Wpis z mikrobloga

Polska "cywilizacja życia" jest cywilizacją ułudy i blichtru. Kocha obrazki śpiącego Alfiego, ale oburza się na obrazki zniekształceń mózgu u "dziecka Chazana".

Aby dokładnie zrozumieć, o co dokładnie chodzi w głośnej sprawie Alfiego Evansa, należałoby przeczytać dokumentację medyczną, orzeczenia sądów i kilka podręczników do etyki. Aby zrozumieć, o co chodzi w sprawie Alfiego Evansa w kontekście Polski, niczego czytać nie trzeba. Trzeba tylko słuchać, obserwować, porównywać, aby na koniec naocznie przekonać się, czym różni się polska „cywilizacja życia” od zachodniej „cywilizacji śmierci”. I którą powinno się wybrać, jeśli szczęśliwie się taki wybór posiada.

Życie i jakość życia
Przypomnijmy: u Alfiego Evansa zdefiniowano niezwykle rzadką chorobę neurologiczną, która dosłownie pożera mu komórki mózgowe, przez co Alfie nie tylko nie ma szans na wyzdrowienie, ale powoli godzina po godzinie umiera, a mózg zmienia się w gąbkę. Uporczywa terapia tylko przedłuża proces owego umierania, który może być dla chłopca (tego nie wiadomo) procesem niezwykle bolesnym. Rodzice Alfiego nie chcą odłączyć chłopca od aparatury medycznej, a sąd ze względu na dobro chłopca decyduje, że odłączyć trzeba.  

Wielu Polaków po prostu nie rozumie, jak dla czyjegoś dobra można mu pozwolić umrzeć, czy wręcz „skazać go na śmierć”. I tu tkwi podstawowa różnica. Otóż polska "cywilizacja życia” w ogóle nie bierze pod uwagę postulatu „jakości życia”. Życie, bez względu na jego jakość, ma być dobrem samym w sobie.
W myśl tej ideologii sam fakt, że żyjesz jest ważniejszy niż to, że cierpisz, dlatego żadne nawet największe cierpienie nie może usprawiedliwiać skrócenia męki, chyba że jesteś koniem, psem albo… Janem Pawłem II, któremu jednak pozwolono w spokoju odejść „do domu Ojca” i sztucznie przy życiu nie utrzymywano. Ta okrutna logika widoczna jest w zmuszaniu do rodzenia bezmózgich płodów, albowiem sam fakt ich urodzenia jest ważniejszy od tego, że życie za kilka tygodni zgaśnie i tylko przysporzy dodatkowego bólu i rodzinie, i samemu umierającemu. Ta okrutna logika widoczna jest także na co dzień, przy rodzicach niepełnosprawnych śpiących na korytarzach sejmowych, przy smogu zabijającym ileś tysięcy (również dzieci) rocznie, przy wypadkach samochodowych powodowanych nadmierną prędkością. Żadna z tych rzeczy nie wywołuje radykalnej fali oburzenia wśród Polaków, albowiem Polacy nie uważają za świętą „jakość swojego życia”, a jedynie „świętość życia jako istnienia”, a anglosaskie „care” tuż po narodzinach błyskawicznie zmienia się w „who cares?”.

Dziecko jako własność rodziców
Drugą kompletnie nierozumiana u nas sprawą jest sama podmiotowość dziecka. W Polsce dziecko jest de facto własnością rodziców. Widać to i w samym języku, gdy matki zastanawiają się, co by to było, gdyby MOJE dziecko było Alfiem, we wciąż dopuszczalnych klapsach i w problemach rodzin wyjeżdżających do krajów, gdzie dziecko nie jest tylko projektem realizującym marzenia rodziców.

Poniekąd jest to konsekwencja owego „lack of care” ze strony państwa polskiego. Skoro Polska nie poczuwa się do opieki nad najsłabszymi i oddaje rodzicom dziecko niemal na własność, to jako swoją własność owe dziecko postrzegają. Dzieci nie mają prawa same decydować, czy chcą chodzić na religie, czy chcą wyznawać dane wartości, czego chcą się uczyć. Polscy rodzice nie rozumieją, że w relacjach z dziećmi bywają stroną, a nie, jak to sobie wyobrażają, że zawsze i wszędzie tylko tego dziecka przedstawicielem. Dlatego tak trudno im pojąć, że dobro Alfiego polegające na przerwaniu cierpienia może stać w sprzeczności z interesem kochających go rodziców, którzy jako strona tego sporu nie mogą być jednocześnie bezstronnymi sędziami. 

Cuda, czyli mózg Alfiego "odrośnie"
Wreszcie samo orzecznictwo sądów czy lekarzy ma zupełnie inny status w polskiej "cywilizacji życia” i zachodniej "cywilizacji śmierci”. Wychowani w systemie zawoalowanych łapówek lekarskich i sobiepańskich sądów, nie potrafią Polacy zaufać świeckim autorytetom własnej wspólnoty. Skoro w naszych sprawach sądy i lekarze tak bardzo się mylą, to dlaczego mają się nie mylić w sprawie Alfiego? Jeśli dorzuci się do tego kolportowane kłamstwa, że zdaniem lekarzy Alfie miał żyć tylko kilka minut (faktycznie lekarze mówią o minutach, godzinach a nawet dniach), twitterowe żerowanie na tragedii miłośników włoskich faszystów oraz populistyczną włoską propozycję, która nie zapewnia żadnego leczenia, tylko kolejne pijarowe punkty dla celebryty-papieża, to mamy gotowy przepis na nową komisję smoleńską. Jeśli nałożymy na to czapę polskiej religijności, która cuda rozumie nie w kontekście zdarzeń „cudownie” rzadkich, acz wytłumaczalnych, a w kontekście łamania praw fizyki i biologii, to mamy pełen obraz postprawdy Polski roku 2018. Polacy autentycznie bowiem wierzą, że dzięki modlitwom mózg Alfiego „odrośnie”. Wystarczy tylko chcieć i się modlić, czy to w sprawach zdrowia, własnych biznesów, czy spraw własnego kraju.

Polska "cywilizacja życia" działa tylko w jedną stronę. Jeśli powołujesz się na klauzule sumienia, to klauzula ta zakłada, że masz sumienie tylko „cywilizacyjno-życiowe”, a więc w ramach klauzuli sumienia nie możesz domagać się np. aborcji czy eutanazji. Prawa rodzica jako faktycznego właściciela dzieci nagle znikają, gdy matka jest w ciąży albo chce dla dziecka innej nauki, niż ta wybrana przez ministerstwo. Sędziowie może się i mylą, ale to nie zmienia faktu, że powinna być kara śmierci. Lekarze też nie są godni zaufania, chyba że akurat przekonują nas o szkodliwości antykoncepcji albo in vitro. Wówczas przemawiają z pozycji autorytetów. 

Polska "cywilizacja życia” jest cywilizacją ułudy i blichtru. Kocha obrazki śpiącego Alfiego, ale oburza się na obrazki zniekształceń mózgu u „dziecka Chazana”. Kocha zapewniać na papierze, w głębokich przemowach, jak dba o życie, ale za drzwiami kuchennymi zostawia te dzieci i ich rodziców bez żadnego wsparcia. Opowiada, jak to śmierć jednego dziecka jest tragedią dla świata, ale po cichu trzyma kciuki, żeby syryjskie dzieci potonęły, bo inaczej za dekadę będzie w Polsce Intifada. Jeśli jesteś w stanie wegetatywnym, twoje zdjęcie jest w mediach, a prawicowi katolicy, w przerwach między lżeniem własnego papieża, się Tobą zainteresują – to owszem, powinieneś wybrać tę cywilizację. Jeśli jednak żyjesz i cenisz sobie jego jakość, powinieneś się głęboko zastanowić, tak jak zastanowiły się miliony emigrantów, którzy jakoś do polskiej cywilizacji życia z własnymi dziećmi wracać nie chcą.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,161770,23325958,galopujacy-major-polska-ratuje-alfiego-czyli-cywilizacja.html#Z_MT

#polska #anglia #alfieevans
  • 55
@spere no dobra, wszędzie się podkreśla że NIC NIE WIADOMO o chorobie, że pożera mózg, a nikt tego nie zestawia z ludźmi którzy żyją bez jednej półkuli np po wypadku. Kolejna sprawa, jak można stwierdzić że cierpi?
@spere > Przypomnijmy: u Alfiego Evansa zdefiniowano niezwykle rzadką chorobę neurologiczną, która dosłownie pożera mu komórki mózgowe, przez co Alfie nie tylko nie ma szans na wyzdrowienie, ale powoli godzina po godzinie umiera, a mózg zmienia się w gąbkę. Uporczywa terapia tylko przedłuża proces owego umierania, który może być dla chłopca (tego nie wiadomo) procesem niezwykle bolesnym. Rodzice Alfiego nie chcą odłączyć chłopca od aparatury medycznej, a sąd ze względu na dobro
@spere: bardzo mądry wpis
Ciekawe są jeszcze dyskusje na ten temat m.in na instagramie. Ludzie robią z tego jeden medialny cyrk, ślepo idą za ochroną życia nie wiedząc czym to może skutkować.
Jedna matka skomentowała że w takiej sytuacji chciałaby ulgi dla swojego dziecka to została zjechana od góry do dołu i grozili jej MOPSem (°°
#!$%@? nie ludzie
a ja to trochę tego nie rozumiem, bo to co chcą zrobić temu chłopcu, to zaprzestanie uporczywej terapii. A nie zabicie go. On sam umrze, bo nie ma żadnej szansy na jego uratowanie. Więc nie godzi to nawet w etykę katolicką. Nie rozumiem skąd ta cała afera, poza tym, że ewidentnie ludzie nie rozumieją stanu tego dzieciaka.
@spere:
@dr_zajac Dlaczego nie potrafisz zrozumieć, że nawet nie znając przyczyny i natury choroby jesteśmy w stanie zrozumieć jej skutki. Tak jak nie wyobrażamy sobie by komuś odrosła "cudownie" noga, to tę samą logikę powinniśmy stosować wobec mózgu.
I nawet jeśli chłopiec nie czuje bólu, to jest i będzie tylko, przepraszam za wyrażenie, opakowaniem. Jego życie byłoby jedynie wegetatywnym przedłużaniem cierpienia rodziców, marnowaniem mnóstwa pieniędzy, które można byłoby przeznaczyć na osoby mające faktyczne
@spere: Co właściwie zrobią z tą nieznaną chorobą? Zaczną prowadzić jakieś badania w celu jej zrozumienia czy to oleją bo i tak zbyt rzadki przypadek i szkoda marnować czasu?
Facet twierdzi, że nie wiadomo, czy chłopiec cierpi, ale wiadomym jest, że dla jego dobra trzeba go odłączyć


@dr_zajac: kłamstwo. Nic podobnego nie pada w tekście

ale pewne jest, że nie należy go leczyć.


@dr_zajac: nie da się go leczyć. Nie mamy metod odbudowy mózgu. Wiedziałbyś o tym jakbyś przeczytał cokolwiek w sprawie

Autor nawet nie wie, na jaką chorobę cierpi człowiek, ale jest pewien, że ta terapia jest na
@spere: ogolnie niezrozumiałe jest dla mnie to, ze jak zwierze jest nieuleczalnie chore i miałoby cierpieć to je się usypia, a ludzi skazuje się na długie cierpienie. Zamiast prostego zastrzyku kończącego męki szprycuje się ludzi morfinami, są na w pół albo i nieświadomi. To jest dopiero okrucieństwo. W Polsce nawet nie możesz zdecydować o swoim losie jako dorosła osoba
@eMac1ek Jestem w stanie to zrozumieć, ale jestem w stanie też zrozumieć, że ktoś może chcieć zajmować się tym dzieckiem, a sam pacjent może po prostu chcieć żyć, w takim stanie jakim jest. Zresztą, skąd wiesz że będzie opakowaniem, skoro nawet nie wiesz, co to za choroba.
@Naxster Autor oczywiście nie mówi tego wprost, ale pośrednio można wyciągnąć wniosek, ze uważa, że to jest najlepsze dla chłopaka (skądinąd nie wiadomo na jakiej podstawie, bo tej dokumentacji medycznej to raczej nie czytał).

Leczenie to nie tylko leczenie przyczynowe, ale też objawowe. Jasne, mozgu nie odbudujemy, ale dziecięcy mózg ma duże zdolności regeneracyjne.

Ręka nie odrasta, ale mózg ma duże zdolności regenracji (mam na myśli regenerację funkcji). Nie wiem, jak jest