Wpis z mikrobloga

Termin "hejt" jest najbardziej wypaczonym terminem panującej nowomowy. Ludzie nie przyjmują do wiadomości, że ktoś może ich krytykować za postawę.

Artystka nagrała płytę, która się słabo sprzedaje? "Spotkała mnie fala hejtu". Polityk zrobił z siebie idiotę albo został przyłapany na niekonsekwencji lub kłamstwie? "Z hejtem zmagam się na co dzień". Homoseksualista przyjmuje rolę wiecznej ofiary i w każdej negatywnej reakcji na swoją osobę widzi homofobię? "Nie zasługuję na taki hejt". Przykłady takiego absurdalnego wykorzystywania oręża "hejtu" można mnożyć.

Nic mnie bardziej nie irytuje, niż stosowanie tych czterech liter jako hasła-wytrychu, które prawie zawsze idzie w parze ze stawianiem siebie w roli ofiary. Dzisiaj próbując kogoś skrytykować, mając za sobą fakty i merytoryczne argumenty, spodziewaj się postawienia w stan oskarżenia o hejtowanie.

Mało kto rozumie lub w ogóle chce zrozumieć, że hejt jest wtedy, gdy ktoś ci powie na ulicy "ty brzydka #!$%@?", a nie wtedy, gdy będzie patrzył krytycznie na Twoje zachowanie, postawę, dokonania lub cechy charakteru.

#bigbrother #gorzkiezale
  • 10
  • Odpowiedz
@Venro: tez mnie to denerwuje , nie rozumieja ludzie w ogole znaczenia slowek ang a je wszedzie wpychaja. Dekade temu czy jeszcze wiecej powiedziales do kogos hejt , shopping , dunno lub cos w tym stylu , to ludzie tylko patrzyli na ciebie wzrokiem "o #!$%@? mu chodzi?"
  • Odpowiedz