Wpis z mikrobloga

Opowiem wam o tym jak zatonął japoński niezatapialny lotniskowiec Taiho.

Taiho zwodowano w 1944r i podczas jego budowy uwzględniono wszystkie nauczki jakie Japończycy dostali od US Navy np.: pod Midway, gdzie stracili cztery lotniskowce. Taiho zbudowano tak by wytrzymał na morskim polu bitwy wszystko co Amerykanie mogli na niego zrzucić lub wystrzelić. Pokład był tak opancerzony by wytrzymać trafienie bombą 500kg...i dalej obsługiwać samoloty. Kadłub był nie do pokonania dla torped - mógł wytrzymać nawet kilkanaście trafień. Wewnątrz zaawansowany system p-poż. pokrywający cały okręt. Zbiorniki paliwa zalane betonem by chronił przed odłamkami i wstrząsami. Kadłub miał wytrzymać trafienie pociskiem z dział pancerników. No po prostu bydle nie do ruszenia...a wyleciał w powietrze po jednym trafieniu torpedą, która prawie nic mu nie zrobiła. Doprowadził do tego pechowy zbieg okoliczności.

Podczas swojej pierwszej bitwy Taiho napotkał amerykański okręt podwodny. Amerykanie wystrzelili 6 torped. Cztery nie trafiły. Piątą zniszczył pilot, który przelatując obok lotniskowca zauważył ją i zniszczył uderzając w nią własnym samolotem ...tak dokładnie, zanurkował po nią jak jakiś Głuptak po rybę. No ale szósta torpeda trafiła w miejsce gdzie były zbiorniki paliwa i winda wynosząca samoloty z hangaru. Nic specjalnie groźnego się nie stało. Rozszczelniły się tylko rury doprowadzające paliwo na pokład i zablokowała się winda w dolnym położeniu. Jakiś tam pożar wybuchł ale systemy p-poż go ugasiły bez problemu. Okręt był praktycznie w pełni sprawny...tylko ta otwarta winda:(
Problem polegał na tym, że lotniskowiec był w trakcie działań. Samoloty wyleciały na misję, ale wylądować już nie mogły dopóki winda była na dole. Dlatego zignorowano wszelkie drobne uszkodzenia i skoncentrowano się na windzie. A w tym czasie z popękanych rur wyciekało sobie paliwo, którego opary wypełniały powoli hangar. Kiedy uporali się z windą oparów było już tyle, że żeby szybko je usunąć oprócz systemu wentylacyjnego zdecydowali pootwierać wszelkie włazy, grodzie, powybijać okna i co tam jeszcze było...i to był cholerny błąd. Opary paliwa zamiast tylko na zewnątrz dostały się do innych pomieszczeń okrętu gdzie nie było żadnych zniszczeń i wszystko działało bez zakłóceń - elektryka oczywiście też. No to już wiemy co się stało. Sześć godzin po trafieniu torpedą jakaś mała iskierka spowodowała zapłon oparów paliwa i wybuch, który rozerwał kadłub okrętu.

I tak to niefortunny zbieg okoliczności zatopił niezatapialny okręt, zaledwie 4 miesiące po tym jak wszedł do służby.
Ciekawe jak by na to zareagował pilot, który się poświęcił dla ratowania okrętu(°°
#militaria #2wojnaswiatowa #okrety
Pobierz stahs - Opowiem wam o tym jak zatonął japoński niezatapialny lotniskowiec Taiho.

T...
źródło: comment_OaNZfEVpFNaCSJdjKFCgerCfJp7tKPws.jpg
  • 4