu ryb w
@wyindywidualizowanyentuzjasta: Zgadzam się, zresztą Morze Południowochińskie jest akwenem gdzie łowi się chyba najwięcej ryb, jakoś kilkanaście %?

Dobrze to też obrazują ostatnie obrazki z Filipin - jakaś organizacja wypuściła zdjęcia gdzie każdą kropką zaznaczono łodzie pochodzące z innych krajów. Z każdym rokiem ta fala coraz bardziej zbliża się do wybrzeży Filipin, o zachowaniu granic EEZ nawet nie ma co mówić:

https://www.philstar.com/headlines/2019/07/04/1931961/satellite-imagery-shows-foreign-vessels-getting-near-philippine-coastline

Oczywiście Chiny przodują. Jakoś trzeba wykarmić 1,4 mld osób, a
@bojowonastawionaowca: Ciekawe, ale jedna techniczna uwaga - "okręt" nie jest synonimem słowa "statek", słownikowo okręt to:

1. «duży statek morski»

2. «statek należący do marynarki wojennej»

Przy czym w dyskusjach o geopolityce, konfliktach itp. trzyma się raczej drugiej definicji, a łódź rybacka nie łapie się ani na jedno ani drugie. Do momentu przeczytania o nagrodzeniu wietnamskich rybaków byłem przekonany, że Filipińczyków wyciągnął z wody okręt wietnamskiej marynarki wojennej.