Aktywne Wpisy
![duszan_z_kapitana_dupy](https://wykop.pl/cdn/c0834752/1ddd63d868ee20502821c30c225ff10d2a93f5c46c10c3b90a30f3e0f1a0c4f3,q60.jpg)
Czy zawsze, w każdej #pracbaza musi się znaleźć jakiś ciężki typ co nie chce się integrować? Nie potrafię wyobrazić sobie sytuacji w której ktoś stawia alkohol i jedzenie, a ktoś inny nie chce brać w tym udziału. #bekazpodludzi #zalesie
![duszanzkapitana_dupy - Czy zawsze, w każdej #pracbaza musi się znaleźć jakiś ciężki t...](https://wykop.pl/cdn/c3201142/47276487c76b9f933d6c880491166f9e78d29cb94406b732a07e9c22fb60e241,w150.png?author=duszan_z_kapitana_dupy&auth=73efc76d0fd91a5df0be23049b8bf907)
![jarosuaf](https://wykop.pl/cdn/c3397992/jarosuaf_6T33KPb6mj,q60.jpg)
jarosuaf +331
Tradycyjnie religia u moich dzieci (nie chodzą na nią) #!$%@? w środek dnia, coby frekwencja się zgadzała. Poza tym w IV klasie szkoły podstawowej jest więcej opowiadania bajek o panu z brodą na chmurce niż historii, informatyki i przyrody. Ha tfu na kk.
#bekazpisu #bekazkatoli #bekazkonfederacji
W komentarzu drugi screen.
#bekazpisu #bekazkatoli #bekazkonfederacji
W komentarzu drugi screen.
![jarosuaf - Tradycyjnie religia u moich dzieci (nie chodzą na nią) #!$%@? w środek dni...](https://wykop.pl/cdn/c3201142/c49bb298f9c3ab52eb24caeed910d5e6ad594ba6614629713c101269376016c6,w150.jpg?author=jarosuaf&auth=ecf5aac60569b3a94ebb2a0aad86c97f)
"Wybiegłem na zewnątrz, nacisnąłem zieloną słuchawkę i usłyszałem słowa żony: „Musisz przyjechać. Zaraz na świat przyjdzie nasz syn”.
Pobiegłem do Sarriego: „Trenerze, przepraszam. Muszę jechać. Mój syn się rodzi”.
Sarri zmierzył mnie wzrokiem: „Nie, nie, nie. Potrzebuję cię wieczorem, Kouli. Bardzo cię potrzebuję. Nie możesz”.
Nie dawałem za wygraną: „Ale to narodziny mojego syna. Trenerze! Proszę zrobić, cokolwiek się panu żywnie podoba. Wlepić mi karę, zawiesić. Mam to gdzieś. Jadę”.
Sarri wyglądał na zmieszanego. Palił papierosa. Palił, palił, myślał... Wreszcie zabrał głos: „Okej, okej, jedź do kliniki. Ale musisz wrócić wieczorem na mecz. Potrzebuję cię, Kouli!”.
Dojechałem do kliniki najszybciej jak tylko potrafiłem. Znowu mowa o zjawiskach, których nie da się zrozumieć, dopóki nie przeżyje się pierwszy raz. A ja zostawałem ojcem! Nie można ominąć narodzin swojego syna. Dojechałem na 12:00, a o 13:30 na świat przyszedł pewien drobny neapolitańczyk. Nazwaliśmy go Seni. To najszczęśliwszy dzień w moim życiu.
O 16 dostałem telefon od pana Sarriego. Co za facet! To szaleniec. Tylko w pozytywnym tego słowa znaczeniu, ale to szaleniec: „Jak tam, Kouli? Wracasz! POTRZEBUJĘ CIĘ! BARDZO! NAPRAWDĘ! Proszę!”.
Moja żona odpoczywała, ale też wyglądała na taką osobę, która mnie potrzebuje. Nie chciałem zawieść moich kolegów z ekipy, bo naprawdę ich kocham. Tak samo jak miasto. Jak Neapol. Dostałem błogosławieństwo od mojej partnerki i ruszyłem na stadion. Szykowałem się do gry, kiedy do szatni wpadł Sarri, by rozpisać skład. Patrzę... patrzę...
Nie ma mojego numeru! Aż krzyknąłem.
— „Mister! Pan żartuje?”
— „Co? Wybór należy do mnie”.
POSADZIŁ MNIE NA ŁAWCE! Nawet nie dał mi zagrać od początku!
— „Mister! Mój syn! Moja żona! Zostawiłem ich! Mówił pan, że mnie potrzebuje”.
— „Tak, potrzebujemy cię. Na ławce”
#pilkanozna #napoli