Aktywne Wpisy
PomidorovaLova +48
W okolicach roku 2006 dostałam na urodziny nowy telefon Sony Ericsson D750i. To był jeden z flagowców w tamtych czasach, chociaż nieco stuningowana wersja K750 była już dostępna u polskich operatorów.
Miałam ten telefon okrągłe 5 lat i był to zdecydowanie mój ulubiony gadżet. Potem wymieniłam na pierwszego Samsunga Galaxy Note i też był fajny ale to nie to co kiedyś.
#telefony #gimbynieznajo #kiedystobylo
Miałam ten telefon okrągłe 5 lat i był to zdecydowanie mój ulubiony gadżet. Potem wymieniłam na pierwszego Samsunga Galaxy Note i też był fajny ale to nie to co kiedyś.
#telefony #gimbynieznajo #kiedystobylo
Piesel-9 0
Ważne!!! Która z tych sukienek jest według Was ładniejsza?
Otóż mam wrażenie, że większość ludzi chce powrotu zety ze względu na rzekome wartości wychowawcze wojska. Zacznijmy od tego, że trudno zrobić z kogoś na siłę dobrego żołnierza, gdyż żołnierzowi do pokonywania trudów służby wojskowej potrzebna jest motywacja, jakiś cel. Nawet pieniądze takim są, a wiadomo, że poborowym wypłaci się najwyżej drobne na słodycze w zamian za kilka miesięcy ich życia. Ochotnicy mają różne pobudki, ale -- jak sama nazwa wskazuje -- są to ludzie, którzy do wojska chcą iść z tego czy innego powodu na takich, a nie innych warunkach. Żołnierz, który ma służbę w dupie (i trudno go za to winić, skoro wcielono go siłą) to pieniądze wyrzucone w błoto. A zawodowa cześć naszej armii ma spore potrzeby.
To jednak jeszcze małe piwo. Dochodzimy do punktu o ciotach w rurkach. Słyszę i mężczyzn i kobiety narzekające na te "cioty w rurkach". "Ciotą w rurkach" można zostać za cokolwiek, ale najczęściej za niebycie ociekającym testosteronem samcem alfa czy nawet jakimś popularnym Oskarkiem, który chodzi na crossfit. Zresztą, #rozowepaski i #logikarozowychpaskow stworzyły popyt na "cioty w rurkach", a przynajmniej pewna część męskiej populacji zapewnia podaż, więc to argument z rzyci. #depresja i inne zaburzenia natury psychicznej przestają być powoli tabu i równie powoli wychodzi, ile osób na takowe cierpi. Teraz wyobraźcie sobie, co się stanie z człowiekiem z depresją, kiedy zostanie wrzucony do poborowej armii. Wrzask, zamordyzm, znęcanie się nad kotami. Jeśli ktoś myśli, że taka kuracja zrobi z kogoś, powiedzmy, "miększego" prawdziwego mężczyznę, cokolwiek to znaczy, to jest w błędzie. Prędzej zwiększa ryzyko popełnienia przez tą osobę samobójstwa bądź pogłębienia jego dolegliwości. A w najgorszych przypadkach odpierdzieli prześladowanemu i zacznie strzelać do swoich oprawców.
Nawet spośród ochotników z różnych środowisk zawsze wykrusza się mniejsza lub większa część ludzi, którzy po prostu nie znoszą fizycznej i psychicznej presji. Chciejstwem nic nie zrobisz -- jak nie masz zdolności psychofizycznej, musisz mieć albo cholernie twardą dupę, albo cholernie dobrą motywację. Byłem świadkiem prawdziwie dantejskich scen -- płacze, grożenie samobójstwem i sprowadzeniem TVN-u, a to wszystko wśród ochotników. Sam zresztą miałem swoje chwile słabości i wątpliwości. Wojsko nie jest lekiem na #przegryw ani przepisem na wygryw, a spotykałem się z takimi złudzeniami. To specyficzne środowisko, w którym albo zaczniesz krakać jak inne wrony, albo przepadniesz. Panują tam żelazne zasady i nie ma miejsca na indywidualizm. Tak jak w szkole tworzą się grupy ze wszystkimi tego konsekwencjami, tj. choćby czepianiem się tych słabszych i/lub mniej odpornych. Dołóżcie jeszcze do tego falę ze strony starszych poborów, której nie ma na służbie przygotowawczej, a na pewno się pojawi wraz z przywróceniem zety. Nawet analogie do więzienia nie są bezpodstawne, gdyż tam ludzie w odosobnieniu w podobny do wojskowego sposób radzą sobie z pozbawieniem wolności: hierarchia, porządek dnia, swoisty slang itd.
Nie wykluczam, że ktoś przejdzie w wojsku pozytywną przemianę, choć pewnie okupioną m.in. schamieniem nawet jak nie przeklinał całe życie. Niektórzy pewnie wyjdą twardsi, większość z lepszą kondycją i większą siłą. Ale czy warto to robić kosztem tych, którzy zostaną kompletnie pogrążeni na co najmniej kilka miesięcy? Nie sądzę, nie dla mas rezerwistów o wątpliwym znaczeniu dla obronności kraju.
Jak komuś zależy na przeszkoleniu wojskowym, nawet bez późniejszego zostania żołnierzem zawodowym, to sposoby na to są. Nie ma potrzeby zmuszania do tego innych.
TL;DR -- ogarnijcie się, zeta to głupi pomysł na każdej płaszczyźnie. Lepiej już na poważnie wziąć się za przysposobienie obronne w szkołach.
#wojsko #gownowpis
+1
@Flutter_M_Shydale: załapał się na stan wojenny?
Bo ludziom wydaje się, że wojsko to bieganie z kałachem, desanty z Bratniej Mogiły Piechoty i tym podobne, gdzie takich jednostek i pododdziałów jest mniejszość. Po prostu patrzą z perspektywy unitarki. O wiele więcej poborowych przewinęło się przez jakieś jednostki zabezpieczenia na zadupiu, gdzie przez całą służbę nie działo się nic ciekawego.
Jednak jakies rezerwy tworzyć trzeba - czy to na jakimś poważnie prowadzonym PO, czy to na
Ci wszyscy, którzy piszą te bzdury, to typ ludzi od "kiedyś to było". Z mojej rodziny nie znam jednego faceta, który by tęsknił za tym straconym czasem.
Komentarz usunięty przez autora
@NamietnyDzwigowy: #!$%@? nie ten tekst "nikomu by nie zaszkodziła". Co to w ogóle za argument?
Nie zapomnij dopisać, że trepy kupowali szwejom gry. Ta zasadnicza służba to jednak był high life co?