Wpis z mikrobloga

Kurła, zawsze jak miałem okazję rozmawiać z kimś o ateistycznym światopoglądzie, i przyznać sie do tego, że jestem wierzący, ale nie religijny, to generalnie zero spin, obopólny szacunek i ogólnie spoko.
Tylko że po przyznaniu się do swojego przekonania ze strony niewierzącego rozmówcy zaczyna pojawiać się podprogowe sugerowanie, że niby jestem potulnym barankiem wobec zasad religijnych, że jestem naiwny i nie myślę samodzielnie oraz że druga strona jest bardziej racjonalna, ma więcej wspólnego z ogólno pojętą nauką i logiką oraz ogólnie jest wyżej w pojmowaniu świata ode mnie.
To, że w tej kwestii stoję po odwrotnej stronie, nie znaczy, że m.in. Biblia, ogólno pojęte religijne zasady jak żyć oraz utarte przez setki lat zabobony muszą być dla mnie czymś, co musiałbym bezwględnie uznawać, by móc nazywać się człowiekiem wierzącym. Nie. Wiara w moim wydaniu opiera się na rozumieniu świata przez naukę i odrzuceniu najbardziej przyziemnych przesłanek co do boskich działań. Tak więc, gdy wydarza się coś, co najbardziej przyziemne i krótkowzroczne umysły utożsamią z brakiem Boga lub jego "sadyzmem", np. kataklizmy, śmierć dziecka, ludzkie cierpienia we wszelkim wydaniu, to dla mnie jest to nic innego jak zaniechania, brak pomyślunku lub niemożności spowodowane albo ludzką nieporadnością i brakiem dostatecznego rozwoju albo specjalnymi działaniami złych tego świata. Ludzkość potencjalnie mogłaby nie uświadczać takich rzeczy, ale jeszcze długa droga ze względu na działania złych grup ludzi oraz niepełnosprytności na wielu płaszczyznach funkcjonowania na Ziemi. Reasumując, zjawiska ziemskie to żadne poszlaki do wnioskowania, czy Bóg istnieje, czy nie.
I generalnie nie życzę sobie wrzucania mnie do jednego wora z osobami o braku własnego rozumu i trzymania się utartych przez setki i tysiące lat schematów religijnych, ponieważ dla mnie priorytetem jest nauka i racjonalne wnioskowanie. Wiara ma różne postaci, a ja dbam o to, by nie być ani trochę podobny do mentalnego moherstwa i ciemnogrodu. Pozdro.
#ateizm #religia #bekazkatoli #wiara #katolicyzm #oswiadczenie #bekazateistow #filozofia
blamatic94cmaz - Kurła, zawsze jak miałem okazję rozmawiać z kimś o ateistycznym świa...

źródło: comment_kEzFif0l18K1tJT3E1fYQ6TcRr5wRPAv.jpg

Pobierz
  • 9
  • Odpowiedz
@ArtWrt147: generalnie pojmuje to wszystko ponadreligijnie, najbardziej udzielają mi się chrześcijańskie patenty życiowo-etyczne, ale uznaje wpływy ze wszystkich systemów wierzeń które wnoszą coś dobrego, bo nie od dziś wiadomo, że wszystkie religie są takie same.
  • Odpowiedz
Kurła, zawsze jak miałem okazję rozmawiać z kimś o ateistycznym światopoglądzie, i przyznać sie do tego, że jestem wierzący, ale nie religijny, to generalnie zero spin, obopólny szacunek i ogólnie spoko.


@blamatic94cmaz: Ale co ci to daje. Naprawdę wierzysz że ktoś cie ocali od śmierci czy są inne powody twojej wiary?
  • Odpowiedz
W przypadku wiary, to po prostu uznaję, że Bóg jest, a reszta to poszukiwanie prawdy, odkrywanie mechanizmów świata, poleganie na sobie, swoim rozumie i potencjale oraz doskonalenie swojego podejścia do drugiego człowieka.
  • Odpowiedz
@EliG: Co do potencjalnego afterlajfu, nie jestem ani trochę roszczeniowy co do tego. Owszem, tanatofobia wpisana jest w ludzkie myślenie mniej lub bardziej, ale zakładanie rzeczy typu post mortem nihil est jest dla mnie równoznaczne z najbardziej rozpowszechnioną infantylną wizją życia wiecznego (to jest aniołki i św. Piotr), czyli brak wyobraźni i poszukiwania. Również jestem entuzjastą badań Raymonda Moody'ego #pdk
  • Odpowiedz