Wpis z mikrobloga

Pamiętam, że odkąd byłem dzieckiem fascynowała mnie nauka języków obcych (chociaż właściwie przez większą część życia był to język angielski). Kiedy byłem w zerówce zacząłem naukę, pamiętam jakieś piosenki, muzyczkę sprzed każdej lekcji puszczanej z kasety, a nawet pierwsze "rozmowy" po angielsku w zerówce, w stylu "I like dogs" : D Podziwiałem mojego tatę, który znał niemiecki i kiedy wujek miał wypadek w Niemczech, tata z domowego dzwonił do szpitala wypytać o jego stan, a ja z rozdziawioną buzią stałem obok i słuchałem, jak tata rozmawia po niemiecku.

Moim zdaniem ważna w nauce języka jest dociekliwość. Kiedy miałem jakieś 10 lat i pierwszy raz grałem w Mortal Kombat, sprawdzałem w słowniku słowa w stylu "flawless" (Flawless Victory z MK), fatality i tego typu rzeczy. W jednej z gazet był jakiś konkurs, do którego przetłumaczyłem na papierze mnóstwo dialogów Final Fantasy 7 (jakieś sto kartek A4 zapisane z obu stron, szukałem zdjęcia, ale nie mogę znaleźć, a trzymałem to kilka lat i jakiś czas temu zdecydowałem się wyrzucić, bo na nic mi się to nie przydało).

Mam ogromną zajawkę na tłumaczenia i chciałbym w tym być coraz lepszy. Kiedy szedłem na studia marzyło mi się własne wydawnictwo (właściwie to w wieku 16 lat pojawił się taki pomysł, wraz z zajawką na język japoński, co poskutkowało ukończeniem japonistyki) i tłumaczenie książek. Obecnie tłumaczę gry, mam na koncie jakieś wydane opowiadania z języka japońskiego (projekt grupowy na studiach, ale chyba do książki przeszło bardzo dużo moich pomysłów). Może nie jestem najlepszym tłumaczem w Polsce, ale cieszy mnie to, do czego doszedłem własną ciężką pracą, bez żadnych kursów czy certyfikatów. Życzę wszystkim wielu sukcesów w nauce języków obcych, ponieważ myślę, że faktycznie ich znajomość poszerza nasze horyzonty i wzbogaca naszą wiedzę.

Dziękuję za uwagę : )

#przemyslenia #jezykiobce #angielski #angielskizwykopem #naukajezykow
  • 10
@CKNorek: No i fajnie. :) Sama swoje pierwsze kroki w tłumaczeniu stawiałam w podstawówce, asystując tacie, kiedy grał w Heroesy, bo nie miał jeszcze polskiej wersji, a angielskiego nie znał w ogóle. A jak tylko pojawił się w domu Internet, to pościągałam tacie świetne mapy z rozbudowaną fabułą (autorem był Timothy Duncan - dalej gorąco polecam!) i całymi dniami dłubałam w edytorze map, tłumacząc wszystko na polski. :)

Uprzedzając pytania: nie,
@CKNorek: Podobnie do tego tematu podchodziłem. Z tym że ja zawsze chciałem wiedzieć o czym śpiewają do mnie w piosenkach więc słuchając po nocach z magnetofonu kaset Mettalicy fonetycznie spisywałem na kartkę słowa pojedyncze, następnie szukałem ich w słowniku (oraz podobnie brzmiących/zapisanych) i próbowałem układać z tego zdania. To była czasochłonna syzyfowa praca ale przynosiła efekty, bo zaczynałem znać pojedyncze słowa po angielsku i ich znaczenie w przeciwieństwie do moich kolegów.
@CKNorek: Gratuluję. U mnie zapał wyglądał tak samo. Z tym że do angielskiego, i zaczynałem, grając w Pokemony na emulatorze i mimowolnie się ucząc. Niemiecki, hiszpański, trochę norweskiego - są OK. Ale jako wyzwanie też zacząłem japoński, około pół roku temu, w wieku 25 lat, i na początku przyszłego roku chcę zwieńczyć naukę, zdając co najmniej JLPT N4. Chciałbym zacząć Ci robić konkurencję na rynku przed trzydziestką.

Jeżeli ktoś się chce
@musialmi: Miałem na myśli np. kursy języka angielskiego, więc chyba nie do końca zrozumiałeś, co chciałem przekazać. No ale jak chciałeś być złośliwy, to brawo, udało ci się.
@CKNorek: Trochę chciałem, więc dziękuję. Twój sposób opisania "kursów i certyfikatów" wygląda mi na taki, jakbyś chciał sugerować, że to jest droga na skróty i że twoja ciężka praca to jest kozackie osiągnięcie, a osiągnięcie tego samego przez robienie kursów i zdawanie certyfikatów to nie jest osiągnięcie. Co oczywiście jest nieprawdą, ale bardzo dużo daje w kontekście wiary we własną wartość.