Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Słuchajcie, znalazłem się w sytuacji pomiędzy przysłowiowym "młotem" a "kowadłem". Otóż sytuacja wygląda tak, że po śmierci moich rodziców dostałem od nich spory spadek - na tyle duży, że stanowił 80% ceny zwykłego mieszkania w dużym mieście. Tak się złożyło, że akurat miałem sporo oszczędności więc kupiłem sobie mieszkanie za moją kase + spadek. Moja siostra wraz ze swoim mężem dostała w spadku dom rodzinny na wsi moich rodziców - dom całkiem spory,z ogródkiem ale mający swoje lata, wymagał generalnego remontu(stare instalacje elektryczne, okna, popękane ściany). Ogólnie mówiąc moja siostra nie była zbyt zadowolona z woli rodziców, ale nie miała do mnie pretensji ani nie było żadnych sporów. Po prostu nasze relacje zawsze były bardzo dobre ale po śmierci rodziców stały się bardziej chłodne-przeciętne niezbyt zażyłe aczkolwiek odwiedzaliśmy się co jakiś czas i normalnie rozmawialiśmy.

Po roku od śmierci rodziców wziąłem ślub z dziewczyną, z którą byłem w związku 3 lata i obecnie jesteśmy dwa lata po ślubie. Ostatnio była rocznica śmierci moich rodziców więc wpadłem na kolację rodzinną do domu siostry wraz z małżonką. Myślałem że temat spadku jest już zakończony ale jednak się myliłem. W pewnym momencie rozmowa zeszła na tematy mieszkań właśnie i moja żona parę razy wypowiedziała się w pewien prowokujący sposób, mianowicie powiedziała coś w stylu "w moim mieszkaniu mamy gorzej bo mniej miejsca wy tutaj na wsi macie ciszę, spokój i sporo luzu" mając oczywiście na myśli nasze mieszkanie. Na to moja siostra zareagowała słowami, że nie dom nie jest jej tylko mój. Moja żona obrażona zwróciła jej uwagę, że nie życzy sobie takich komentarzy od niej bo miała wkład własny w moje mieszkanie, dokłada się do rachunków i pomagała w remoncie(malowała ściany). Siostra kontynuowała mówiąc, że nie wypada jej tak mówić skoro to ja zapłaciłem w całości za zakup a wypowiada się o moim mieszkaniu i rządzi się jakby to było jej własne a nie moje mieszkanie. Wtedy ja również upomniałem siostrę że chyba przesadza no i rozpętała się inba. Tyle jadu co się wylało to nawet w żadnym gnieździe węży nie uświadczycie ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°).

No i ogólnie mówiąc mam lipę bo moja różowa rzeczywiście trochę przesadza - owszem mieszkamy razem w moim mieszkaniu, które traktuje jak nasze wspólne i nie mam z tym problemu tak samo moja różowa, oboje traktujemy mieszkanie jak nasze wspólne. Ale w sposób jaki powiedziała to podczas obiadu rzeczywiście był lekceważący w stosunku do mnie i bardzo prowokacyjny.

Tak więc po inbie wrócilśmy do domu i na spokojnie zadzwoniłem do siostry i powiedziałem jej, że ma przeprosić moją różową i ma nie mówić takich chamskich komentarzy i ze względu na to, że jest moją rodziną daje jej drugą szansą. Wykrzyczała mi w słuchawkę żebym nie był "frajerem" i nie dał się skubać na kasę. Kontakt definitywnie urwany.
Następnie powiedziałem żonie aby nie wypowiadała się w taki sposób, jakby to mieszkanie było "jej" lecz mówiła "wspólne/nasze". No i kolejna inba i stwierdziła że powinienem przepisać na nią połowę mieszkania skoro jesteśmy po ślubie bo dopłaca mi do rachunków i mieszkamy jak we wspólnym więc niech będzie tez na papierze.

A ja po tej sytuacji mam szczerze dość obu różowych i ich #logikarozowychpaskow

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla maturzystów
  • 69
@AnonimoweMirkoWyznania: chłopie przestan brać od niej hajs na tą swoją chatę bo to twój dom i nie bedzie Cie #!$%@? na kase.
Z siostra porozmawiaj i ustaw wsztstko żeby się pogodziły

Ogółem to dobrze rozegrałaś ale prawda leży pośrodku.
Ps: nie bądź frajerem