Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Jestem różowym i nie mogę doprowadzić do domknięcia pewnego rozdziału w moim życiu. 4 miesiące temu zostawiłam niebieskiego (prawie 2 lata razem), bo nie usłyszałam nigdy mitycznego "kocham" i jak się potem okazało, faktycznie nie kochał, bo dla niego miłość jest wtedy, gdy się rozmawia z dziewczyną do rana i rozumie się tę drugą osobę bez słów. Na nic się zdało to, że jestem rozmiaru S, mam mnóstwo zainteresowań, taką samą pracę jak on, ubieram do łóżka szpilki i pończochy, zarabiam 2 średnie krajowe i lubimy te same seriale. To nie jest to samo, co przeżył w liceum dekadę wstecz i dlatego postanowił, że będzie szukał tak długo, aż znajdzie. Rozumiem, serce nie sługa. (btw. good luck with that at lvl 32 ( ͡° ͜ʖ ͡°) )
W wieku sześciu lat zostałam porzucona przez zdawałoby się najbliższą osobę w życiu (niefortunne połączenie alkoholizmu i zaburzeń osobowości) i od tamtej pory wciąż odczuwam ten syndrom porzuconej córki, przez który robię wszystko, by czuć się godna kontaktu z drugim człowiekiem: trudne studia, zarabiam kupę siana, uprawiam dużo sportu, staram się nie być głupia. Co z tego, skoro poczucie wartości wciąż oscyluje wokół zera? Wiem, że to minie, bo kochałam w tak beznadziejny sposób już dwa razy w swoim krótkim życiu, pamiętam, że czas leczy rany, a za dwa lata nie będę w stanie sobie przypomnieć o co mi chodziło, ale teraz mam ochotę umrzeć. I boję się, że w następnym związku czekać mnie będzie powtórka z rozrywki. Że znów będę bała dzielić się najskrytszymi myślami, bo wyjdę na idiotkę, bo wyjdzie na jaw, że wcale nie jestem taka rezolutna i przebojowa, jaką udaję. Nie chcę iść do psychologa, chcę za parę lat móc powiedzieć, że byłam wystarczająco silna, żeby poradzić sobie sama.
Normalnie o tym nie myślę, bo mam dobę wypełnioną po brzegi, ale dziś rozłożyła mnie grypa, a wraz z nią chooyowe myśli. Mam ochotę strzelić sobie w łeb. Jeśli tego nie zrobię, pewnie wydam na świat potomstwo równie pokaleczone i nieszczęśliwe, co ja.
I nie chcę rady, odpowiedzi ani współczucia, po prostu przeczytajcie i doceńcie normalne dzieciństwo :)
#feels #zalesie #wyznanie

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla maturzystów
  • 59
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 0
Zbyt idealnie jest w tym co napisałaś myślę że z taką osobowością wykształceniem i pracą możesz przebierać jeśli to jest prawda to podejrzewam że spełniasz oczekiwania każdego rozsądnego faceta który szuka normalnej kobiety z którą chce sobie życie ułożyć a nie matkę polke której jednym osiągnięciem jest gówniak i 100 zdjęć mordy na Fejsie. Rób casting to kolega podeślę CV ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania:

Nie chcę iść do psychologa


Bo? Bo myślisz że ktoś cię uzna za czuba i psychicznie chorą? Jak ma być normalnie, skoro jeśli ewidentnie ktoś kto ma problem z którym nie może sobie poradzić, woli trzymać wszystko w sobie i udawać że jest silna?
Brawo, dobre studia, kupa siana, a myślenie chłopa ze wsi.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania:

I boję się, że w następnym związku czekać mnie będzie powtórka z rozrywki. Że znów będę bała dzielić się najskrytszymi myślami, bo wyjdę na idiotkę, bo wyjdzie na jaw, że wcale nie jestem taka rezolutna i przebojowa, jaką udaję.


Wydaje mi się, że każdy w jakimś stopniu udaje, a kluczowym elementem w dobrze funkcjonującym związku jest poznanie tej właściwej, prawdziwej osoby i zaakceptowanie jej. Jeśli partner tego nie zrobi,
  • Odpowiedz
NiewidomyEkolog: @anonimowemirkowyznania współczuję Ci...ale Twojego podejścia do życia. Jak myślisz, że szpilki w łóżku, wieczny rozmiar s, dwie średnie krajowe to przepis na udany związek to sorry ale musisz się zatrzymać i zastanowić porządnie nad sobą. Bo w zdrowym związku to nie są podstawy do budowania związku. W prawdziwiej miłości rozmiar s czy L nie ma znaczenia bo nie kocha się za sam wygląd ani za zasób portfela. Fajnie że
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Podpowiem Ci cos. Nikt nie bedzie z Toba szczesliwy jesli sama nie bedziesz potrafila czuc sie dobrze w swoim towarzystwie. Pieniadze czy trudne studia tu nic nie dadza ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ah no i taki protip. Nie musisz bawic sie w Divę bo mezczyzna potrzebuje oparcia i stabilnosci w zwiazku tak samo jak my. Zajmij sie soba i nie zawracaj komus d--y 24/7 to
  • Odpowiedz
BiałyWarchlak: Jest mi zwyczajnie przykro.Wiem o czym piszesz poniewaz opisana przez Ciebie krotka historia jest w uderzajacym stopniu podobna do mojej.Podobne podejscie do zycia ktore zrealizowalo w efekcie koncowym na obecnym etapie bolesny upadek.Glód akceptacji potrafi zdominowac wszystkie inne potrzeby.U mnie bylo calkiem.podobnie kazda byla ladniejsza zgarbniejsza lepsza bo miala swoja rodzine bardziej wyksztalcona madrzejsza bogatsza nie dopuszczalam do siebie mysli ze moge zaslugiwac na milosc.Wytrwale samodzielnie zdobywalam szczyty i stracilam
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: a tak poważnie... to oezu dziecko... nikt nigdy Ci nie powiedział, że jesteś piękna, wystarczająca i po prostu OKEJ. Więc:

1) z jednej strony boisz się, że jak się otworzysz i będziesz mówić o sobie to " wyjdę na idiotkę, bo wyjdzie na jaw, że wcale nie jestem taka rezolutna i przebojowa, jaką udaję." - boisz się, że jak ktoś cię naprawdę pozna to cię wyśmieje i porzuci
2) z drugiej
  • Odpowiedz