Wpis z mikrobloga

Mirki, pytanie o #praca, a konkretnie #rozmowakwalifikacyjna. Właśnie wzięła mnie rozkminka dotycząca stroju na rozmowę kwalifikacyjną. Przyjmijmy, że mamy już ciepłą posadkę, ale chodzimy na rozmowy i mamy propozycję na stanowisko specjalisty średniego szczebla.

Jak myślicie, lepiej pacnąć garnitur (w przypadku mężczyzn) czy inną garsonkę, a może po prostu wyjebongo-plaża - krótkie spodenki, koszulka/ewentualnie lniana koszula i japonki/sandały, aby przyszły pracodawca wiedział, że jesteśmy pewni siebie i to jemu powinno na naszej osobie zależeć, a nie nam na pracy w jego firmie, a oceniać ma naszą wiedzę merytoryczną, nie ubiór? #kiciochpyta #pytanie #pracbaza #pytaniedoeksperta i trochę #hr ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • 2
@Staryan0na: Chyba lepiej garniak. Niektórzy zwracają uwagę na ubiór kandydata i taki luźny strój może go przekreślić w ich oczach. Po prostu moim zdaniem ubierając garniak nic nie stracisz, a przychodząc na luźno możesz stracić. Nie umiem dzisiaj zebrać myśli, sry ¯\_(ツ)_/¯
@Lameme: Pytam o opinię innych, bo mnie to ciekawi. Sam mam pracę, którą lubię i zmieniać w najbliższej przyszłości nie zamierzam. Czasem - w celu potrenowania - chodzę na rozmowy i stosuję wyjebongo - nawet koszuli nie zakładam. Niejednokrotnie idę na rozmowę prosto po pracy - latem w krótkich spodenkach i t-shircie, zimą - w bluzie z kapturem i dżinsach. Może dlatego, że nigdy nie aplikuję do korporacji, tylko raz spotkałem