Wpis z mikrobloga

Dyżur 10 - dzień

1. Powód wezwania: Ból brzucha - od klatki piersiowej, nagły - w skali 0-10 ocenia na 9, promieniujący do żeber po stronie lewej

Mężczyzna lat 58, miejsce publiczne, nagły rozdzierający ból w lewym podbrzuszu promieniuje do pachwiny, pacjent bardzo bólowy - ciężko mu się oddycha. Ocenia ból jako 10 na 10. Bez podobnych dolegliwości w przeszłości. Brzuch miękki, bez oporów patologicznych, bez objawów otrzewnowych. Dodatni objaw Goldflama po stronie lewej. Mocz oddaje normalnie. Stolec rano normalny. Ostatni posiłek wczoraj. Podano leki dożylnie - po kilku minutach ból 5/10 a po około pół godzinie (już w trakcie transportu) 2/10. Podejrzenie kolki nerkowej. Przewieziony na SOR.

Stan nagłego zagrożenia? Tak

2. Zasłabnięcie, ciąża

Kobieta lat 30, 9 tydzień ciąży. Zasłabła w miejscu publicznym. Chwile wcześniej była na pobraniu krwi. Zgłasza, że zawsze robi jej się słabo przy pobieraniu a dziś zamiast poczekać to szybko wyszła z laboratorium bo śpieszy się do pracy. W momencie naszego przyjazdu płacze. Źle znosi pierwszy trymestr. Zbadana-parametry ok. Czuje się lepiej. Pozostawiona w miejscu wezwania.

Stan nagłego zagrożenia? Tak

3. Zasłabnięcie, stan po utracie przytomności.

Kobieta lat 55, radca prawny w dużej ogólnopolskiej firmie - jeden z oddziałów. Wzywają koleżanki z biura bo będąc na korytarzu usłyszały huk, weszły do biura i znalazły panią leżącą na podłodze w utrudnionym kontakcie.

Badamy. Parametry w normie, źrenice szerokie, sposób zachowania dość nietypowy. Próbuje głaskać nas po twarzy, mówi że nas kocha, podśmiechuje pod nosem, oczy mętne, spionizowana nie potrafi utrzymać równowagi, na pytania odpowiada wybiórczo i w sposób spowolniały. Nie trudno się domyślić, że albo Pani jest neurologiczna albo pijana. Kierowniczka organizuje alkomat z portierni. Pacjentka początkowo zgadza się na badanie by po chwili stwierdzić "proszę nie róbcie tego". Zostajemy z nią sami. W rozmowie przyznaje się do wypicia butelki wina przed pracą. Ma problem alkoholowy - wie o tym. Wiąże to z nadmiarem obowiązków w pracy. Pije od dawna. Chcemy żeby dmuchnęła w alkomat - nie chcemy wzywać policji. Próbuje ale nie potrafi wykonać badania prawidłowo. Alkomat wskazuje, że jest a-----l ale nie podaje stężenia. W rozmowie z kierowniczką oddziału przekazujemy info, że jej pracownik jest pod wpływem alkoholu. Nie wzywamy policji-niech wyciągną konsekwencje w pracy jak wytrzeźwieje. Kierownik oddziału przekazuje info do centrali gdzieś w województwie. Tam pada szybka decyzja o wezwaniu patrolu policji - chcą mieć pewność o stężeniu alkoholu po badaniu alkomatem z legalizacją. Przyjeżdża policja a pani nie godzi się na badanie. W zasadzie i tak jest w sytuacji bez wyjścia - jak dmuchnie to kaplica, jak nie dmuchnie to dyrekcja może przypuszczać czemu odmawia badania. Z naszej strony tyle. Kobieta zostanie odwieziona do domu przez współpracowników-zgadza się na to. Jutro bedzie miała ciężki dzień.

Stan nagłego zagrożenia? Nie

4. Urazy kończyny dolnej

Pacjentka 17 lat, w szkole uderzyła kolanem w kaloryfer-potknęła się. Nie chciała żeby zgłaszać na ratownictwo ale taką decyzję podjął dyrektor "bo oni przecież nie mają kompetencji żeby ocenić". Staw kolanowy bez obrzęku, obrys prawidłowy, ruchomość pełna, przy obciążeniu staw stabilny, chodząca - niewielki ból. Powiadomiono matkę, że ma odebrać córkę i obserwować. W razie obrzęku lub innych objawów niepokojących związanych z funkcjonowaniem stawu kolanowego zgłosić się do ortopedy w warunkach SOR dziecięcego.

Stan nagłego zagrożenia? Nie

Niestety jest sporo wizyt w szkołach. Sporo wizyt bzdurnych i niepotrzebnych. A to drobny uraz a to gorączka. Nauczyciele dzwonią bo boją się rodziców - takie czasy. Jak nie dzwonią to przyjeżdża rodzic i często sam dzwoni a wcześniej robi zadymę - takie czasy.

"mnie się należy! ja płacę składki! nie będę w kolejce na sorze siedział 5 godzin. proszę nas zawieźć bo od tego państwo są!". I tak po kolei.

No dobrze. Zawieziemy ale zazwyczaj myślę wtedy: o ty chuju, zaraz zobaczysz czy nie będziesz czekał. W szpitalu ląduje na końcu kolejki tak jak każdy kto przyjdzie z ulicy. Przy okazji idziemy mu zrobić dobry PR u pracowników SOR żeby wiedzieli z kim mają do czynienia. No cóż - takie czasy.

Pewnie teraz część pomyśli sobie o mnie "co za chu...". No ok. Może i tak ale skoro tłumaczysz komuś, że karetka to nie taksówka a ten ktoś traktuje cię jako wjazd tylnym wejściem na diagnostykę to nie rozumiem dlaczego miałbym go stawiać wyżej niż innych oczekujących w tym samym czasie w kolejce do lekarza.

Tu też apel do rodziców. Jak twoje dziecko w szkole zachoruje (ból brzucha, ból głowy, drobny uraz, który nie wyklucza chodzenia - ze stłuczonym stawem skokowym można spokojnie skakać na jednej nodze) to nie dzwoń po karetkę bo to i tak nic nie zmieni. Jak dziecko się uśmiecha bo bawi go fakt, że przyjechała karetka to serio jej potrzebuje? Jeśli uznasz, że trzeba przeprowadzić diagnostykę to weź dziecko do auta i jedź do szpitala/lekarza bo często będziesz tam szybciej niż do ciebie dojedzie ZRM. A nawet jak dojedzie to przecież będziesz musiał jechać jako opiekun. Do pracy już dziś nie wrócisz.

P. S. Oczywiście wykluczam z tych sytuacji zdarzenia faltycznie niebezpieczne typu urazy głowy z utratą przytomności, ewidentne złamania ze zmianą obrysu i niefizjologicznym ułożeniem kończyny, sytuacje w których widzisz, że twoje dziecko jest na prawdę ciężko chore a jego stan pogarsza się szybko - znasz je przecież najlepiej i nie raz byłeś/byłaś przy jego chorobie.

5. Duszność, stan po udarze, przewlekła obturacyjna choroba płuc, na koncentratorze tlenu

Mężczyzna lat 85, wzywa syn bo „tata się strasznie trząsł, nie mógł mu zmierzyć ciśnienia i usta mu zsiniały”. Na miejscu pacjent korzystający z koncentratora tlenu około 6 godzin dziennie. Jest po udarze ale obecnie bez istotnych deficytów neurologicznych. Jak na wiek i przebyte choroby to sobie radzi – popołudnie spędził na dworze. A trząsł się bo? Bo miał gorączkę prawie 40 stopni, której rodzina nie wychwyciła. Zmiany osłuchowe na płucach – pacjentowi jest duszno od paru lat i zmiany osłuchowe ma trwałe. Chodzą do poradni chorób płuc. Nie zgłasza duszności bardziej intensywnej niż zwykle – wysycenie krwi tlenem 92% więc jak na POChP całkiem spoko. Ciśnienia nie mogli zmierzyć bo oczywiście mierzą elektronicznym aparatem, który przy niezachowaniu odpowiednich warunków pomiaru głupieje. W trakcie naszego badania 140/80. Pacjent dostał leki przeciwgorączkowe dożylnie. W trakcie wizyty się uspokoił. Ani On ani rodzina nie są jakoś bardzo zainteresowani konsultacją czy leczeniem szpitalnym – „bo jak był w szpitalu to tylko wrócił gorszy.” W związku z powyższym zalecono kontrolę temperatury, podaż leków przeciwgorączkowych co 4-6 godzin, uzupełnianie płynów. Pacjent chodzący – syn zobligował się, że jak nie będzie poprawy do wieczora to weźmie go do lekarza nocnej i świątecznej pomocy a jak będzie ok to jutro i tak pojadą do lekarza rodzinnego.

Stan nagłego zagrożenia? Nie - rodzina spanikowała. Jak słyszę, że pacjent się trzęsie to najczęściej ma gorączkę… albo nerwicę. Co prawda tak wysoka gorączka u osoby starszej jest istotnym zagrożeniem zdrowia a jeśli utrzymuje się dłuższy czas i jest nieleczona to nawet życia. Oczywiście u pacjenta należy znaleźć przyczynę infekcji i to nie podlega dyskusji ale samo wezwanie spowodowane było niezrozumieniem przez rodzinę występujących objawów – syn sam przyznał, że jakby wiedział, że tata ma gorączkę to by nie dzwonił.

6. Cukrzyca, dziadek wzywającej prawdopodobnie w śpiączce – bez kontaktu, nie reaguje na bodźce bólowe. Hipoglikemia 43mg%

Pacjent po 80 r.ż. przewlekle leżący, po udarze, niedawno wrócił ze szpitala – ma dopiero co rozpoznaną cukrzycę insulinozależną. Nie ma apetytu i prawie nie je – pomimo tego nadal otrzymuje dawki insuliny takie jak zalecono w szpitalu. Niestety nikt rodzinie nie wytłumaczył jak należy postępować z takim chorym. Stoją koło łóżka „bo on taki dziwny od 3 godzin był a teraz to w ogóle już nieprzytomny”. W końcu wpadli na to żeby zmierzyć glikemię po czym wezwali ZRM. My też mierzymy – 40mg%. Dostał glukozę dożylnie i „wrócił do żywych”.

Udzielono porady i pozostawiono w miejscu wezwania – zalecono słodkie płyny i w miarę możliwości posiłek. Wnuczka pojechała po nutri drinki. Poinformowani, że jeśli pacjent nie przyjmuje odpowiedniej ilości pokarmów to przed podażą insuliny muszą mierzyć poziom glikemii. Skontaktować się z lekarzem żeby ustalić dalsze dawkowanie leków.

Stan nagłego zagrożenia? Tak – choć w zasadzie wizyta wynikła z niewiedzy rodziny (bo nikt im tej wiedzy nie przekazał). Gdyby zareagowali wcześniej to mogli by próbować podnieść poziom glikemii choćby słodkimi płynami. 

#prawdziwe999
n.....e - Dyżur 10 - dzień

1. Powód wezwania: Ból brzucha - od klatki piersiowej, na...

źródło: comment_DO5mjK4VYNHG3KzG4BNofRk00Mpv2QNA.jpg

Pobierz
  • 104
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@nowekontobosiewstydze: OK, przeczytałem wszystkie Twoje wyjazdy i napiszę co myślę o Twoich poczynaniach, bo z ratownictwem ma to chyba niewiele wspólnego...
Po pierwsze drażni mnie Twoje podejście do osób pod wpływem. Sam nie nadużywam alkoholu, ale czy człowiek pod wpływem to nie człowiek? Skąd to rozumowanie? Skąd ta szydera, że pijany który się przewrócił i rozwalił głowę miał zrobiony rezonans, a trzeźwy to oh i ah, przykro, że sobie głowę rozbił. Żyjemy w 21 wieku i nikt nie powinien leżeć na ulicy bez pomocy.
Wy, ratownicy tak często wspominacie o tym, że możecie być potrzebni tam, gdzie życie jest naprawdę zagrożone.
Z drugiej jednak strony czytam, że masz dużo czasu na plotki i bezsensowne rozmowy z rodziną poszkodowanego.

Żona wezwała ZRM bo nie mogła go podnieść. Parametry bez istotnych odchyleń, bez obrażeń. Jedynie podwyższona temperatura 37,7. Żona zgłasza, że nie radzi sobie z opieką nad mężem. Nie ma już siły. Pilnuje go 24 godziny na dobę. Nie ma pomocy ze strony rodziny. Jej dzieci mieszkają 100km od domu. Jego dzieci się nim nie interesują. Małżeństwem są od 15 lat - ślub jako wdowa i wdowiec wzięli po to by nie obciążać na starość dzieci opieką. Pytamy czy pani nie rozważała oddania pana do domu opieki. Rozważała ale jej nie stać. W domu był pracownik socjalny i nie zakwalifikował pana do pomocy ze strony MOPS - zasugerował żonie pacjenta, że najlepiej byłoby się z nim rozwieść bo wtedy jako samotny dostanie opiekunkę lub miejsce
  • Odpowiedz
  • 1
@KRISSVector jak leży i oddycha a nie widzisz urazów a czujesz a-----l to dzwoń na straż miejską albo policję. Jeśli oni nie będą sobie mogli poradzić z dobudzeniem to wezwą nas. Z narkomanami też można - wtedy najprawdopodobniej i tak bedziemy potrzebni ale przynajmniej mamy pomoc przy agresji
  • Odpowiedz
  • 0
@TomaszWKS nie mówię, że miał się ubrać i iść od razu do lekarza ale gdyby zmierzyli gorączkę to mogli by podać leki - a do tego się sprowadza leczenie w pierwszym etapie - walczy się z objawami. Gorączka w cudowny sposób nie znika tylko dlatego, że przyjeżdża pogotowie. Pyralgina i paracetamol to leki ogólnodostępne w każdym kiosku - nie trzeba szukać apteki. Takim samym zestawem dysponuje każdy zespół ratownictwa medycznego w
  • Odpowiedz
  • 1
@Tul_Duru o dobrym PR nie pisałem w kontekście przetrzymywania kogoś na IP kilka godzin tylko uważania przy takiej osobie na to co się mówi i robi - najczęściej to tacy ludzie lecą ze skargami do dyrekcji czy mediów. chodzi o to że spotykamy się często z bezzasadną roszczeniowością ze strony rodziców - bo jego dziecko jest najważniejsze i to my mamy mu załatwić, że będzie załatwiony poza wszelką kolejnością.
  • Odpowiedz
  • 0
@Tulimus jasne. Byłem za tym żeby go zabrać i dostał taką propozycję bo tlumaczyliśmy że nie mamy z czym porównać tego co słyszymy ale zarówno ojciec jak i syn woleli skorzystać z pomocy lekarza rodzinnego
  • Odpowiedz
  • 1
@piotrrus dobrze byłoby nie odwracać kota ogonem. nie przekazałem kierowniczce dokumentacji medycznej udzielilem informacji ze ma u siebie pijanego pracownika. Czy uważasz że powinienem z tej wizyty wyjść i powiedzieć "a c--j. W sumie jest pijana ale nie mogę o tym powiedzieć nikomu bo to informacja medyczna. Niech dalej podejmuje prawne decyzje a potem jedzie samochodem wypita do domu"
  • Odpowiedz
@TomaszWKS miał zadzwonić po wizytę lekarza rodzinnego lub Nocnej i świątecznej opieki w domu a nie dzwonić po ZRM

@KRISSVector dzwonić po straż miejską albo policjęb w drugim przypadku to raczej karetka bo SM nie zgarnie takiego

@KeDreJ "nie mam czasu na czytanie pisemek, ratuję życie" ja robię swoją robotę, ratuję życie, nie jestem od interpretowania pism czy innych dziwnych form przekazu tej informacji. Generalnie odstępuję tylko wtedy gdy spełnione są
  • Odpowiedz
  • 1
@Radek41 w miastach zdarza się że jest problem. W skali kraju mamy trochę ponad 1500 zespołów systemu co daje jeden ambulans na około 25 tysięcy mieszkańców. Czasem zdarza się, że jestem na wizycie i dzwoni do mnie dyspozytor czy długo jeszcze bo mu wiszą wizyty - przyjął coś ale czeka bo nie ma kogo posłać-w mieście ma wszystko zajęte. Jak się na prawdę pali i wali to ściągają karetki wolne, które
  • Odpowiedz
@nowekontobosiewstydze @biuna : Z tymi wezwaniami do szkół to jest prosta sprawa - powodem wezwania najczęściej jest ochrona przed zwolnieniem dyscyplinarnym i ciąganiem po sądach dyrektora/nauczyciela.
Głośna sprawa w Koninie sprzed 2 lat, uczniowie się pobili, brak objawów, nikt nie wezwał pogotowia a później okazało się, że krwiak. Media sprawę podłapały, dyrektorka odwołana bez żadnej winy z jej strony.

Od tamtej pory w Koninie pogotowie do szkół wzywane jest do wszystkiego.

Bardziej szczegółowy opis
  • Odpowiedz
  • 1
@tormen
na temat podejścia do alkoholików już tyle zostało napisane wcześniej, że szkoda tracić czas na tą dyskusję. podobno ten czas tracę też na bezsensowne rozmowy i plotki z rodziną. Otóż tak się składa, że wywiad od rodziny i aspekt socjalny jest dość istotnym elementem tej pracy. Nie mogę wejść do domu, podnieść pacjenta z podłogi, zbadać go, stwierdzić, że nic mu nie ma i wyjść bez słowa. Tak robią często
  • Odpowiedz
p--------z, w życiu żadnego żula nie wiozlem na sygnale, jedziemy tak samo jak do każdego innego pacjenta I k-----y na niego jeszcze bardziej niż na innych pacjentów


@Agemaker: jasne, SOR usluguja zulom po za kolejnoscia, nie raz nie dwa
  • Odpowiedz
  • 0
@mikasz smutne jest to że ludzie robią z karetki taksówkę tłumacząc to oslawionym placeniem składek. Problem jest taki że każdy płaci. Ja też płacę i mój tata płacił. A jak go woziłem do szpitala po dwóch zawalach bez nogi to nie wzywałem karetki choć załatwiłbym to bez problemu. Oczywiście nie powinienem być dumny z tego co napisałem ale nie jest tak że wchodzę na sor i mówię :słuchajcie siedzi tam taki
  • Odpowiedz