Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mireczki, dajcie plusa na pocieszenie, dwa dni temu rozstalam sie z niebieskim.
Jest mi mega ciezko, nie moge jesc ani spac, najchetniej bym tylko lezala i czekala na wiadomosc od niego.

Nie bylismy razem dlugo, ale przez to, ze zadne z nas nie chcialo zwiazku na odległość, ja przeprowadzilam sie do niego. Mieszkalismy razem 7 miesiecy. Razem wprowadzalismy sie do nowego domu, meblowalismy, zaadoptowalismy kota. Mielismy naprawdę dobry czas, to nie był zly zwiazek. Mielismy troche problemow, ale oboje sie bardzo staralismy, zeby nam wyszlo. W pewnym momencie, po jakiejs glupiej klotni powiedzielismy sobie, ze próbujemy ostatni raz, ale cos sie zmienilo. Ja czulam dystans z jego strony (mimo ze zapewnial, ze jest ok), czulam sie bardzo niechciana. Dwa dni temu odbylismy szczera rozmowe w ktorej powiedzial, ze nie wie co czuje, nie wie kiedy sie dowie, ze przeprasza, ale ze czuje, ze to jest czas dla niego. Taka sama rozmowe odbylismy jakis czas temu. Nie zmusze go, zeby mnie kochal, wiec powiedzialam tylko "ok, musze to zaakceptować" a dzien pozniej bylam juz na lotnisku. Staralam sie, ale sama zwiazku nie dam rady zbudowac.
Starsznie bolalo, ja plakalam, on plakal. Bylo mi okropnie ciezko pozegnac sie z jego rodzina, ktora traktowala mnie jakbym była jej czescia. Przed moim wyjazdem powiedzial, ze nie wie czy to jest dobra decyzja, ze juz tego zaluje, ale ze nie wie jak ma sie inaczej dowiedziec czego chce. Boli jeszcze bardziej, bo teraz uczepilam sie tych slow i czekam na jakis znak, a wiem, ze tak nie stanie, ale jednak nie umiem przestac.

Wiem, ze to byla dobra decyzja, ze troche go poboli i dojdzie do takiego wniosku, ale nie jest mi przez to latwiej. On nie wie co czuje, ja dalej strasznie go kocham, ale nie moge nic z tym zrobic. Brakuje mi wszystkiego - jego, kota, widokow, miejsca, ludzi; nawet fakt, ze on sie budzi, a ja ide spac mnie boli. Czuje sie jak ten szop pracz, ktory wlozyl kostke cukry do wody i dziwi sie, ze sie rozplynela. Cos było i nagle nie ma i nie dociera jeszcze do mnie, ze to sie skonczylo; ze jestem tutaj.

Juz nie #zwiazki #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #zalesie

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla maturzystów
  • 21
@stara_raszpla: ja niestety też ale w drugą stronę bo dziewczyna dla której byłem gotów zrobić wszystko ot tak jednego dnia stwierdziła że nic z tego i żeby to chociaż powiedzieć wprost to zaczęła ochładzać uczucia aż zerwała kontakt :(
Mimo, że byśmy chcieli uczucia tak łatwo nie gasną.. nie wiem, czy zgasną..


@TakiGupiZeSzok: Oby tak było, ogólnie to pewna osoba kiedyś powiedziała mądre słowa które na przykładzie kilku znajomych osób (na wykopie też opisywano takie sytuacje) słowa te się potwierdziły

a mianowicie: Jeśli ludzi coś do siebie ciągnie, to muszą się spotkać, choćby stawiali na swojej drodze najrozmaitsze przeszkody, bombardowali się ukrytymi znaczeniami, błędnie interpretowali swoje zachowania, mijali się tam,
@FeyNiX mimo tego co ja bym chciał to wiem, że ja już nie istnieję w sercu i rozumie. Po 5 latach razem aktualnie jesteśmy dla siebie obcymi ludźmi. Minęło zaledwie 2 miesiące. Mógłbym góry przenieść i wiem, że nic by się nie zmieniło. Chciałbym jedynie, żeby była szczęśliwa, ja tym szczęściem nigdy nie będę. Trzymam tylko za nią kciuki żeby się jej wiodło. Nie chcę już ingerować w jej w życie. Już
@FeyNiX to była moja decyzja. Bardzo się wtedy pogubiłem życiowo. Psychicznie byłem rozjechany. Była narzeczona w ogóle mnie nie wspierała i czułem się jak dodatek do jej marzeń. Nie potrafiliśmy o tym nawet porozmawiać. Rozstaliśmy się chyba przez niedopowiedzenia i brak dialogu. Chociaż teraz czuje, że dałoby się to wtedy naprawić zanim podjąłem decyzję. Rok wcześniej było podobnie tyle, że ona się pogubiła.. Trzy miesiące walczyłem o to i się udało i
@TakiGupiZeSzok no to myślę że to słuszna decyzja wychodzi na to że uczucie w niej wygasło a że wcześniej jakoś to uratowałeś to poprostu emocje wzięły górę bo tak na nie to działa. Szczerze współczuję i życzę powodzenia oraz powrotu do normalności, 5 lat to naprawdę dużo czasu
@TakiGupiZeSzok ja to jedynie wiem że ona są takie że teraz może cię olewać ale pewnego dnia za kilka miesięcy coś ja ruszy i być może będzie chciała wrócić ale pewności niestety nie mamy czy tak się wydarzy
@FeyNiX nie wiem czy za jakiś odległy czas bym chciał. Brakuje strasznie tego wszystkiego. Od nowa nauka życia w zasadzie teraz została. Ciężko dojść do siebie przez to co w sercu zostało. A u Ciebie jak to wygląda?
@TakiGupiZeSzok u mnie w zasadzie tak samo, człowiek narobił sobie nadziei zaplanował życie na następne wiele lat a przez głupotę wszystko się rozpadło jeszcze żeby powiedziała o co chodzi od razu to przez miesiąc chłodziła emocje, olewala aż całkiem zerwała kontakt nie wiedząc dlaczego. Najgorsze jest to że muszę widywać ją prawie codziennie i na mój widok odwraca wzrok.

Patrząc na to z innej perspektywy może i dobrze że tak wyszło bo
@FeyNiX: no to skoro masz takie przemyslenia nie lepiej jest teraz zaproponowac spotkanie i to wyjasnic? teraz sprobowac cos z tym zrobic a nie czekac ze minie kilka lat? smiesza mnie te teksty, ze i tak to by sie skonczylo,a wlasciwie to skad wiesz? pewnie jestes wrozbita Maciejem