Wpis z mikrobloga

@boctok: Równie dobrze ja moge powiedzieć, że znam przykłady niegrodzonych osiedli, których ręka patologii nie tknęła. Kwestia odpowiedniego zaplanowania osiedla, jedynym rozwiązaniem nie jest i to chyba najgorszym patrząc z punktu widzenia urbanistycznego jest ich zamykanie.
@DzieckoNaLato: Widać że nie mieszkasz na osiedlu gdzie jest plac zabaw, a już na pewno się jego losem nie interesujesz. Ogólnodostepny plac zabaw jest później wychodkiem dla przybyłych dzieci, no bo Brajanek przecież nie wytrzyma siusiu przez 15 minut. Ponadto sprzęt się zużywa, jest niszczony, a rodzice z innych osiedli nie dają na to nawet złotówki.
@Dutch: co to za różnica czy teren osiedla jest ogrodzony jak wystarczy podjeść do takiego osiedla między 7-8 albo 16-18 to brama i furtka prawie się nie zamykają bo ciągle ktoś wjeżdża i wyjeżdża. A mniejsza ilość przestępczości podyktowana jest jednym czynnikiem ludźmi tam mieszkającymi, jeżeli osiedle jest zamieszkałe przez młode pary, mieszkania były drogie więc nie mieszkają tu przypadkowi ludzie, nie ma mieszkań komunalnych, TBSów i innych tego typu wynalazków
Osiedle zamknięte w Polsce dają tylko psychiczne wrażenie bezpieczeństwa, bardziej chodzi tutaj o podkreślenie nowobogackiego "prestiżu" ludzi tam mieszkających, którzy może i zdolność kredytową mają, ale równocześnie i słomę w butach. Szkoda tylko, że takie grodzenie osiedli to zbrodnia na urbanistyce.


@halfmaniac: xD przecież takie takie tabliczki i grodzenia stosuje też normalne albo "biedne" osiedla a nie nowobogackie. Tu chodzi zwyczajnie o kase. Skoro wspólnota płaci za plac zabaw to chce
Prawda jest taka, że jeśli jakiś złodziej będzie chciał coś ukraśc lub zdemolować, to byle płot czy osiedle zamknięte nie będzie dla niego żadną przeszkodą.


@halfmaniac: Ale taki płot odstraszy też złodzieja, któremu nie będzie się chciało #!$%@?ć z forsowaniem zabezpieczeń, tylko pójdzie do sąsiada gdzie tego płotu nie ma. Nawet jeśli jednego złodzieja się uda powstrzymać, to i tak warto grodzić.
@Variv W krajach skandynawskich są tak osiedla projektowane, aby mimo ich otwartości dawały wrażenie bycia przestrzeniami dość prywatnymi. Każdy może tam wejść, na wewnętrznych placach są typowe meble ogrodowe, które można przestawiać, wspólny czas spędzają tam rodziny spożywając obiad pod chmurką, grillując lub po prostu biesiadując. I mimo powszechnej dostępności i znajdujących się tam rzeczy, które łatwo uległyby zniszczeniu w wyniku zachowań patologicznych, to jakieś destrukcyjne zachowania są mimo to marginalne.
@Variv Idąc taką logiką jak na rysunku, nie mógłbym iść z dzieckiem pobawić się do placu zabaw położonego na terenie innej wspólnoty, mimo, że tam mieszka jego kolega/koleżanka, bo jestem z innej części miasta? XD chore myślenie.
Idąc taką logiką jak na rysunku, nie mógłbym iść z dzieckiem pobawić się do placu zabaw położonego na terenie innej wspólnoty, mimo, że tam mieszka jego kolega/koleżanka, bo jestem z innej części miasta? XD chore myślenie.


@halfmaniac: Nie mam pojęcia. Nie mieszkam na takich osiedlach, więc sprawe znam tylko teoretycznie. Ale na logikę jak twoj syn biawiłby się z tym kolega to by było ok. Bardziej chodzi o sytuacje, że są
@kubica941:

co to za różnica czy teren osiedla jest ogrodzony jak wystarczy podjeść do takiego osiedla między 7-8 albo 16-18 to brama i furtka prawie się nie zamykają bo ciągle ktoś wjeżdża i wyjeżdża. A mniejsza ilość przestępczości podyktowana jest jednym czynnikiem ludźmi tam mieszkającymi, jeżeli osiedle jest zamieszkałe przez młode pary, mieszkania były drogie więc nie mieszkają tu przypadkowi ludzie, nie ma mieszkań komunalnych

Wszystko to prawda, mimo wszystko szansa
@halfmaniac:

Osiedle zamknięte w Polsce dają tylko psychiczne wrażenie bezpieczeństwa, bardziej chodzi tutaj o podkreślenie nowobogackiego "prestiżu" ludzi tam mieszkających, którzy może i zdolność kredytową mają, ale równocześnie i słomę w butach.

Śmieszne projekcje. Gdzie mogę mieszkać, żeby być tylko nowobogackim, ale bez słomy w butach? W nieogrodzonej kamienicy na Krakowskim Przedmieściu za 4 bańki?

Idąc taką logiką jak na rysunku, nie mógłbym iść z dzieckiem pobawić się do placu zabaw
@Dutch tylko ile tych pseudobezpiecznych osiedli ma ciecia, z tego co zwiedzilem, a dużo zwiedzilem bo przez pol roku rozwozilem jedzenie to tylko na 3 osiedlach z około 100 taka osoba była to wtedy się zgodzę że może być w jakiś sposób bezpieczniej
W dobrze zaprojektowanym, nowoczesnym osiedlu, które nie odgradza się od reszty miasta i nie jest urbanistycznym rakiem.


@halfmaniac: W jaki sposób projektuje się "nieodgrodzone, nowoczesne osiedla", żeby były odporne na fantazję #!$%@? sebka przemierzającego miasto w sobotnią noc? Tytanowe huśtawki, krzewy z plastiku i elewacja odporna na "graffiti"?

@halfmaniac:
Powtarzasz wytarte frazesy o "urbanistycznych rakach" i "dobrze zaprojektowanych" osiedlach. A życie swoje. Są zamknięte osiedla które funkcjonują świetnie, odmieniły oblicze podupadłych dzielnic, ożywiły tkankę miasta, eksplodowały infrastrukturą i usługami wokół. Przykład pierwszy z brzegu - osiedle Saska na warszawskim Gocławiu. Albo genialny, spójny urbanistycznie projekt Miasteczka Wilanów. Ale tak, to "rak", gdzie mieszkają nowobogaccy ze słomą w butach, bo Tobie się tak uroiło w główce i będziesz projektował swój
@halfmaniac: i jeszcze jedno, tak już z autopsji:
Mieszkałem kiedyś na osiedlu strzeżonym, które graniczyło ze starszym, niestrzeżonym. Warszawa. Niezbyt patologiczna dzielnica. Po remoncie elewacji na osiedlu niestrzeżonym bazgroły pojawiły się po, #!$%@?, miesiącu i tak zostały dokąd tam mieszkałem. Całe bloki wymazali gdzie dało się sięgnąć. Na strzeżonym - kilka lat stały i jedyne co, to dziecko (chyba) narysowało serduszko w windzie. Zniknęło po tygodniu.
Na bydło nic innego niż