Wpis z mikrobloga

Kto ma rację, ja czy mój niebieski?
Uważa że jestem rozpuszczona i to ta słynna #logikarozowychpaskow ale według mnie nie

Chciał mi zrobić u siebie w domu kanapki z szynką, podziękowałam za szynke i że wolę z serem, to on że jakto przecież ja jem samo mięso i powinnam jeść więcej bo niby jestem za chuda wiec w końcu mu powiedziałam że nie chce bo nie lubię tych sklepowych szynek bo są sztuczne i boli mnie po nich brzuch i wolę taka domowa uwedzona, a ten do mnie że jestem rozpuszczona...
Od zawsze w domu mam mięsa robione przez ojca albo któregoś z wujków, od małego jem tylko takie szynki kiełbasy. Jak kończą nam się zapasy w zamrażarce to robimy z ojcem nowe wędzenie albo kupujemy od wujka wyroby. I mówię niebieskiemu że dla mnie to nie jest kwestia rozpuszczenia tylko nie muszę jeść czegoś co mi nie smakuje i jak przez dzień nie zjem szynki to przecież nie umre. Dla mnie nie jest problem przygotować szynkę, schab czy nabić jelita mięskiem na kiełbasy i potem doglądać wędzenia i uważam że warte jest to poswiecenie czasu aby mieć smaczne mięso i wcale nie jest oznaką rozpuszczenia. Uprzedze pytania, świnie kupujemy od wujka z hodowli, bardziej ufamy temu miesu niż takiemu ze sklepu.

Jak wy to widzicie ? #zwiazki #rozowepaski #niebieskiepaski
ruzowy_wonsz - Kto ma rację, ja czy mój niebieski?
Uważa że jestem rozpuszczona i to ...

źródło: comment_hUBcUW6S9yT5fV8LVETEC3yA279I513z.jpg

Pobierz
  • 67
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 2
#!$%@? logika. Jakiś czas temu przestawiłem się na kawę ziarnistą, świeżo mieloną. Żadna premium, tak średnia arabica, ale różnica jest tak ogromna, że gdybym miał się teraz znowu napić rozpuszczalnej to bym się chyba porzygał. Tak samo jest z mięsem. Te sklepowe, gumowe, napompowane soloną wodą "wędliny" to nieporozumienie.
  • Odpowiedz
Nie jesteś. W tym kontekście rozpuszczeniem można by nazwać raczej sytuację, w której oczekiwałabyś, że niebieski załatwi Ci taką wędlinę, jaką chcesz.
  • Odpowiedz
Odkąd mam dostęp do „własnych” wyrobów, tylko te wybieram, a sklepowe rzeczy omijam szerokim łukiem. Teraz sam się zastanawiam jak mogłem to coś kiedyś jeść. W pełni Ciebie popieram.
  • Odpowiedz