Poniedziałek, 1:00, Krk - Warszawa 400km, jedziemy w 4-5 osób (w tym @Mortal84 @Kuchasz @38kemor) + ew. ktoś z #rowerowykrakow kto może wtedy mieć wolne i nie przespał zimy - ergo ma kondycję i siły na troszkę dalszą wycieczkę. W połowie trasy przerwa w McD w Suchedniowie. Średnia ~25km/h, powrót pociągiem 19:15 lub awaryjnie 20:25. Zapraszam.
Ludków z #rowerowawarszawa zapraszamy do wyjechania nam naprzeciw. Wiem, że @masash z @rdza będziecie wtedy na torze, ale @masash zawołaj proszę swoich ludków ze spamlisty.
Kto ma czas i chęć dołączyć na trasie to niech zerka na Endo - jak zwykle będzie live i można się przejechać z nami.
@metaxy: 16 godzin monotonnej jazdy w jednostajnym tępię i niezbyt atrakcyjnych okolicznościach przyrody. Co znajdujesz w tym coś atrakcyjnego ponad „przekraczanie własnych słabości” ze piszesz aż o sensie życia?
@rdza: Od biedy może udałoby mi się załatwić urlop na wtorek. Ale w sumie nie myślałem wcześnie o opcji z noclegiem, bo priorytetem było zdążenie na pociąg. A co @metaxy w tym temacie?
@Mortal84: Mógłbym nocować, ale wtedy trzeba by zabrać cywilki i Apidurę, a wtedy to miałoby sens jakby we wtorek była pogoda i moglibyśmy pojechać wschodem np. do Radomia i parę gmin jeszcze. Bo samo nocowanie dla nocowania i rano pociąg z Wawy to raczej tylko awaryjnie.
Co znajdujesz w tym coś atrakcyjnego ponad „przekraczanie własnych słabości”?
heh. Turystyka w napiętych ramach czasowych. Po ilu godzinach z ogladania i gadania zostaje głownie wpatrywanie sie w przednie koło? :) Jest taki czas przecież w którym cała ta przyjemność sie kończy. Tak zupełnie z ciekawości sie pytam.
@bibsz: Heh, no cóż mogę powiedzieć. Od kilku lat jeździmy takie trasy i nadal nas to bawi. Co kto lubi. Jak tylko nie pada to ogólnie się nie nudzi i przyjemność nie kończy (jadąc z kimś). Samemu zwykle koło 300km już przestaje być zabawa. A przyjemność ze spuszczenia sobie #!$%@? to też przyjemność.
@metaxy: hmm ja to mam max 150km. Na MTB i w terenie. Tyle ze to nie jest żaden fun. On dla mnie osobiście sie kończy koło 80. Potem to już raczej tylko by skończyć i dojechać. Co do przyjemności i #!$%@? to ten czerpie z #!$%@? raczej i technicznych zabaw niż z samego kręcenia :) No i konteplacji otoczenia i leżenia w krzakach :D
@bibsz każdy ma w głowie swoje, nikt przecież nie robi tego na siłę.
Dla mnie długi dystans to przede wszystkim fajna przygoda. Coś mi się rodzi w głowie i zaczynam sobie planować trasę, przeglądam mapy itp. Już na tym etapie wyobrażam sobie jak to będzie i zaczyna się cała zabawa. Obserwacja prognoz, dobór ekwipunku.
Czasem taki plan czeka miesiącami lub dłużej. W końcu jednak przychodzi do jego realizacji. Przy tego typu trasach nie przewidzisz wszystkiego jak przy wycieczce wokół komina do 100 km. Jedziesz trochę w nieznane i realizujesz to, co sobie ubzdurałeś w łepetynce. Ja dodatkowo uwielbiam uczucie, gdy jednego dnia wyruszam spod domu, po drodze podziwiam wschód słońca w swojej okolicy, by następnie je pożegnać wieczorem i często z wielką ulgą przywitać ponownie, jednak wtedy jestem już powiedzmy 500 czy 600 km od domu :) Najczęściej jest to już calkiem inna kraina geograficzna, inna kultura czy gwara słyszana w sklepach itp. Przy takim zasięgu bez problemu może to być inne państwo. Trzeba to przeżyć samemu żeby zrozumieć, ale oczywiście nie każdego musi to kręcić. Takie chwile zostają w pamięci bardzo długo. Stopa zamoczona w Bałtyku, widok pasma Karpat na horyzoncie, czy zwyczajnie tabliczki z napisem Warszawa :)
Trasa: https://www.strava.com/routes/12326018
Ludków z #rowerowawarszawa zapraszamy do wyjechania nam naprzeciw. Wiem, że @masash z @rdza będziecie wtedy na torze, ale @masash zawołaj proszę swoich ludków ze spamlisty.
Kto ma czas i chęć dołączyć na trasie to niech zerka na Endo - jak zwykle będzie live i można się przejechać z nami.
#rower #szosa
Możesz zapisać/wypisać się klikając na nazwę listy.
Dodatek wspierany przez Cebula.Online
Masz problem z działaniem listy? A może pytanie? Pisz do IrvinTalvanen
Możesz zapisać/wypisać się klikając na nazwę listy.
Dodatek wspierany przez Cebula.Online
Masz problem z działaniem listy? A może pytanie? Pisz do IrvinTalvanen
masochizm. Ale jeden woli ogórki drugi ogrodnika córki…
@bibsz: Heh, a dla mnie sens życia.
16 godzin monotonnej jazdy w jednostajnym tępię i niezbyt atrakcyjnych okolicznościach przyrody.
Co znajdujesz w tym coś atrakcyjnego ponad „przekraczanie własnych słabości” ze piszesz aż o sensie życia?
@rdza: Od biedy może udałoby mi się załatwić urlop na wtorek. Ale w sumie nie myślałem wcześnie o opcji z noclegiem, bo priorytetem było zdążenie na pociąg. A co @metaxy w tym temacie?
@Mortal84: Mógłbym nocować, ale wtedy trzeba by zabrać cywilki i Apidurę, a wtedy to miałoby sens jakby we wtorek była pogoda i moglibyśmy pojechać wschodem np. do Radomia i parę gmin jeszcze. Bo samo nocowanie dla nocowania i rano pociąg z Wawy to raczej tylko awaryjnie.
@bibsz: #zaliczgmine -
heh. Turystyka w napiętych ramach czasowych.
Po ilu godzinach z ogladania i gadania zostaje głownie wpatrywanie sie w przednie koło? :)
Jest taki czas przecież w którym cała ta przyjemność sie kończy. Tak zupełnie z ciekawości sie pytam.
A co tak dziwnie w poniedziałek? Dokładnie w dzień urodzin?
Miłego i suchego
@byczys: Dokładnie tak.
@byczys: Dzięki i zdrowiej!
hmm ja to mam max 150km. Na MTB i w terenie. Tyle ze to nie jest żaden fun.
On dla mnie osobiście sie kończy koło 80. Potem to już raczej tylko by skończyć i dojechać.
Co do przyjemności i #!$%@? to ten czerpie z #!$%@? raczej i technicznych zabaw niż z samego kręcenia :)
No i konteplacji otoczenia i leżenia w krzakach :D
po prostu chyba nie rozumiem szosy…
Dla mnie długi dystans to przede wszystkim fajna przygoda. Coś mi się rodzi w głowie i zaczynam sobie planować trasę, przeglądam mapy itp. Już na tym etapie wyobrażam sobie jak to będzie i zaczyna się cała zabawa. Obserwacja prognoz, dobór ekwipunku.
Czasem taki plan czeka miesiącami lub dłużej. W końcu jednak przychodzi do jego realizacji. Przy tego typu trasach nie przewidzisz wszystkiego jak przy wycieczce wokół komina do 100 km. Jedziesz trochę w nieznane i realizujesz to, co sobie ubzdurałeś w łepetynce. Ja dodatkowo uwielbiam uczucie, gdy jednego dnia wyruszam spod domu, po drodze podziwiam wschód słońca w swojej okolicy, by następnie je pożegnać wieczorem i często z wielką ulgą przywitać ponownie, jednak wtedy jestem już powiedzmy 500 czy 600 km od domu :) Najczęściej jest to już calkiem inna kraina geograficzna, inna kultura czy gwara słyszana w sklepach itp. Przy takim zasięgu bez problemu może to być inne państwo. Trzeba to przeżyć samemu żeby zrozumieć, ale oczywiście nie każdego musi to kręcić. Takie chwile zostają w pamięci bardzo długo. Stopa zamoczona w Bałtyku, widok pasma Karpat na horyzoncie, czy zwyczajnie tabliczki z napisem Warszawa :)
Opisujesz pięknie turystykę ale IMHO to zaupełnie co innego niż kręcenie 16 godzin z jedna przerwą w Macdonaldzie.