Wpis z mikrobloga

Na zdjęciu widzimy Krzysztofa Niemieckiego, byłego funkcjonariusza Straży Granicznej. Gdy w latach 90., niedługo po upadku PRL i ZSRR, na wschodniej granicy szalał przemyt białoruskiego bimbru do Polski, On – w przeciwieństwie do swoich skorumpowanych kolegów, rozbijających się nowiutkimi passatami i golfami – codziennie dojeżdżał swoim wysłużonym Volvo do przejścia granicznego Białowieża-Piererow, by dumnie stać na straży prawa odnowionej Rzeczpospolitej Polskiej. Jak łatwo się domyśleć, jego brawurowe akcje udaremniania przemytu szybko zaczęły przeszkadzać „kolegom” ze służby. Wiedzieli, że p. Krzysztof para się dorywczo również kamieniarstwem. Oskarżyli go więc – niesłusznie, niegodnie i nierzetelnie – o prowadzenie niezarejestrowanej działalności gospodarczej. Zniszczony fałszywymi oskarżeniami pogrążonych w łapustwie strażników, nie mogąc już walczyć z postępującymi nieprawidłowościami, załamał się i osiadł wraz z pieskiem Wykrywaczem w chatce w białostockich Starosielcach. Dziś żyje w skrajnej nędzy. Pytany, czy żałuje tego, co mu odebrano, przytakuje. Zdziwiłby się jednak ten, kto myślałby, że chodzi tu o utratę sowitych apanaży. Nie, nie pieniądze są tu najważniejsze, a honor i zasługi. Najbardziej boli go bowiem zdegradowanie ze stopnia chorążego. Z nostalgią wspomina: „Chorąży zawsze zdąży”. Po chwili milczenia, z nieśmiałym uśmiechem, dodaje: „Na #!$%@?”.
#kononowicz
HistrionicznyBasset - Na zdjęciu widzimy Krzysztofa Niemieckiego, byłego funkcjonariu...

źródło: comment_PENfDFgOQY56mNUG7o1ofoXPuf1asvFs.jpg

Pobierz
  • 13