Wpis z mikrobloga

Fascynuje mnie jak w ogóle dochodzi do takich programów jak #slubodpierwszegowejrzenia . Wydaje się niemożliwe, żeby prawdziwi ludzie brali w czymś takim udział. Postanowiłam zrobić małe śledztwo. Uczestnicy polskiej edycji nie zdradzają za dużo, ale oczywiście TVN sam tego programu nie wymyślił, więc mamy kilka edycji w innych krajach żeby poszperać. A tam już było trochę niezadowolonych uczestników którzy puścili parę z ust.

Program pochodzi z Dani, ale licencję kupiły stacje z USA, UK, Australii, Nowej Zelandii, Afryki Południowej, Niemiec, Francji, Izraela, Finlandii, Belgi, Włoch i Polski. Najwięcej sezonów było w USA, 8.

Podstawowa formuła programu zakłada, że trzy nieznajome pary biorą ślub w ciemno i mają miesiąc na poznanie się i decyzję czy się rozwodzą czy nie. Jednak w różnych krajach różnie to wygląda, w niektórych jest 4 lub 5 par, a nawet 10 (w Australii). Tam pary mieszkają w jednym budynku, mają razem uroczyste kolacje i przyjęcia, co sprzyja zdradom i dramatom.

Zgłoszenia do programu:
Wbrew pozom nie wszyscy uczestnicy zgłaszają się sami. Owszem, część tak, ale część jest delikatnie mówiąc wrobiona. Zwłaszcza w pierwszy sezon (wtedy ludzie jeszcze nie wiedzą o co chodzi). Producenci programu szukają uczestników na Tinderze, innych portalach randkowych, Instagramie, Facebooku, portalach z ogłoszeniami. Zapraszają ludzi do "eksperymentu społecznego", na "profesjonalne dobieranie par". Nie zdradzają od razu o co chodzi w programie. Wiele osób twierdzi, że dowiedzieli się, że chodzi o program reality tv dopiero po ankietach i badaniach, kiedy już byli zaangażowani w cały proces i głupio im było się wycofać. Przez to bardzo wielu kandydatów rezygnuje w trakcie i na koniec zostaje tylko garstka ludzi naprawdę chętnych do wzięcia udziału (lub mało asertywnych).

Badania:
Wielu uczestników krytykuje "badania" mające na celu dobór par. Owszem, jest do wypełniania obszerna ankieta ok 500 pytań, gdzie uczestnicy opisują siebie i swoje wymagania. Ale służy ona głównie do odsiania patologii. Przykładowo nie wezmą do programu kogoś kto jest bezdomny, ma duże długi, miał w przeszłości wiele jednorazowych przygód, kilka rozwodów czy stado dzieci z różnymi kobietami. Starają się też wykluczyć zaburzenia psychiczne czy ludzi zgłaszających się tylko dla sławy i bycia w TV.

Uczestnikom mierzą stosunek obwodu talii do bioder, długość palców czy obwód głowy. Jednak według uczestników te badania to pic na wodę, który fajnie wygląda w telewizji i daje ludziom iluzję, że ktoś faktycznie dokładnie ich zbadał i przyłoży się do wyboru partnera, a tak naprawdę nie przekłada się na dopasowanie par.

Dobieranie par:
To chyba najbardziej kontrowersyjna część programu, tajemnicze dobieranie przez ekspertów. Owszem, programowi eksperci faktycznie dobierają pary, ale nie jest to takie uczciwe jak pokazują to w programie.
Po pierwsze, mało osób zostaje do ostatniego etapu, więc jest mały wybór.

Po drugie, w wielu sezonach widać podobny schemat: jedna para jest super dobrana, np. przystojny trener personalny i zgrabna dietetyczka, mają wspólne tematy i zainteresowania. Ta para będzie promowana jako super zgodna, będą mieli same słodkie momenty i prawdopodobnie im się uda. Kolejna para to taka pół na pół. Niby dobrani, ale nie do końca. Ta para będzie mieć wzloty i upadki, a widzowie do końca nie będą wiedzieć jak to się skończy. I ostatnia para skazana z góry na porażkę. Facet napisze, że chce wysoką, szczupłą i wesołą blondynkę? Dadzą mu małą, grubą, naburmuszoną brunetkę. Laska napisze, że szuka odpowiedzialnego faceta? Dadzą jej imprezowicza-alkoholika który mieszka z kolegami. Ta para jest tylko po to, żeby robić show, im gorzej im pójdzie tym lepiej dla programu.

Poza tym dobieranie par do siebie to taka trochę iluzja. Wyszły przypadki, że para była dobrana, ale jedna osoba zrezygnowała, więc dużo później dodano kogoś innego, byle był. Albo kobieta dostała wiadomość, że ma męża dwa miesiące przed programem, a jej mąż tydzień przed. Czyli najpierw ją wybrali, a potem jej kogoś dołożyli.

Eksperci:
Eksperci to niejako prowadzący tego programu. Uczestnikom obiecuje się, że pomogą oni w budowaniu związku, będą się nimi opiekować po ślubie i doradzać. Niestety często kontakt urywa się po weselu. Jest jakaś tam jedna wizyta psychologa, czy rozmowa na Skypie, ale pary są zostawione same sobie. A komentarze ekspertów są dodane później i sprawiają wrażenie, że ktoś tym parom pomaga. A tak naprawdę te sceny służą wyłącznie do budowania narracji. Para nr 1 będzie chwalona za wszystko, para nr 2 raz będzie krytykowana ale nie do końca, a para nr 3 będzie zjechana z góry na dół.

Budżet:
Uczestnicy mają kasę na sukienkę i garnitur, ale jest to dosyć mała kwota, więc mogą kupić jedynie tańsze stroje. Wesele, fryzjer, makijaż, fotograf, za to wszytko płaci telewizja. Ale uczestnicy mają ograniczoną liczbę gości. Mogą zaprosić tak naprawdę kilka osób, dlatego te wesela wychodzą takie puste. Telewizja płaci za wieczór kawalerski, wycieczkę, i atrakcje pary. Ale są to małe kwoty, więc wycieczka raczej z tańszych, a jak ktoś chce lepszy wieczór to sobie musi dopłacić. Tak samo kolacje czy wyjścia, zwracają kasę, ale jest tam jakiś mały budżet na to.

Co do płacenia uczestnikom są rożne umowy. W niektórych krajach nic nie płacą poza opłacaniem wesela i wycieczki. W niektórych płacą 100-200$ za dzień, gdyż uczestnicy muszą zrezygnować z pracy. Niektórym uczestnikom wynajmują domy i mieszkania na czas eksperymentu. U nas jest raczej bieda-wersja, więc pewnie płacą mało, albo nic.

Kontrakt:
Tutaj ciężko znaleźć jakieś konkrety. Na pewno wszyscy uczestnicy mają zakaz mówienia o programie do końca emisji. Muszą ograniczyć media społecznościowe itp. Na pewno są kary za zdradzanie wyniku programu. Ale czy są kary za powiedzenie "nie"? Nie wydaje mi się, bo w kilka par w różnych krajach zrezygnowało tuż przed ślubem, albo zerwało ze sobą przed "ostateczną decyzją". A dlaczego pary nie mówią "nie" przed ołtarzem? Z tego co wiem, uczestnicy składają dokumenty, że chcą wziąć ślub do urzędu wcześniej, i to jest ostatnia chwila kiedy mogą zrezygnować (niektórzy to robią). A potem jest im już głupio. Mają opłacone wesele, zaproszona rodzina, sukienka kupiona, i teraz weź tu powiedz "nie" i zrób problem wszystkim. Już wolą się zgodzić mimo, że partner czy partnerka im nie pasuje. Trzeba mieć wielkie jaja, żeby zawieść tyle osób w takim momencie. Kilka osób przyznało po programie, że chcieli powiedzieć "nie" ale brakło im odwagi, nie chcieli też wyjść na takich którzy oceniają tylko po wyglądzie. Presja producentów, rodziny i znajomych jest za duża w takim stresującym momencie.

Reżyseria:
Tak, program ma scenariusz. Czyli najpierw dobieranie par, przygotowanie do ślubu, ślub, wyjazd, a potem miesiąc na decyzję. Ale Ci uczestnicy to prawdziwi ludzie, nie aktorzy. Owszem, może się zdarzyć, że trafi się ktoś z parciem na szkło kto brał udział w innych programach, a, że jest mało chętnych to biorą i takich. Sceny gdzie pary są razem i coś tam robią są prawdziwe (o ile ktoś się może normalnie zachowywać przy kamerach), nikt im nie mówi co mają robić czy mówić.

Większa reżyseria jest przy scenach gdzie uczestnik siedzi sam i opowiada o partnerze. To nie tak, że ktoś sobie włącza kamerę i postanawia się pozwierzać. Tam jest producent który zadaje pytania i ciągnie za język. Często te pytania są tak formułowane żeby zasugerować odpowiedź, zdenerwować albo wzruszyć uczestnika, są też często powtarzane bo ktoś coś niewyraźnie powie itp. To jest męczące więc dlatego często wygląda sztucznie. Zresztą mamy jedno ujęcie jak Martyna mówi "nie mogę już...". Tu raczej nie chodziło o Przemka tylko właśnie była zmęczona tym maglowaniem. Często te nagrywki się robi rano albo w nocy, żeby uczestnik był zmęczony i coś głupiego nagadał.

Oczywiście są też scenki totalnie ustawione, typu: uczestniczka sobie idzie, a kamera ją śledzi, a gdzieś tam siedzi jej wybranek i ona do niego biegnie i na niego skacze. Takie scenki się powtarza, wymyślają je producenci. Tak samo pójście do ołtarza czy jakiś tam taniec. Powtarza się to dla lepszych ujęć.
W zagranicznych wersjach producenci posuwają się dalej, np w Australii pary się spotykają na imprezach, ciągle im podsuwają alkohol, żeby się upili i robili głupie rzeczy. W polskiej wersji nie ma chyba czegoś takiego, chociaż było kilku gości którzy lubili sobie wypić i nikt im nie przeszkadzał ;) Więc może u nas też im fundują wódę?

Ślub jest prawdziwy, cywilny, nie jest to udawane. Para musi potem wziąć prawdziwy rozwód. Koszty rozwodu również pokrywa telewizja.

Największy wpływ na fabułę ma edycja. To tam super para nr 1 ma wycięte wszystkie kłótnie czy kwasy, para nr 2 ma po trochę wszystkiego, a para nr 3 ma wycięte prawie wszystko gdzie nie wyglądają jak dwa dzbany.
Przykładowo była jakaś afera chyba w USA, gdzie babka odrzuciła gościa na koniec i cały kraj po niej jechał jak mogła chcieć rozwodu z takim super kochanym gościem. Po prostu w tv pokazali tylko kilka momentów kiedy był dla niej miły, a to kiedy się na nią wydzierał, wyzywał ją, czy pił alkohol - wycięli. Po prostu kreacja uczestników zależy od montażu.

Ale oczywiście materiału dostarczają sami uczestnicy. Kamera ich śledzi tak na prawdę kilka dni w czasie tego eksperymentu. Któryś z uczestników przyznał, że kręcili tylko 1-2 dni w tygodniu, a przez resztę czasu mogli robić co chcieli.

TLDR: Podsumowując, w programie biorą udział prawdziwi ludzie, którym pozwolono uwierzyć, że faktycznie ktoś im dobierze dopasowaną drugą połówkę. Biorą prawdziwy ślub cywilny, a potem prawdziwy rozwód. Najbardziej wątpliwa moralnie część programu to właśnie to dopasowanie, bo bardzo często powtarza się, że jedna para jest super dobrana, druga tak sobie, a trzecia w ogóle. Przypadek? Nie sądzę ;)

#zwiazki #milosc #telewizja #tvn #slubodpierwszegowejrzenia #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow
  • 25
  • Odpowiedz
  • 22
@nika_blue Ja tam o takich programach reality-show (a zdaję sobie sprawę jak się je robi) mam opinię, że są o głupich ludziach dla jeszcze głupszych i tyle. ;)

Btw, był taki dość ciekawy serial, chyba Unreal to się nazywało, który w fabularyzowany sposób opowiadał o kręceniu reality-show. Polecam dla unaocznienia pewnych mechanizmów stosowanych w takich programach.
  • Odpowiedz
@nika_blue: Dzięki za analizę! Domyślałam się, że cały ten program opiera się na montażu, reżyserii i napisanych wcześniej scenariuszach, ale nie przypuszczałam, że są tak ewidentne - w ostatniej edycji były dokładnie trzy takie przykłady modelowych par (w poprzednich chyba siły się inaczej rozkładały). Co do ankiet i badań - tu ściema jest wieeeeelka - gdyby rzeczywiście robili jakieś serio badania to poświęciliby im więcej czasu antenowego (a takie prawdziwe
  • Odpowiedz
@alfka: No to, że są głupie to prawda, ale są też strasznie popularne. O dziwo mam bardzo inteligentnych znajomych którzy kochają Wasaw Shore. Widocznie jest coś pociągającego w oglądaniu takich rzeczy. Już nie mówiąc o patostreamach. Po prostu jakieś takie odmużdżenie, to chyba niektórych relaksuje.
  • Odpowiedz
  • 3
@nika_blue Khem, ja bym z tą inteligencją nie przesadzała w takim razie. No chyba, że oglądają po litrze wódki, to jeszcze. ;)
A odmóżdżać się można, wiadomo, ale jest dla mnie pewna różnica między oglądaniem rzeczy nie jakoś wybitnie mądrych i absorbujących, a oglądaniem totalnych idiotyzmów.

Zresztą, żeby program był wyjątkowo popularny to musi też i być dość głupi, społeczeństwo w swojej masie za inteligentne nie jest.
  • Odpowiedz
  • 0
@panna_inga no u nas były dopiero trzy edycje to jeszcze nie widać schematu. Ale za granicą już trochę klaruje, dlatego w nowych sezonach dodają coraz więcej par, albo jakieś inne atrakcje. Mi tylko szkoda ludzi którzy dają się nabrać, że faktycznie dostaną kogoś dopasowanego i zdecydowanego na związek. A potem dostają kogoś totalnie od czapy i się muszą męczyć. A telewizja robi hajs na ich nieszczęściu.
Myślę, że nie ma tam
  • Odpowiedz
@nika_blue: wiadomo ,że show musi być. Weźcie teraz 3 pary jak Agata i Maciej. Kto by to oglądał ? To telewizja, oni w to inwestują żeby zarobić. Mają w dupie czy dobrze dobrali pary,ma być oglądalność.
Ktoś musi zrobić z siebie idiotę(Przemek) żeby później inni mogli się produkować na forach,baby plotkować itd.
  • Odpowiedz
  • 6
@nika_blue A mnie nie szkoda, no sorry, ale to już trzeba być generalnie niepełnosprytnym, żeby wierzyć, że cię taki program z kimś połączy na wieki.

Jak ktoś tam idzie, żeby karierę celebryty poprzez robienie z siebie idioty zrobić no to wiadomo, taki ma plan.
Ale jak ktoś wierzy, że miłość życia znajdzie to jedno wielkie xD.
  • Odpowiedz
@alfka: @nika_blue: Nie mam się za jakąś piekielnie inteligentną, ale mam też nadzieję, że nie jestem głupim człowiekiem. W takich programach fascynuje mnie to jak powstają - właśnie od strony scenariusza, manipulacji montażem itp. Na pewno przy takich realizacjach pracują ludzie z wyższym IQ niż klasyczny telewidz i w sumie szanuję ich za znajomość technik, które muszą stosować by tego klasycznego telewidza przy sobie utrzymać. Mam trochę znajomych w agencjach reklamowych - każdy z nich przeżywał klasyczny szok młodego pracownika gdy nagle okazywało się, że nie będą robić zajebistych kreatywnych rzeczy, tylko reklamy mówiące do Januszów i Grażek.


Inna sprawa, która mnie przyciągnęła do tego programu to, że w tv rzadko można oglądać prawdziwych ludzi, od takiej ludzkiej strony ze wszystkimi wadami. A paradoksalnie tam trochę tego jest - w takich małych dawkach, jak Maciuś w domowych pantoflach czy jego żona, na codzień mieszkająca w wynajętej norze w blokowisku, w tv owinięta chustą- podróbą LV - wbrew pozorom, reżyserii i konwencji ten program trochę mówi o zwykłych polakach.

Z tego powodu pasjami oglądam też takie programy jak Sprawa Dla Reportera (chociaż tam stężenie
  • Odpowiedz
  • 0
@Spejsonik dokładnie, tylko, że jak ktoś chce robić show i iditę z siebie to idzie do Warsaw Shore, tutaj niektórzy mogą mogą źle zrozumieć program i się wykopać w małżeństwo. A to już trochę poważniejsza sprawa. Zwłaszcza jak ktoś się potem musi bujać po sądach bo mąż głupek plecie kocopoły na rozprawie.
  • Odpowiedz
  • 2
@alfka No jasne, że już samo wystąpienie w takim programie to dla większości ludzi totalna abstrakcja. Ale tak jak mówiłam, często Ci ludzie na początku nie wiedzą, że w ogóle chodzi o program tv. Robią im ankiety, testy, obiecują idealnego kandydata, a na koniec "jeszcze taki mały szczegół, musicie wziąć ślub i będą tam kamery". Oczywiście tutaj większość ludzi zrezygnuje, ale są tacy którzy uwierzą w wizję super męża/żony, są samotni
  • Odpowiedz
@nika_blue: bardzo fajna analiza
ja znam program tylko z artykułów na Pudelku, ale i po nich widać że te ankiety i dobieranie ludzi do siebie to pic na wodę i fotomontaż, liczy się tylko show ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@nika_blue: o lol, ale głębokie te przemyślenia xD każde reality-show jest w jakimś tam stopniu ustawione.
Wyobraź sobie zwyczajnego Big Brothera, z losowo dobranymi ludźmi i bez żadnych ustawek. Kto by chciał oglądać, jak sobie żyją normalni ludzie - dodatkowo ugrzecznieni pod presją kamer? Oczywiście, że w takim razie do takich programów trzeba wrzucić ludzi odbiegających od normy, żeby coś odwalali (najlepiej wrzucić ludzi, którzy się będą kłócić) albo -
  • Odpowiedz
@Herrera_: na Wikipedii są w skrócie opisane prawie wszystkie sezony i ile par powiedziało tak a ile nie. Z tego co widzę wszędzie są lepsze proporcje niż w Polsce. W USA na 24 pary 18 powiedziało "tak" dla zostania małżeństwem, we Francji i Niemczech były sezony po 5 par gdzie nikt nie wziął rozwodu. Najgorzej jest w Australii gdzie zmienili zasady i zrobili po 10 par w jednym budynku. Tam
  • Odpowiedz