Wpis z mikrobloga

@kinlej: Pamiętam, jak mama zabrała mnie przed studniówką do kosmetyczki na mejkap. Miało być super, wyszło mega źle i tylko straciłam czas na zmywanie paskudnej szpachli w domu, i ostatecznie pomalowałam się delikatnie, sama. To był pierwszy i ostatni raz, kiedy poszłam do kogoś na makijaż. Później na studniówce, kilka znajomych opowiadało mi, że po wyjściu od fryzjera, poszły myć włosy, bo wyglądały komicznie. Też poprawiałam fryzjerkę, bo miały być luźno