Wpis z mikrobloga

Sytuacja z dzisiaj. Lecę do sklepu po jakieś szybkie zakupy na kolację (jakieś bułki i paczkę berlinek albo jakąś zupkę w kubku). Wchodzę do sklepu, a tam ochroniarz pyta chamskim tonem "Czego tu". No to mu grzecznie odpowiadam, że sklep jest czynny do 22:00, a jest 21:58, więc mam prawo jeszcze przez te 2 minuty coś kupić. Poza tym godziny otwarcia są dla klientów, a nie dla pracowników (oni i tak kończą zmianę później niż godz zamknięcia sklepu).
Byłem w wielu sklepach w różnych miastach, nawet tę minutę przed zamknięciem. Zazwyczaj jest tylko grzeczna prośba o szybkie zakupy i tyle. Nikt nikogo nie wygania, a tym bardziej nie odmawia wstępu bo niedługo zamykamy.

ps. U mnie w mieście ochroniarz szukałby sobie już nowej posady. Klient nasz Pan, ma wyjść zadowolony i wrócić na kolejne zakupy.
ps2. W moim mieście rodzinnym praktycznie w każdym większym sklepie obsługuje się wszystkich klientów którzy weszli do godziny zamknięcia, ewentualnie poproszą o kupowanie art. pierwszej potrzeby. Wyjątkiem są tylko jakieś sklepy Januszy i Grażynek.

#warszawa #auchan #piastow #zalesie (żalesię) #supermarket #obslugaklienta #niewiemjaktootagowac
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@maur:
Tu chodzi o zasadę. Jak otwarte do 22:00 to do 22:00, a nie do np 21:55. Klient ma prawo wejść do sklepu nawet przed samym zamknięciem. Po to zmiany pracowników kończą się później niż godziny otwarcia dla klientów, aby pracownicy nie robili nadgodzin (po zamknięciu trzeba przecież zrobić raporty na kasach, sprzątnąć sklep i wiele innych czynności). Tak naprawdę co mnie jako klienta interesuje, że pracownik chce urwać się
  • Odpowiedz