Wpis z mikrobloga

@balatka: Do dziś mam kolekcję kart telefonicznych. Sam korzystałem z 25, ale ogólnie zbierałem, wymieniałem się, o sprawdzaniu automatów nie wspominając.

Ja mam pamięć do pierdół do tego stopnia, że mogę nie pamiętać, czy wyłączyłem światło, ale pamiętam, jak się ucieszyłem, gdy na automacie leżało kilka, czy kilkanaście, a wśród nich Nagano '98 ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@Shmit: Te kreski wybijane były nie dla automatu tylko dla człowieka, żeby wiedział ile ma "na koncie". Czarny pasek był magnetyczny (jak w kasetach) i to tam przechowywane były informacje o impulsach. Sprytniejsi potrafili klonować karty przy pomocy dwóch głowic z magnetofonu kasetowego ustawionego na kopiowanie.
  • Odpowiedz
@balatka: nooo, w #!$%@? fajne to było. Płaciło się za rozmowę przez telefon jak za złoto, stało się w obszczanej budce telefonicznej na zimnie i mrozie. Zajebiście po prostu, nie to co teraz.
  • Odpowiedz
@Shmit: Interesowałem się phreakingiem dość mocno, ale niestety w tamtym okresie byłem jeszcze dzieckiem, więc kompletnie nie miałem zdolności elektronicznych ani tej wiedzy którą posiadam teraz. A szkoda, bo miałbym rozmowy za darmo ;). Próbowałem wtedy patentu z tone dialerem, ale działało tylko na starych-nowych automatach na wsi.
  • Odpowiedz
@balatka: Pamiętam jak były kiedyś jakieś metody na dodatkowe impulsy np. zamalowywanie lakierem przezroczystym tego czarnego pola, albo na ostatnim impulsie się wciskało jakiś przycisk i trwał on kilka razy dłużej niż normalnie :P
  • Odpowiedz