Wpis z mikrobloga

W każdej naszej kolekcji mamy takie perfumy, do których nie możemy wytworzyć w sobie pewnego rodzaju konkretnego ustosunkowania.
Mam tutaj na myśli kolekcje, które są budowane raczej przez pryzmat silniejszych chęci powiększania jej, czasami kosztem wewnętrznego usatysfakcjonowania danym zapachem - trudno mieć 3 perfumy i nie być z nich zadowolonym, w każdym razie ja sobie takiej sytuacji jakoś wyobrazić nie mogę.

Kupiłem Caroline Herrere - CH Men, bo uznałem, że nie mam w kolekcji zapachu, który połączyłby typowe cytrusy, z bardziej słodko-pudrowymi akordami, więc i dla nich z pewnością miejsce na mojej półce musi być.

Zapach jest ciekawy i pewne elementy zostały zdecydowanie zaczerpnięte z 212 NYC w postaci trawy oraz grejpfruta.
Zastanawiałem się nad tym drugim składnikiem i bez patrzenia na fragnatike bym tego nie zgadł, ale rzeczywiście - zdecydowanie jest tu grejpfrut.

Otwarcie jest dość świeże i czuć od razu, że będzie bardziej słodko i pudrowo.
Na początku myślałem, że ma dużo vibe'u z Invictusa, ale teraz myślę, że gdzieś tam się spotykają ze sobą, ale nie na tyle blisko, aby łączyć je w jedną grupę zapachową.
Czuć trawę, cytrusy i po chwili do ofensywy przechodzi serce, gdzie w akordzie zapachowym mieści się wiele słodkich składników jak cukier, czy wanilia.

O dziwo zapach nie jest aż tak słodki jakby mogło się wydawać patrząc na piramidę zapachową.
Cała filozofia skomponowania dzieła, które będzie w miarę proporcjonalnie stworzone względem poszczególnych nut zdaję absolutnie egzamin.
Nie mogę powiedzieć, że jestem przytłoczony pudrowością, czy słodkością, tak jak nie mogę powiedzieć, że jej w ogóle tutaj nie ma.

Tyczy się to również mniej wygładzonych składników jakimi jest skóra, czy zamsz.
Dochodzę do wniosku, że kolejny raz powyższe składniki dodają kompozycji trochę więcej powagi, dopełniają formułę i trzymają ją w bazie, w ryzach tak, aby balans został całkowicie utrzymany i nie poszły perfumy w którąś skrajną stronę.
Sytuacja podobna jak z Valentino - Uomo Intense, tylko tam skóra trzyma w ryzach nie tylko wanilie, ale także wszechobecnego irysa.

Parametry, jak to parametry - każda skóra zadecyduje, ale z pewnością nie jest to bestia w szczególności jeśli mowa o projekcji.
20-30min względnej projekcji i siada przy skórze, natomiast na trwałość ja nie mogę narzekać, gdzie 8 godzin swobodnie wytrzymuję raz przy większej, a raz przy mniejszej ilości aplikacji na skórę.

Ciekawy, bezpieczny zapach, który warto mieć na swojej półce, jeśli nie lubimy wyzwań i siłowania się z osobliwym charakterem danych perfum.
Poza tym dochodzę do wniosku, że mają bardzo dużo wspólnego z Givenchy - Gentleman 2017 z tym, że na tle Givenchy, to Carolina Herrera wypada o wiele lepiej.
Dodatkowo wielbiciele ładnych flakonów nie będą rozczarowani, bo flakon prezentuje się nad wyraz ładnie :)

#perfumy #scentlife
dradziak - W każdej naszej kolekcji mamy takie perfumy, do których nie możemy wytworz...

źródło: comment_SHnbcgjNquIjOvV4syb0DOi1FH1Vq4O9.jpg

Pobierz
  • 3
@1950M
Jasne, ja ogólnie dość ciężko trawie wszelkie alkoholowe nuty, a na mojej skórze wódka i gin dość mocno wychodzą na pierwszy plan i zostają aż do dry downu w tych perfumach.
Kompozycja fajna, trochę krzykliwa i w powietrzu ładniej pachnie niż na skórze.
Ogólnie wszystkie CH które znam są godne polecenia :)