Wpis z mikrobloga

Absolutyzm oświecony: czasy królów-filozofów

W potocznym rozumieniu „absolutyzm” i „oświecony” leżą na dwóch różnych biegunach. Ale historia filozofii politycznej zna i takiego zwierzaka, który swego czasu był w Europie dosyć popularny.

Filozofowie XVIII wieku święcie wierzyli w istnienie tak zwanego prawa natury, koncepcji, którą w nowożytnej wersji jako pierwszy zaproponował blisko sto lat wcześniej Hugo Grocjusz. Prawo natury miało być jego zdaniem niezmienne i związane z istotą natury ludzkiej. Różniło się więc od prawa pozytywnego, które było wobec prawa natury wtórne, służyło realizacji jego zasad i konieczności było zmienne wraz z uwarunkowaniami historycznymi. Prawo natury Grocjusz porównywał do zasad matematyki – pochodzi co prawda od Boga, ale nawet Bóg nie mógł uczynić go innym bez zmiany istoty człowieka, tak jak nie mógł ustanowić, by 2+2 równało się 5.

Jednak samo uznanie istnienia prawa natury nie warunkowało jeszcze jego treści

Kilka pokoleń, jakie minęły od czasów Grocjusza mocno zmieniły Europę. Ludziom znudziło się tłuc w krwawych wojnach religijnych. Coraz więcej osób uważało, że to bez sensu i każdy powinien mieć prawo do własnych przekonań. W międzyczasie rozwinęła się nauka. Genialny Isaac Newton opisał – jak się zdawało – w kilku prostych prawach wszelaki ruch i coraz więcej osób było przekonanych, że takimi samymi prawami rządzi się ludzkość. Wystarczyło je odkryć i zastosować, by na świecie zapanowała wszelaka szczęśliwość i dobrobyt.

Dobrobyt zresztą już zaczął panować

Rozwój techniki dał kopa gospodarce, co pozwoliło na rozwój handlu. Powstawały coraz to większe fortuny ludzi znikąd. Równocześnie, coraz więcej starych szlacheckich rodów traciło na znaczeniu. Oficjalna struktura społeczna, oparta na ścisłym podziale na poszczególne stany w ogóle nie przystawała do tego jak rysowały się podziały majątkowe. W Polsce magnateria kupczyła głosami nieposiadających majątków drobnych szlachciców. W Anglii dopiero w 1832 roku zlikwidowano tzw. zgniłe okręgi wyborcze, niezamieszkałe już przez nikogo, które dawały głosy dzierżawcom lokalnych pól.

Wraz z rozwojem gospodarki pojawiły się też nowe oczekiwania od państwa

Wymagano dróg (zarówno lądowych, jak i kanałów łączących rzeki). Większa liczba umów na żywszym rynku to również konieczność istnienia znacznie sprawniejszych niż dawniej sądów i przejrzystych przepisów prawnych. A nowoczesne wojsko wymagało wyszkolonej, zawodowej i wiernej kadry. Pojawiła się również regularna służba dyplomatyczna, która zastąpiła dawne, okazjonalne poselstwa.

Ludzie domagali się więc nowoczesnego, sprawnego państwa, które zapewni wolności wyznania i przekonań, ochronę własności prywatnej i wolność niezależną od przynależności stanowej

Tymczasem początek stulecia zastał w większości państw Europy sytuację daleką od tych postulatów. Niektórzy władcy zgromadzili w swoim ręku pełnię władzy. Najsłynniejszym przykładem tego ustroju – absolutyzmu – była Francja Ludwika XIV. Główny teoretyk francuskiego absolutyzmu, Jacques Bossuet wołał do królów: „Bądźcie więc Bogami dla swych poddanych”. I Bogami byli.

Co prawda Francja „Króla Słońce” (tak się Ludwik lubił tytułować) zniosła pewne ograniczenia stanowe ale wiązało się to tylko i wyłącznie ze sprawowaniem władzy politycznej

Traciła więc szlachta prawa polityczne, ale nie dlatego, że nabywały je inne stany, a dlatego, że sama szlachta guzik miała do gadania. W dalszym jednak ciągu istniała masa ograniczeń w gospodarce, tragiczna była szczególnie sytuacja chłopów. Co więcej, król Ludwik XIV odwołał edykt nantejski, dający równouprawnienie protestantom, a i Kościół Katolicki nie do końca zajmował pozycję, jaką by chciał. Oczywiście katolicyzm był religią państwową, jednak król forsował koncepcję tzw. gallikanizmu, który do minimum sprowadzał rolę papieża i poddawał urzędy kościelne de facto pod władzę królewską. Gdy dodamy do tego bizantyjski ceremoniał jakim otaczano króla na jego potężnym dworze w Wersalu i pełną przepychu, hojnie wspieraną przez państwo sztukę baroku – otrzymujemy obraz jak najdalej idący od postępowych deklaracji filozofów.

Kilkadziesiąt lat po śmierci Ludwika na niektórych dworach zapanował jednak pewien ferment

Cesarzowa Maria Teresa, caryca Katarzyna II i, przede wszystkim, król Prus, mieniący się nie „królem słońce”, lecz „królem-filozofem” Fryderyk II zwany przez potomnych Wielkim uznali, że istnieje pewien sposób kompromisu między radykalnymi hasłami filozofów oświecenia, a zachowaniem w swym ręku pełni władzy.
„Władca jest pierwszym sługą i najwyższym dostojnikiem państwa” napisał Fryderyk II i jakże to różniło się od deklaracji Ludwika, który buńczucznie twierdził „Państwo to ja!”. Fryderyk w gestach szedł znacznie dalej – sypiał na polowym łóżku, a zamiast bali i wielkich imprez wolał intelektualne rozprawy z myślicielami, którymi lubił się otaczać. Sam zresztą cenił rzymskiego cesarza-filozofa Marka Aureliusza i stosował się do jego stoickiej filozofii będąc, trzeba przyznać, cholernie pracowitym człowiekiem.

Absolutyzm oświecony nie ograniczał się zresztą do pustych gestów

Najłatwiej przyszło dla młodego króla poprawić to, co nie uderzało w bezpośrednie interesy żadnych uprzywilejowanych grup społecznych. Cenzura została ograniczona wyłącznie do treści politycznych, zniesiono w Prusach tortury i wprowadzono tolerancje religijną dla katolików i żydów. Za jego rządów rozpoczęto prace kodyfikacyjne, które w 1794 roku doprowadziły kodyfikacji pruskiego prawa. Fryderyk wprowadził też obowiązek szkolny i powszechny system szkolnictwa, choć z racji tego, że znaczny odsetek nauczycieli stanowili byli wojskowi (podkreślmy - niemieccy!) pozbawieni innych kwalifikacji, łatwo wyobrazić sobie jak wyglądała codzienność i poziom nauczania w tych szkołach.

Z drugiej jednak strony gdy chodziło o te najważniejsze – społeczne - reformy były one raczej mocno powierzchowne. Jedynie nieznacznie poprawiono los chłopów, a liberalizacja ograniczeń w gospodarce szła bardzo niemrawo. Pruska szlachta ciągle zachowała uprzywilejowaną pozycję.

Absolutyzm oświecony budzi skraje oceny

Francuski filozof Denis Diderot pełen optymizmu wybrał się w podróż do Petersburga, skąd wracał wściekły, gdyż caryca Katarzyna wybierała sobie z jego pomysłów jedynie to, co jej pasowało. Wolter przez kilka lat mieszkał na dworze Fryderyka II, z którym również się pokłócił. Wiele z pomysłów „oświecenia” w monarchiach absolutnych było jedynie modną fanaberią, za którą nie stały najważniejsze reformy.

Z drugiej jednak strony, 23 stycznia 1793 roku Rosja i Prusy podpisały traktat o drugim rozbiorze Polski, po raz kolejny powiększając swoje imperia. Dwa dni wcześniej król Francji Ludwik XVI stracił głowę na gilotynie, a największy terror szalejącej Rewolucji Francuskiej miał dopiero nadejść. Wiele więc może być racji w twierdzeniu, że nawet drobne ustępstwa pomogły „oświeconym” władcom wprowadzić swoje kraje w XIX wiek znacznie spokojniej, niż miało to miejsce w konserwatywnej Francji.

Bibliografia:
G. Górski, S. Salmonowicz – Historia ustrojów państw
H. Olszewski, K. Chojnicka – Historia doktryn politycznych i prawnych
E. Rostworowski – Historia powszechna XVIII wiek
N. Davies – Europa (w zakresie przemian społecznych i gospodarczych doby oświecenia)

Obserwuj: #filozofiadlajanuszy Polub: na Facebooku Wesprzyj: finansowo lub bezpośrednio na Patronite

#zainteresowania #ciekawostki #gruparatowaniapoziomu #mikroreklama #filozofia #historia #ciekawostkihistoryczne #niemcy #francja
loginnawykoppl - Absolutyzm oświecony: czasy królów-filozofów

W potocznym rozumien...

źródło: comment_zSuam6kTk0JebPqvyJRsZjbyRhGLlXLD.jpg

Pobierz
  • 17
Ludziom znudziło się tłuc w krwawych wojnach religijnych. Coraz więcej osób uważało, że to bez sensu i każdy powinien mieć prawo do własnych przekonań.


Cóż, chyba coś poszło nie tak ¯\_(ツ)_/¯
@Macaretos @rt_of_vnt: Wojny religijne są faktycznie największym problemem. Mało jest ludzi który wyznają zasadę "wierzysz w to co ja albo nie masz prawa żyć"? Ale zobaczcie nawet co się dzieje tutaj. Jeżeli ktoś został wychowany w rodzinie, która jest mocno katolicka, to niech spróbuje powiedzieć przy stole, że jest niewierzący. I nie mówię tutaj o jakimś gimboateizmie, zakładamy że osoba jest już pełnoletnia i żyje na swoim. Myślę że w ~90%