Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Może to głupie, ale rynek pracy w Polsce, to jakiś j----y żart i dopiero moja siostra mi to uświadomiła, ale do rzeczy.

Sam skończyłem studia 2 lata temu. Nie trafiłem, ale i tak robią wrażenie, bo kierunek mocno ścisły. Nie potrafię znaleźć pracy w Polsce, nawet startując do jakichś staży za półdarmo. Nie wiem, marketing, logistyka, spedycja, nawet obsługa klienta, byleby wyłapać ten przysłowiowy wpis do CV i ruszyć. Nic. Null. Zero. Nigdzie mnie nie chcą. Wiecie co też jest dobre? Angielski xD Mam papiery na B2, ale że języka nie używam, to oczywiście mi on spada w mowie i to słychać. Dużo robi też to, że na co dzień mało mówię, więc nawet po polsku mówienie mnie męczy i wolę pisać. Pismo, czytanie czy słuchanie wciąż jest bez zmian, bo wiadomo, że człowiek korzysta z internetu cały czas. Absolutnie wszędzie wymagają B2, nawet jeśli użyjesz języka raz na rok i to w mailu. Nie startuję nawet na żadne stanowiska z obsługą klienta zagranicznego, ale wszędzie oczekują angielskiego na poziomie swobodnej komunikacji. Co najlepsze, znajomi w korpo mi mówili, że wręcz cofnęli się z angielskiego, bo w ogóle z niego nie korzystają, a po pracy oczywiście się go nie uczą. W efekcie, ten mail raz na rok to każde słowo jest sprawdzane w translatorze. Oni dostają pracę, ja nie.

No ale ok, myślałem, że to ze mną jest problem. Nietrafione studia, małe doświadczenie, nie jestem dynamiczniakiem. Do dzisiaj. Okazało się, że moja rok młodsza siostra ma ten sam problem, a dziewczyna jest perfekcyjnym pracownikiem. Zawsze do bólu ambitna, sztywna, mądra, lojalna, skupiona bardziej na wykonywaniu poleceń, niż na plotkach i zabawie. Taki 100% introwertyk jak ja, tylko ja jestem luźniejszy, a ona bardzo formalna. Ma mentalność ludzi na szczycie, którzy są do bólu perfekcyjni i nie zjebią roboty. Każdy pracodawca chciałby kogoś takiego u siebie, bo ma pewność, że ta osoba wykona zadanie jak najlepiej potrafi. No ale nie w Polsce xD Co najlepsze, dziewczyna ma inżyniera i to ze ścisłego kierunku. Studia skończone z wyróżnieniem. Ogarniała programowanie, ale jak sama mówi, to nie dla niej i ja to rozumiem, bo też nie widzę się w IT.

No i właśnie dzisiaj się dowiedziałem, że ona przeżywa to samo co ja. Składa już nawet CV do Maka i GoSportu... na serio ludzie, jeżeli takie osoby jak ona mają problem ze znalezieniem pracy, to k---a czego pracodawcy chcą? Ja to jeszcze pół biedy, ale ona? Widzę po znajomych, że niektórzy z nich są totalnymi amebami, a jednak nie mają problemu z pracą. Nie wiem, ostatnio zapytałem znajomego, który pracuje na 2 linii wsparcia, czy ma pożyczyć powerbanka. Zapytał mnie "co to jest?". Znajoma pracująca w PwC, nie potrafiła w Excelu zmienić numeru pesel na datę i cały wieczór pisała to ręcznie.... To jest mniej więcej ta skala. Sam byłem w szoku, ale tacy ludzie naprawdę istnieją. Mnie oczywiście do PwC nie chcieli. Wiecie co tych ludzi łączy? Są po prostu dynamiczni. Znajomy przez 3/4 dnia więcej myśli o ruchaniu i flircie z każdą laską z działu, a znajoma to głównie ploteczki i hangouts ze znajomymi.

Dlaczego to piszę? W sumie dlatego, że dzięki temu zmieniło się podejście moich rodziców do mojej osoby. Moja siostra zawsze była przedstawiana mi jako wzór pilnej i grzecznej dziewczynki, bo rzeczywiście taka jest i była. Myśleli, że skoro jest tak ogarnięta, mądra i kończy solidny kierunek, to będzie rozchwytywana. Nic z tych rzeczy, a męczy się już rok. Chyba dotarło do nich, że skoro ona ma problemy, to nie jestem aż takim nieudacznikiem, będąc w podobnej sytuacji.

I to jest generalnie smutne, bo ja w sumie stosuję już filozofię "xD". Dziewczyny nie mam, bliskich znajomych nie mam, samochodu nie mam, na wynajem czegokolwiek mnie nie stać. Nie mam nic, mieszkam ze starszymi. Dorabiam sobie w gównorobotach, by za 1-2 lata wyjechać, mieć na leczenie, dorzucać się coś do rachunków i mieć karnet na siłkę. No ale ogólnie, po około 20 nieudanych rozmowach, setkach wysłanych CV (dopracowane, 2 razy sprawdzane na dniach kariery i biurach pracy), mam po prostu dość. Ostatnią rozmowę na staż miałem w środę i odpowiedź miałem dostać w piątek. Oczywiście nawet jej nie dostałem. Nawet mnie to nie rusza, po prostu jest mi to obojętne. Chodzę do UP i może tam mi znajdą gównorobotę - w------e. No ale mojej siostry to trochę mi szkoda. Wiem, że zajdzie dalej niż ja, no ale widzę jak ją boli to, że nikt jej nie chce, chociaż nie siedzi na dupie (podobnie jak ja, bo jednak staram się czegoś dzień w dzień uczyć) i naprawdę byłaby wartościowym pracownikiem. Ja potrafię mieć na to w------e, ale wiem, że ona nie.

Uprzedzając, ona nie chce wyjeżdżać z Polski, a ja mam plan 2 letni, gdzie jestem niejako zmuszony przez tyle zostać. Potem żegnaj Polsko.

#praca #pracbaza #gownowpis

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla młodzieży
  • 23
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

deviant: No, jak wyjeżdżasz przyszłemu pracodawcy, że w sumie to ty wcale nie chcesz aplikować na to stanowisko, bo nie trafiłeś ze studiami i do tego nie wiesz co chciałbyś robić, to... czego oczekujesz? Że rekruter weźmie Cię na kolana i do ucha powie jak masz żyć? Albo sobie wymyślisz jakiś plan na siebie, albo nikt tego za Ciebie nie zrobi. W każdym razie coś czuje, że gdziekolwiek się nie zjawisz
  • Odpowiedz
OP: @Dyktus: Jest w tym dużo prawdy, ale też i nie bezpodstawnie. Obecnie, jakakolwiek praca powyżej tej najprostszej, to masz wymagania angielski na B2 i ukończone studia/w trakcie studiów. Reszta wymagań, to zazwyczaj coś w stylu: chce się uczyć, umiejętność logicznego myślenia itd. W ogłoszeniach jest jak byk, że "nie potrzeba doświadczenia, wszystkiego cię nauczymy". Bądźmy też szczerzy, większość prac, to jest małpia robota. Nawet w korporacji, po pewnym czasie się nie rozwijasz, bo robota jest powtarzalna jak w fabryce. Byle debil jest w stanie to ogarnąć, co podałem na przykładzie moich znajomych. Jak pracując w takiej korporacji jak PwC, można nie ogarniać Excela, a raczej przez pół nocy przepisywać pesele, zamiast poświęcić ten czas na poszukanie rozwiązania w necie? No stary powiedz mi, bo ja nie potrafię tego pojąć. Tu już nawet nie chodzi o studia, ale o zwykłą umiejętność myślenia.

@AnonimoweMirkoWyznania: O czym ty piszesz? Nie szukam pracy w branży, bo i rynek jest głównie zagranicą a nie w Polsce i po prostu nie czuję się w tym dobrze. Miałem 5 lat by się o tym przekonać. Próbuję wszędzie gdzie się da, nie ukrywam, że z------m z kierunkiem, ale wszędzie powtarzam, że chcę spróbować czegoś innego. Mam mniej więcej świadomość tego, co chcę robić, ale potrzebuję najpierw ogarnąć cokolwiek zawodowo, by mieć zabezpieczenie. Nie planuję studiować do 30 roku życia, bo nie o to w tym wszystkim chodzi. Chcę ogarnąć pracę i dopiero wtedy iść w pewnym kierunku. Nie mogę sobie pozwolić na to, by siedzieć na garnuszku rodziców przez kolejne lata. Idę na rozmowę i zgadzam się często na warunki, gdzie większość ludzi by na to splunęła, bo to jest po prostu bycie półdarmowym murzynem. K---a, jak mam bardziej przekonać kogoś, że mi zależy, skoro chcę pracować za półdarmo, a to i tak nic nie daje?

@Shatter: Tak jak wyżej napisałem, ja się godzę na staże czy praktyki za kilkaset złotych, przy normalnym etacie, gdzie nawet ci ludzie nie kryją się z tym, że to jest walenie w dupę mojej osoby. Już naprawdę, nie da się mieć niższych wymagań, chyba że robiąc kompletnie za darmo, ale to jest niszczenie rynku i po prostu upadlanie się. Nikt nigdy nie powinien wykonywać swojej pracy za darmo i koniec. A co do filozofii, to niestety nie. Jeśli mam być szczery, więcej dałoby mi studiowanie psychologii/zarządzania/marketingu/socjologii i właśnie filozofii, niż 5
  • Odpowiedz
A dlaczego nasza sytuacja tak wygląda? Zarówno ja i moja siostra jesteśmy ludźmi, którzy wolą robić, a nie opowiadać. Na rozmowie musisz się sprzedać i rzygać entuzjazmem. Oni muszą widzieć, że zesrasz się jak nie dostaniesz tej pracy. No a my tacy nie jesteśmy. Nie mamy min srającego kota, nie chodzimy na rozmowy z c------m nastawieniem. Nas interesuje wykonanie pracy, a nie opowiadanie o sobie. Nie zwalam wszystkiego na "dynamiczność" ale nie
  • Odpowiedz
Zarówno ja i moja siostra jesteśmy ludźmi, którzy wolą robić, a nie opowiadać.


@AnonimoweMirkoWyznania: Tyle, że z Twojego opisu wynika, że nie wiecie co chcecie robić, jak więc możecie sprawiać wrażenie osób, które wolą robić? Może i min srającego kota nie macie, ale mi wygląda na to, że jesteście na tych rozmowach cokolwiek apatyczni, wynika to zresztą z treści Twojego wpisu. Studiowałeś "bardzo ścisły" kierunek, ale nawet nie podałeś
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: wiem, że to chujnia, ale jak masz prawko B to idź na miesiąc - dwa na kuriera. Umowy i tak nie dostaniesz, to możesz rzucić to w każdej chwili, a gdzieś po miesiącu, jak już znasz teren i ludzi wyrabia się ta "dynamiczność" i 30s small talk z losowym człowiekiem przestaje być problemem.

Tylko nie dłużej niż pół roku, bo potem można zdebilnieć
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania az napisze bo kurde w dupe. Nie, napisze inaczej osobny wpis na mirko. Bo to tez kpina, ja przez X czasu szukam ludzi ogarnietych po to by pomentorowac, by cos zrobili z programowania tak by potem w ramach rewanzu poswiecili nieco czasu i zrobili cos dla mnie czego mi sie nie chce, bo np monotonna praca. I spoko, piszesz nie chcesz w IT i nie ma sprawy, ale tyle osob
  • Odpowiedz
ZepsutaBarmanka: K---a, tez sie z tym uzeram juz ponad pol roku. Nie moge sie przelamac, ale chcialem zrobic test - poskladac CV i jezdzic na rozmowy. Tylko robic to w taki sposob, ze kazda inna rozmowe prowadzilbym w inny sposob. Od udawania debila, ze sie nie znam poprzez zgrywanie dynamiczniaka.

Trzeba sie pogodzic z tym, ze zyjemy w cebulandii, tutaj nei potrzeba inzynierow i innych magistrow. Mam propozycje - pousuwaj wszystkie
  • Odpowiedz