Wpis z mikrobloga

#lem #religia #ateizm

Uwielbiam Stanisława Lema. Kocham jego język i jego wyobraźnię wspomaganą niespotykaną erudycją. Miał tak dużo pomysłów, że będąc świadomym, że nie jest w stanie rozwinąć ich do pełnowymiarowej postaci nawet posunął się np. do wydania tomu recenzji książek..., których nie ma.
Skarbnicą rewelacyjnych pomysłów w kompaktowej postaci są dzienniki gwiazdowe z podróży Ijona Tichego. Czytam sobie właśnie podróż XXI i natrafiłem na taką niezwykle celną perełkę (w tej podróży Tichy trafia na planetę Dychtonię, na której dominującą religią jest duizm):

Duizm głosi, że każde życie zna dwie śmierci, przednią i tylną, to jest tę sprzed narodzin i tę po agonii. Teologowie dychtońscy za szperklapy się brali ze zdziwienia, słysząc potem ode mnie, że my tak na Ziemi nie myślimy i że są Kościoły interesujące się tylko jednym, mianowicie przednim bytowaniem pośmiertnym. Nie mogli pojąć, czemu ludziom przykro myśleć o tym, że ich kiedyś nie będzie, a nie jest im tak samo przykro rozmyślać o tym, że ich przedtem nigdy nie było.


Z tego co wiem, Lem był ateistą (bo świat jest zbudowany tak kiepsko, że mógł być stworzony tylko przez kogoś niespełna rozumu).