Wpis z mikrobloga

Alfa i Omega ofensywy The Citizens

Mimo udanego, najlepszego pod względem statystyk sezonu, nie pojechał na mundial do Rosji. Z perspektywy czasu stracił niewiele, gdyż jego reprezentacja nie wyszła nawet z grupy, czym zszokowała cały piłkarski świat. Sam zainteresowany wykazał się pokorą i zrozumieniem względem selekcjonera - w końcu ma dopiero 22 lata i co najmniej dekadę gry na najwyższym poziomie przed sobą. Nie było mu jednak łatwo wrócić do regularnych występów w klubie, ponieważ menedżer długo na niego nie stawiał. Kiedy już to zrobił, nie pożałował, a ponadto pojął, iż potrzebuje niemieckiego skrzydłowego jak tlenu. I w ten właśnie sposób, Leroy Sane z grającego "ogony" przemienił się w grającego pierwsze skrzypce.

Jakiś czas temu pisałem o wyśmienitej dyspozycji Raheema Sterlinga, który zdecydowanie wygrał rywalizację o miejsce w podstawowym składzie z Riyadem Mahrezem i zawładnął prawą flanką ofensywy Manchesteru City. W klubie wiedzą jednak, iż równowagę należy zachować nie tylko w przyrodzie, ale i w piłce. Tak, jak ptak nie wzniesie się bez dobrej pracy dwóch skrzydeł, tak drużyna nie będzie bez nich kompletna. Z tego też powodu po lewej stronie biega, drybluje, rządzi i dominuje błyskotliwy Sane. Obaj zawodnicy zdobyli w tym sezonie łącznie 18 bramek, a drugie tyle wypracowali kolegom. Nie ma więc wątpliwości, że to obecnie najbardziej zjawiskowy, a co najważniejsze najskuteczniejszy duet hasających nominalnie wzdłuż linii napastników.

Tak, jak wspomniałem we wstępie, Niemiec zaliczył bardzo udaną kampanię 2017/18, zwieńczoną triumfem w Premier League oraz tytułem Młodego Gracza Roku w Anglii. Świetne liczby żadną rewolucją w jego karierze więc nie są, lecz regularność i powtarzalność z pewnością zasługują na solidną pochwałę. Niejedną otrzymał już od Pepa Guardioli, choć zdecydowanie cenniejsze zdają się być rady hiszpańskiego szkoleniowca, dzięki którym Leroy rozwinął się i stał się piłkarzem klasy światowej. Fakt, już od najmłodszych lat udowadniał, iż jest talentem czystej wody, wyróżniał się w Bundeslidze i oczywistym było to, że opuści Zagłębie Ruhry prędzej niż później. Jednak dopiero pod wodzą Katalończyka rozkwitł na dobre, a wszystko wskazuje na to, że nie nastał jeszcze kres jego możliwości.

Co za tym idzie, sądzę, iż Sane - podążając śladami Quebonafide - swobodnie mógłby stwierdzić, że "właśnie się kończy zaczynać".

Do niebieskiej części Manchesteru przybył kilka chwil po nowym szkoleniowcu, który najwyraźniej miał na niego chrapkę już podczas pracy w Bayernie Monachium. Kolejne popisy w barwach Schalke skutkowały kolejnymi podkreśleniami jego nazwiska na liście życzeń Guardioli. W sierpniu 2016 roku jeden z najbardziej utytułowanych menedżerów w historii dopiął swego i mógł zacząć szlifować nowy diament. Nie ma co się oszukiwać, z uwagi na możliwości Niemca nie była to praca katorżnicza, choć przebiegała stopniowo.

W pierwszym sezonie na Etihad Stadium, Sane strzelił w lidze 5 goli i zanotował 3 asysty. Jak na 26 występów - zachwytu brak. Do siatki rywali trafiał średnio 0.19 razy na spotkanie, a ostatnie podanie serwował kolegom 0.12 razy na mecz. Porównując te statystki z osiągnięciami skrzydłowego w rozgrywkach 2017/18 widać wyraźny postęp i spory skok jakościowy. W 32 występach w Premier League zdobył bowiem 10 bramek, do których dorzucił aż 15 finalnych passów. Łatwo więc obliczyć, iż piłka po jego strzałach była nieosiągalna dla bramkarzy rywali przeciętnie 0.31 razy na spotkanie, a asysty rozdawał kompanom 0.47 razy na każdy mecz.

Liczby te jawią się jako nadzwyczajne i nieosiągalne dla znakomitej większości graczy. Zeszłosezonowemu Leroyowi próbuje w obecnym sezonie dorównać... Leroy we własnej osobie. Co więcej, są sygnały, że Sane nie tylko powtórzy świetny rok, ale także ponownie poprawi swoje statystki, śrubując osobiste rekordy.

Niemiec rozegrał jak dotąd 15 spotkań ligowych, w których zdobył 6 bramek i zanotował 7 asyst. Co ciekawe, od startu poprzedniego sezonu aż 21-krotnie obsługiwał swoich kolegów ostatnimi podaniami, co daje mu miano lidera w tej właśnie klasyfikacji. W obecnie trwających rozgrywkach zdołał wykreować 5 stuprocentowych sytuacji, podając kluczowo średnio 1.7 razy na mecz. Kiedy natomiast nie dostrzega możliwości skutecznego rozegrania, nie waha się wziąć odpowiedzialności na swoje barki i wybrać drybling - na nieco ponad 3 próby, więcej niż 2 są udane. Pod tym względem Sane plasuje się w ścisłej czołówce graczy Premier League.

Skrzydłowego The Citizens można więc określić Alfą i Omegą ofensywnego aspektu futbolu. Jest jednocześnie kreatorem oraz egzekutorem, podającym, strzelającym i dryblującym. Po letnich perypetiach udowodnił, iż jest silny mentalnie i mimo młodego wieku stłumił frustrację zachowując się w pełni profesjonalnie. Z pewnością wielu tym zaimponował, choć i tak najważniejsze są jego poczynania boiskowe. A te znowuż są spektakularne.

Leroy Sane wraz z Raheemem Sterlingiem sprawiają, że Manchester City to potwór z dwoma potężnymi skrzydłami. Są na tyle silne, że utrzymują ciało wysoko ponad ziemią, a dodatkowo strącają potencjalne zagrożenie. Ostatnio jednak na horyzoncie pojawił się równie silny organizm - kormoranopodobny ptak, znany bliżej jako Liver Bird. Bitwa o prym w przestworzach zapowiada się pasjonująco, a dyspozycja bohatera niniejszego tekstu może okazać się kluczowa dla rezultatu tej rywalizacji.

Serdecznie zapraszam na mój fanpage, na którym codziennie publikuję moje opinie, spostrzeżenia oraz przemyślenia związane z piłkarskim światem.

Jeśli spodobała Ci się wrzutka, zaobserwuj #zycienaokraglo
Dzięki!

#sport #mecz #pilkanozna #premierleague #manchestercity #zycienaokraglo
Pobierz
źródło: comment_6uHC2IUodhzPCMSkxJgDMKcm7RJtTcfy.jpg
  • 2