Wpis z mikrobloga

Kurde trochę #creepystory.
A tak na prawdę to my trochę tutaj również #patologiazewsi i #patologiazmiasta na #emigracja w #londyn na #squat.
Ale do rzeczy: Jak wiecie lub nie, wciąż mieszkamy z Olkiem na squacie (zanim znowu wylejecie na mnie wiadro pomyj to poszukajcie mojego ama) No i niedawno znów wprowadziła się do nas Ania. Ta Ania schizofreniczka - oczywiście ktoś ją w końcu wywalił, okradli ją z telefonu i paszportu. Ona znów pokornie prosi żebym jej fundnął nowy paszporcik, a koszt to jak zwykle 270 funtów. Dlaczego tyle a nie zwykłe 90 funtów? No bo dokument utracony z własnej winy ponadto ciągle ważny. Jej zaginiony paszport kosztował mnie w sumie około 440 funtów - wiem jestem frajer ale czasem pomagałem ludziom tego typy w finansowaniu ich paszportów, w sumie to był 3 paszport jaki zasponsorowałem, zawsze obiecując sobie że ostatni! No prawie bo chyba nie wytrzymam presji współczucia i znowu jej jebne ten paszport... Ale nie! Nie chcę, nie moge i nie chcę! Bo niby co? zywimy ją zawsze kiedy przyjdzie a zawsze do nas wraca! Wynosiła niegdyś żarcie od nas hurtowo, ale zawsze wracała i robił się syf. Dlaczego creepy story więc? No bo ma nieleczoną schizofrenię i szybko się to objawia - wystarczy że jest, lub myśli ż jest sama w pomieszczeniu, bądz gdy myśli że wszyscy śpią, to wyłażą z niej demony. Dosłownie. Krzyki, walenie nożem we wszystko niespokojne chodzenie i rzucanie wulgaryzmami to normalka. Nawet raz przez całą noc gotowała wodę w czajnikach i wulewała na diabła który siedział w zlewie. A ja spałem 2 metry obok (wtedy jeszcze w kuchni bo mój pokój na squacie nie był gotowy, budowaliśmy go od nowa) ciągle srałem w gacie że mi na ryj hobok wody wyleje... Ale nie to było najgorsze, bo wigoć też klimatu dodawała, ale te jej teksty ten bełkot demoniczny, czasem modulowała głos i brzmiał jak w egzorcyście. Ja na szczęście strachliwy nie jestem ale ten dreszczyk się pojawiał - nie powiem - oczekiwałem tylko tego momentu aż zacznie lewitować leżąc na wznak...
Do jej ekscesów należy także gotowanie wody i pranie ciągłe pranie czegoś (nie mamy pralki), kuchenka elektryczna chodzi non stop, syf w zlewie i te szepty... Tu jest takie teraz schizo że coś mi chyba pęknie...

Wczoraj, a raczej dzisiaj jak słyszałem, że Olek wyszedł na pety około 2 w nocy, ta sie ukatywniła i będąc sama w kuchni znowu zaczeła gadać - stek perwersyjnych wyzwisk jakiego nigdy nie słyszałem w dodatku ten groteskowo-sarkastyczny głos... Kurde to trwało 45 minut, potem 15 minut walenie czymś o coś (przypuszczam że nóż w drewnianą ścianę.) i łomot nieziemski. Na szczęście wrócił Olek i ją #!$%@?ł jak burą sukę to ta juz tylko na korytarzu darła się do swoich demonów - akurat pod moimi drzwiami.

Ni wuja musze jakoś jej ten paszport załatwić aby poszła gdzieś do agencji do roboty, choćbyśmy mieli mieć tylko 3 miesiące spokoju. Zima idzie Olo pewnie znowu ją wywali na ulice jak ta sie nie naprostuje, a się nie naprostuje... Bo #schizofrenia to nie je bajka...

Wiec mi przyszedł kaprawy pomysł do głowy, może znajdę starą kamerkę internetową co mieliśmy gdzieś i zamontuje na korytarzu lub w kuchni puszcze na youtuba albo twitcha i zrobię #patostreamy i #pomagajzwykopem i jakoś się zbierze hajs dla niej, czy to już całkiem uwłaczające będzie? Wiem że troche się rozpisałem ale musiałem zrzucić z wątroby...

A poniżej treść maila do jakiejś polskiej organizacji pomocy trudnym ludziom na uk, jaki napisałem, troche koloryzując ją na lepszą osobę :D

"Szanowni Państwo!
Chciałbym przedstawić państwu jako fundacji przypadek pewnej pani wymagającej interwencji i opieki. Jest nią 45 letnia polska bezdomna cierpiąca na schizofrenię. Kobieta ta od kilku lat tuła się po Londynie mieszkając w różnych dziwnych miejscach, dorywczo pracując, lecz ostatnio po stracie paszportu, (który pomogłem jej w całości sfinansować w zeszłym roku), nie posiada żadnego dokumentu tożsamości, i tym samym szansy na znalezienie pracy. Jestem z nią w stałym konakcie, twierdzi że bardzo by chciała wrócić do pracy i móc wynająć jakiś kąt lecz w tej chwili jest zmuszona mieszkać na łasce ludzi dobrej woli i to jeszcze gdzieś na squacie. Niebawem musi się wynieść, stąd moja prośba do państwa o 3 rzeczy:

1. Jeśli możliwe jest wyrobienie paszportu na koszt fundacji (koszt 262 funty, gdyż ważny paszport utraciła z "winy własnej") lub chociaż użycie jakichkolwiek wpływów na konsulat by stawkę tę obniżył ze względu na tragiczną sytuację tej kobiety.

2.Jeśli możliwe - zaakomodowanie tejże kobiety w jakimś schronisku, domu lub placówce, gdyż jej stany lękowe bezpośrednio wynikają z przebywania w niebezpiecznym środowisku.

3. Tymczasowe zatrudnienie, nawet na czarno - w barze, restauracji, na sprzątaniach itp. Osoba ta jest nieszkodliwa, nieagresywna i nie pije alkoholu i nie narkotyzuje się."
  • 6