Wpis z mikrobloga

Zaczynam czuć się czasem jak czarny charakter w kreskówce, sprawia mi ponurą satysfakcje jak normictwo przeżywa jakieś ciężkie rozstania, znęcają się nad nimi fizycznie albo ich kochany partner/partnerka to ćpun i w ogóle najgorszy odrzut społeczeństwa i och tak im ciężko. Sprawia mi to ten rodzaj satysfakcji, bo wiem że sami są sobie winni że się w to wpakowali, musicie dodatkowo zauważyć, że normictwo mówiące wam przegrywom iż lepiej być samemu niż w nieszczęśliwym związku wcale, ale to wcale tak nie myśli a tym bardziej nie robi! Oni wolą żyć w takich patologicznych relacjach niż być samemu, bo boja się perspektywy bycia wiecznym śmieciem i odrzutem na rynku randkowania lub samotnym, rozumiecie #!$%@?, oni wola to niż naszą pozycje? I tak ludzie, którzy już raz nabyli doświadczenia w związku łatwo znajdą następny, ale normictwo ma czelność wmawiać że związek nie naprawi wszystkich problemów, jeden nie ale z pewnością da pewne podstawy, cokolwiek. Cholerni hipokryci.

Jeśli ja w jakiś sposób niby zasłużyłem i wierzymy w te mityczne bzdury o karmie, sile przyciągania i inne iluzje sprawiedliwego świata to oni tym bardziej i mam nadzieję, że będą cierpieli bardziej raz za razem, czyż nie sprowadzili tego na siebie sami? ( ͡º ͜ʖ͡º)

#przegryw #tfwnogf #stulejacontent #zalesie #logikarozowychpaskow #rozwojosobistyznormikami
  • 5
@Almost_a_wizard: Ja też tak mam, uwielbiam słyszeć o nieszczęściu tych, którzy na ogół je odczuwają, czasem mam wrażenie, że normiki nas sobie przedstawiają właśnie jako łotrów winnych za przegryw, uważają że to sie bierze wszystko z nastawienia, a skoro mamy złe nastawienie, to nasza wina, taka ich logika.