Aktywne Wpisy
Yuri_Yslin +772
Widzę na wykopie częste posty o budowie taniego domu, więc podpowiem Wam z doświadczenia, co robić, by nie skończyć z domem za 1,000,000 (albo 6000 zł/m^2 do deweloperskiego), a jednocześnie sensownym, z którego będziesz zadowolony:
1. Nie robisz żadnych indywidualnych projektów, nie bawisz się w beta testera czyjegoś pomysłu, kupujesz znany i sprawdzony projekt typu Arosa od Lipińskich i dopiero na niego, z wykorzystaniem sensownego konstruktora, nanosisz swoje poprawki, czyli dopasowujesz np. fundament
1. Nie robisz żadnych indywidualnych projektów, nie bawisz się w beta testera czyjegoś pomysłu, kupujesz znany i sprawdzony projekt typu Arosa od Lipińskich i dopiero na niego, z wykorzystaniem sensownego konstruktora, nanosisz swoje poprawki, czyli dopasowujesz np. fundament
Wiem, że to co piszę, to niepopularna opinia i i tak większość komentujących nazwie mnie dzbanem. Ale muszę to z siebie wyrzucić. Całkowicie popieram francuskie podejście do języka. Znam dobrze angielski (sam przez lata byłem imigrantem na Wyspach Brytyjskich), ale za każdym razem jak jakiś imigrant pyta mnie czy znam angielski (pyta, bo mówię do niego po polsku domyślnie, a nie od pierwszego słowa po angielsku tak jak większość Polaków liżących dupę Zachodowi) to z czystym sumieniem odpowiadam, że nie.
Taki Anglik, Hiszpan, Portugalczyk czy inny Hindus gdyby nie stado dupoliżących Polaków, zginąłby w Polsce jak babka w Czechach. I prawidło. Bowiem kalectwem jest nie znać języka kraju, w którym żyjesz. Dlaczego Polacy tak chętnie nadstawiają d--y, gimnastykują się i sypią uśmiechami byle tylko jak najlepiej odpowiedzieć po angielsku? Jeszcze ten amełykański akcent na siłę, no porzygać się można. Niech to on się wstydzi, że nie zna polszczyzny. W końcu to on przyjeżdża tu, a nie cała Polska do niego. No na logikę. Jak ja jadę do Anglii to też liczę się z tym, że muszę mówić po angielsku, a nie chodzić i pluć wszystkim w mordę swoim aroganckim Polish, please (analogicznie do angielskiego aroganckiego English please).
W komentarzach może paść argument, że nie każdy imigrant spędzi tu dużo czasu, niektórzy mniej niż rok, bo np. są z Erazmusa. Odpowiadam zatem wymijająco - niech zatem się nie uczy języka, skoro uważa, że nie opłaca mu się to, bo spędzi tu tylko kwartał. Pewnie i będzie miał rację, jeśli nie planuje przyszłości w Polsce. Proszę bardzo. Tylko niech nie wymaga od Polaka, by ten mu pomagał. Przyjechałeś chłopie bez języka to licz się z utrudnieniami. W Polsce jest tylko jeden język urzędowy. Więc I don't speak English, panie kolego. Radź pan sobie sam. ;)
Ech... niby Polacy tacy patriotyczni, ale w kwestii języka ulegli jak Sasha Grey. ( ͡° ͜ʖ ͡°)ノ⌐■-■