Wpis z mikrobloga

  • 1423
Pamiętam w podbazie, gimbazie i potem licbazie chodziłem do jednej klasy z taką Dorotą. Żadna tam popjular czik, raczej taka wypokowa szara myszka ale mocne 8/10. Cicha i spokojna dziewczyna jakich setki tysięcy. Ale coś co kiedyś powiedziała utkwiło mi na zawsze w pamięci. Kiedyś na języku niemieckim w 2 bodajże klasie licbazy właśnie mieliśmy opowiedzieć o swoich największych marzeniach. No i każdy tam pitupitu wiadomo, laski żeby nakarmić wszystkie dzieci na świecie i żeby nie było wojen a faceci żeby mieć hajs, ruchać, mieć szybkie samochody i takie tam. No i wspomniana Dorota kochana nie chciała powiedzieć jakie ma marzenia. W końcu została już tylko ona i nauczyciel trochę przyparł ją do muru i zmusił do odpowiedzi. Ona wtedy spuściła głowę i powiedziała że jej marzenia nie są wielkie, że ona chce tylko znaleźć dobrego męża, mieć dwójkę dzieci, oraz własny dom. Po prostu chciałaby mieć kochającą rodzinę... Oczywiście klasowi idioci tam zaczęli z niej łacha targać, zwłaszcza Bartek ale on był uber idiotą i wszyscy mieli go w nosie, gościu nie odróżniał kału od czekolady. A we mnie coś wtedy pękło. Nie wiem, chyba umarło moje dzieciństwo... Pamiętam to do dziś, ciepły słoneczny dzień, jeden z ostatnich tego roku szkolnego, nauczyciel zabrał nas na dwór na trawę żeby nie kisić się w klasie. Pamiętam nawet jak była ubrana. Jasno niebieskie jeansy, błękitna cienka kurteczka i białe buty... Dziwne przeżycie, na granicy mistucyzmu, którym chciałem się z Wami podzielić... Ale anyway, Dorota jeśli to czytasz, a jest spora możliwość że tak bo zawsze byłaś spoko ziomeczkiem... To wiedz że zawsze chciałem Cię bzyknąć ale zmarnowałem naszą szansę. Mam nadzieje ze twoje marzenia się spełniły. #truestory #coolstory #wspomnienia #licbaza #marzenia
  • 62