Wpis z mikrobloga

Współpraca dwóch wybitnych muzyków, Michaela Jacksona oraz Freddiego Mercury'ego rozpoczęła się w 1983 roku. Wspólnie obaj panowie napisali trzy piosenki: "Victory", "State of Shock" oraz "There Must Be More to Life Than This", które zostały nagrane podczas spontanicznej, sześciogodzinnej sesji w studio Michaela w Kalifornii. Dwie z nich - "State of Shock" oraz "There Must By More to Life Than This" są obecne na YouTube - pierwsza tylko w wersji demo wyciekła do sieci w 2002 roku, druga została wydana dopiero w 2014 roku podczas premiery krążka "Queen: Forever". Oficjalnie jednak utwór "State of Shock" został nagrany z Mickiem Jaggerem - Freddie z powodu swoich zobowiązań nie mógł dokończyć nagrywania tej piosenki. Pierwotnie celem obu muzyków było nagranie albumu, który zrewolucjonizowałby muzykę pop. Z wielkich zapowiedzi nic nie wyszło - spotkania dwóch wielkich indywidualistów z reguły nie kończą się dobrze.

Jak zaczęła się krótka współpraca obu wokalistów? Freddie Mercury w wywiadzie w 1984 roku mówił "To było jakieś trzy, cztery lata temu. Michael przychodził i oglądał nasze koncerty w Forum w Los Angeles. Sądzę, że mu się podobały i przychodził cyklicznie nas oglądać, a później zaczęliśmy rozmawiać i wychodzić ze sobą na kolacje". Kiedy spotkali się po raz pierwszy, Jackson wydał album "Off the Wall", ale na legendarny "Thriller" musieliśmy jeszcze poczekać. Freddie z ekipą promował w Ameryce świetnie przyjęty krążek "The Game". Peter Freestone, asystent i przyjaciel Mercury'ego napisał w jego biografii: "Michael miał 22 lata, ale zachowywał się jak podekscytowany nastolatek". Roger Taylor, perkusista Queen tak relacjonował pierwsze spotkanie Freda i Michaela - Hello – przywitał się, jak to Michael, tym swoim chłopięcym głosikiem. A potem nawijał: "Another One Bites The Dust", "Another One Bites The Dust"! Będziecie samobójcami, jeśli nie wydacie tego na singlu. To murowany hit!". „Jacko” zapewne wiedział to, czego kwartet z Wielkiej Brytanii jeszcze nie przeczuwał. Że ten funkujący utwór będzie największym przebojem Królowej za Oceanem i pierwszym utworem białych, który szturmem zdobędzie stacje radiowe grające czarną muzykę.

Niewiele brakowało, a już wtedy doszłoby do nieoczekiwanej współpracy Queen i Jacksona. Na łamach ówczesnego wydania tygodnika „Sounds” Taylor zdradził, że podczas finału jednego z koncertów w Ameryce „Jacko” miał się pojawić na scenie razem z grupą: „Ustaliliśmy, że zaśpiewamy razem »We Are The Champions«, bo dla Michaela była to nasza ulubiona piosenka z poprzednich lat. Niestety, nic z tego nie wyszło, bo Michael dostał cykora i się wycofał”.

Niewiele o pierwszych kontaktach z Mercurym mówił z kolei sam Jackson. Dziennikarz z „Rolling Stone” towarzyszył mu podczas jednego ze spotkań z Queen za kulisami, w trakcie trasy po USA w 1982 r.: „Kiedy stanęliśmy w drzwiach garderoby, Freddie zerwał się z miejsca jak dziki rottweiler i omal nie zmiażdżył drobnego Michaela w przyjacielskim uścisku”. Uścisk był na tyle szalony, że obaj wpadli na szafkę, z której wysypała się lawina... ochraniaczy na genitalia. Jackson aż rozdziawił buzię ze zdumienia. „Ooooch! Freddie, co ty tam trzymasz?” – zapytał, a z szafki wyleciał jeszcze złoty hełm rodem z rozgrywek futbolu amerykańskiego. „Rock & roll to męska zabawa, mały braciszku” – odpowiedział Mercury.

„Michael uśmiechnął się i zanim Freddie udał się na masaż, zdążył go jeszcze zapytać, czy to prawda, że swoje ostatnie urodziny Mercury spędził dyndając nago na żyrandolu” – pisze „Rolling Stone”. Tak, Freddie nie raz przyznawał, że ten numer z żyrandolem należy do jego ulubionych rozrywek.

W 1983 roku gwiazdy były jednak u szczytu swojej kariery. Dlaczego współpraca ograniczyła się raptem do trzech kawałków? Według Michaela, Freddie zażywał zdecydowanie zbyt dużo kokainy i palił papierosa za papierosem. Z tego powodu wywołał konsternację w rodzinie Jacksonów - tam nikt nie palił. Mama Michaela podała mu jako popielniczkę zakrętkę słoika po dżemie. Freddie nie mógł znieść dziwnych zachowań Michaela, który nalegał na to, by w studiu nagraniowym znalazła się jego lama - Louie. Pewnego dnia wyprowadzony z równowagi Freddie zadzwonił do swojego menadżera, Jima "Miami" Beacha. Jak mówił sam Beach: "Zadzwonił do mnie i powiedział: "Miami, zabierz mnie stąd, nagrywam z lamą". Jackson lubił przyprowadzać do studia egzotyczne zwierzęta.".
W pewnym sensie Freddie lamę znał, bo Jackson niejednokrotnie o niej publicznie wspominał i przedstawił mu ją zaraz po jego przyjeździe do Encino. Ale tylko w małym zoo, jakie utrzymywał na terenie swojej posiadłości. „Nigdy nie zapomnę widoku Freddiego brodzącego w błocie w białych dżinsach i białych tenisówkach za Michaelem, który chciał zapoznać go z tą lamą. On chyba naprawdę kochał zwierzęta, to była część jego życia” – relacjonował Freestone.
źródło: luźno oparte na artykule "Polityki" - "Gdy Królowa spotkała Króla".

#muzyka #ciekawostki #historiajednejfotografii #fotografia #historia #michaeljackson #queen #gruparatowaniapoziomu #heheszki
Pobierz J.....y - Współpraca dwóch wybitnych muzyków, Michaela Jacksona oraz Freddiego Mercur...
źródło: comment_EtHiN4hUztKB1ui5PNH4YUK9JcuW8YJm.jpg
  • 4